Czy Joshua Williamson to dobry scenarzysta? Z tym zdaniem wielu z Was może się nie zgodzić. Ba, nawet ja nie jestem pewien jak scharakteryzować tego twórcę. Jedno wiem na pewno, po zawodach jakimi były dla mnie "Nailbiter" oraz, a może zwłaszcza, "Ghosted", ciężko jest mi uwierzyć w to że jego kolejny projekt będzie chociaż w połowie tak dobry, jak się wydaje. Tymczasem z dnia na dzień jestem coraz bardziej zainteresowany "Birthright", które zadebiutowało kilka dni temu.
O komiksie tym wspomniałem już jakiś czas temu, ale tylko w kontekście zapowiedzi, która pojawiła się na San Diego Comic Conie. "Birthright" początkowo miało opowiadać o rodzinie, która musi poradzić sobie z powrotem z zaświatów ich dziecka. To z tygodnia na tydzień zaczęło trafić na ważności, ponieważ kolejne ujawniane skrawki fabuły sugerowały, że historia będzie dotyczyć czego innego. Dziś możemy napisać na więcej niż 100%, że pierwszy opis był błędny.
Głównym bohaterem "Birthright" będzie młody Mikey, który w dzień swoich dziesiątych urodzin zaginął i faktycznie zniszczyło to jego rodzinę. Dowiadujemy się jednak, że komiks opowiadać ma o tym, co z chłopakiem działo się podczas jego nieobecności. Jak zdradza scenarzysta, Mikey trafił do świata pełnego magii i potworów, gdzie przeżywał niezwykłe przygody. Williamson chce pokazać jak bardzo pobyt w tym miejscu zmienił młodzieńca oraz ludzi z jego otoczenia, lecz obserwując teasery czy przykładowe strony z komiksu trudno oczekiwać, by "Birthright" miało stać się interesującym dramatem psychologicznym.
W komiksie pojawi się cały szereg bohaterów, zarówno w realnym świecie jak i fantastycznej części komiksu. W tym pierwszym będziemy mieć do czynienia z Mikey'em, jego rodziną oraz agentami FBI, którzy zajmować będą się jego sprawą. Williamson obiecuje jednak, że znacznie więcej postaci pojawi się w tej drugiej części scenariusza. Twórca twierdzi, że nie lubi używać słowa "epicki", ale jego zdaniem taki właśnie będzie świat fantasy, jaki ma zamiar przedstawić na łamach "Birthright".
Rysownikiem serii został Andrei Bressan dla którego będzie to pierwsza większa praca w karierze. Scenarzysta podkreśla, że co prawda artysta nie ma zbyt wielkiego doświadczenia, to jednak idealnie odwzorowuje wszystkie jego pomysły, a także dodaje coś od siebie.
"Birthright #1" ukazało się w zeszłą środę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz