5. Alana
z ”Sagi”
Postać ta
znajduje swoje miejsce w dzisiejszym zestawieniu nie za niebywale rozbudowaną i
wciągającą historię za nią stojącą, ponieważ tej tak właściwie jeszcze nie ma.
Alana ma wiele innych zalet, a największą z nich jest to, że czytelnik nie
potrafi przejść obok niej obojętnie. Brian K. Vaughan tak umiejętnie rozwija
tę postać, że kobieta potrafi nas rozbawić, wkurzyć, wzruszyć czy w ciągu kilku
minut sprawić, że ją znienawidzimy. Alana jest wulkanem energii, ale jednocześnie
potrafi być bardzo niejednoznaczna, o czym pewnie przekonacie się podczas
lektury zbliżającego się czwartego tomu ”Sagi”. Wyrazisty charakter
który doskonale pasuje do opowiadanej historii sprawił, że kobieta znalazła
swoje miejsce w dzisiejszej wyliczance.
4. Michonne z ”The Walking Dead”
Paradoksalnie
początkowo bardziej skłaniałem się ku temu, by w zestawieniu tym umieścić inna
bohaterkę tego samego komiksu – Andreę. Ostatecznie zdecydowałem się ku
bardziej popularnej Michonne, ponieważ jest to jedna z trzech postaci kobiecych
z kart ”The Walking Dead”, której losy nie są mi obojętne. Ta trzecią była
Lori, której to z kolei szczerze nienawidziłem. Dlaczego więc Michonne a nie
Andrea? Ta druga jest w serii od samego początku i chociaż jest silną kobietą,
której przemiana dokonywała się na naszych oczach. Robert Kirkman decydował
jednak, że Andrea wiecznie musi być związana z jakimś mężczyzną, a wtedy też
jest zwyczajnie nudna. Michonne z kolei jest postacią tajemniczą, silną,
niezależna i ciekawą zarówno wtedy gdy jest z kimś w związku jak i gdy jej
jedynym towarzyszem jest dzierżony przez nią miecz. Od momentu jej pojawienia
się na stronach ”The Walking Dead” w serii nie brakuje charyzmatycznej postaci
i cieszy fakt, że pomimo kilkuletniego już stażu w tytule, Kirkman wciąż ma na
nią pomysł. Nawet jeśli jest stosunkowo prosty.
3. Atom
Eve z ”Invincible”
Muszę się
przyznać, że początkowo Atom Eve była dla mnie takim swoistym odpowiednikiem
Mary Jane z supermocami, co uważałem za wadę. Dziś nadal tak sądzę, ale
zupełnie mi to nie przeszkadza. Odziana w róż, ruda heroina z czasem zyskała
potężną dawkę charakteru i w końcu można było uznać ją za odpowiednią partnerkę
dla Marka Graysona. Robertowi Kirkmanowi udało się sprawić, że losami Eve
czytelnicy interesowali się w równie dużym stopniu co w przypadku samego
głównego bohatera serii. Dziewczyna potrafiła zarówno rozbawić jak i
sfrustrować czytelników, ale wydaje mi się, że nikt chyba nie wątpi w jej uczucia
czy twardość charakteru. Mało tego, scenarzysta wykorzystał te postać do
poruszenia stosunkowo odważnych i trudnych tematów, jak wtedy gdy okazało się,
że Eve jest w ciąży.
2.
Forever Carlyle z ”Lazarus”
Najmłodsza
stażem bohaterka w dzisiejszym zestawieniu jest idealnym przykładem na to, że żeby
wzbudzić zainteresowanie czytelnika, wystarczy dobry chociaż na pewno niezbyt
prosty pomysł, a nie okrojona do minimum garderoba lub tez jej całkowity brak.
Główna bohaterka serii ”Lazarus” urzeka czytelnika przede wszystkim
charakterem. Z jednej strony jest to lojalna, doskonale wyszkolona i
bezwzględnie niebezpieczna kobieta, ale zarazem widzimy ją jako pełną uczuć,
miejscami zagubioną i pozbawioną normalnego dzieciństwa postać. Towarzyszące
jej rozterki są motorem napędowym serii, która z każdym numerem zyskuje na
ocenie w moich oczach. Jestem ogromnie ciekaw co w kolejnych zeszytach ujawni
Greg Rucka i jest to kolejny z powodów, dla których Forever ląduje tak wysoko w
dzisiejszym zestawieniu.
1. Sara
Pezzini z ”Witchblade”
Dla ścisłości
– na pierwsze miejsce w dzisiejszej odsłonie ”Top 5” złożyło się przede
wszystkim to, co z Sarą Pezzini zrobił Ron Marz. Ale jak już gdzieś napisałem,
to co było wcześniej też nie jest bez znaczenia, ponieważ znając pierwsze
przygody pani detektyw jeszcze mocniej doceniamy wysiłki Marza. Ciekawostką jest
fakt, że Sara Pezzini zaczęła zyskiwać kawał porządnego charakteru w momencie,
gdy nowi twórcy zaopatrzyli ją przy okazji w kilka kompletów ubrań, by nie
musiała już biegać półnago po mieście. Wtedy tez bohaterka ta stała się prawdziwą
policjantką, rozbudowany został jej wachlarz uczuć i poglądów, a wraz z
rozwojem całego mikro-uniwersum Top Cow, każda jej przygoda okazywała się
wciągającą historią. Zaryzykuje stwierdzenie, że taką Sarę pamiętam i uwielbiam,
a czytając jej dzisiejsze przygody jeszcze bardziej tęsknie za minionymi czasami.
Dorzuciłbym do tego Velvet :)
OdpowiedzUsuńVelvet była jedną z tych, które musiałem odrzucić. Tak jak Josephine z "Fatale", Rascal z "Umbral", Klementinę z "The Fuse", Velocity z "Cyber Force", wspomnianą Andreę i jeszcze kilka :)
Usuń