Oj, ciężki był to dziś wybór. Nie dlatego, że w minioną środę Image zasypało nas nowymi komiksami, ale z powodu tego, że było dokładnie na odwrót. Na szczęście znalazłem dwa covery, które naprawdę przypadły mi do gustu i jeden, który po prostu nie odrzucał swoim widokiem. Jak się pewnie już domyślacie, zajął on trzecie miejsce w dzisiejszym zestawieniu.
3. Mice Templar IV: Legend #14 (cover A - Oeming) - jak nietrudno zauważyć, to właśnie tę okładkę wrzuciłem na ostatni stopień podium, żeby tylko mieć trzy wskazania. Wcześniej już nieraz określałem covery tej serii jako dobre, lecz ten jest jedynie poprawny. Szkic Oeminga jak zwykle stoi na bardzo fajny i wysokim poziomie, ale już osobę odpowiedzialną za kolory powinno się ostro ochrzanić. Ufam przy okazji, że nie był to sam Oeming :) Mrówki są zbyt ciemne, nie widać zbyt wielu szczegółów, a pierwszy i drugi plan zbyt mocno się ze sobą gryzą. Mimo to, i tak jest to lepsza okładka niż te, których dziś nie wyróżniłem.
2. Manifest Destiny #11 - reszta dzisiejszej odsłony "Okładki tygodnia" to już dla mnie uczta dla oczu. Drugie miejsce przypada jedenastemu zeszytowi przygód odkrywców Ameryki, która przykuwa wzrok szczegółowo przedstawionym i świetnie pokolorowanym pejzażem, który dodatkowo nie odwraca zbyt mocno uwagi od kilku szczegółów z pierwszego planu. Matthew Roberts idealnie zestawił widoki natury z dziełem człowieka, nie używając przy tym zbyt krzykliwych kolorów. Za okładką nie stoi zbyt oryginalny pomysł, ale zdecydowanie broni się ona wykonaniem.
1. Trees #6 - niekwestionowanym zwycięzcą dzisiejszego zestawienia jest kolejne świetne dzieło Jasona Howarda do serii opowiadającej o... drzewach. Jak zwykle zresztą twórcy zadbali o niezwykle interesujący pomysł i jeszcze lepsze wykonanie. Siłą okładek do serii "Trees" jest to, że nijak nie spoilerują one zawartości komiksu, a mimo to chce się po niego sięgnąć. Nie inaczej jest dziś, a osobiście muszę przyznać, że ten cover jest chyba jednym z moich ulubionych jeśli chodzi o ten rok. Howard w niezwykły sposób narysował człowieka zmienionego w korzeń rośliny, a całość wykończył pozornie niepasującym, zielonym elementem widocznym u góry. Całość jednak powala i będę szalenie niezadowolony, jeśli w wydaniu zbiorczym zabraknie galerii okładek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz