wtorek, 6 maja 2014

Top 5 #15 - Serie zagubione w wydawniczym limbo

Jak już nieraz wspominałem na łamach bloga, wiele serii z logo Image ma wydawnicze problemy. Zebrało się już mnóstwo przykładów na to, że różnych powodów dany projekt nie wypala i po zaledwie kilku odsłonach zostaje zawieszony, by wpaść do wydawniczego limbo i już go nie opuścić. W ostatnich kilku latach zdarzyło się to kilku tytułom, a ponieważ nie wszystkie znajdują się w dzisiejszym zestawieniu „Top 5”, to tylko o nich wspomnę. Były to „Bloodstrike” oraz „Supreme” ze wskrzeszonego Extreme Studios, „Infinite” duetu Kirkman/Liefeld czy „Chin Music” Steve’a Milesa oraz Tony’ego Harrisa. W zasadzie wszystkie były nie godne zapamiętania, w przeciwieństwie do pięciu tytułów, których krótkie opisy możecie znaleźć poniżej.
5. Battle Chasers (ukazały się numery #0-9)
Pewnie niektórych z Was dziwi obecność tego tytułu w zestawieniu. Faktem jest, że nie przedstawiał on żadnej wartości zarówno pod względem fabuły, której zwyczajnie nie było, ani także nie zachwycał rysunkami – w końcu był to jeden z ostatnich typowy przedstawicieli „starego Image”, co doskonale widać na powyższej okładce. Umieszczam ten komiks w zestawieniu z powodu ogromnej popularności jaką zdobył w latach 1998-1999, którą cieszy się do dziś. Do końca nie wiadomo, dlaczego Joe Madureira nigdy nie dokończył serii. Ostatni jej numer kończy się cliffhangerem, lecz wszystkie znaki wskazują na to, że „Battle Chasers” nie doczekają się żadnej kontynuacji.
4. War Heroes (ukazały się numery #1-3)
Zanim jeszcze Mark Millar na dobre zaczął <ironia> zbawiać komiksowy świat swoimi niezwykłymi, autorskimi komiksami </ironia> miewał naprawdę ciekawe pomysły. Jednym z nich jest wspomniana miniseria, którą rysował Tony Harris. Opowiadała ona o tym co by się stało, gdyby po Ziemi naprawdę chodzili ludzie obdarzeni supermocami i angażowali się w światowe konflikty zbrojne. W przeciwieństwie do obecnie publikowanych komiksów Millara, ten nie wydawał się przekombinowany i trzy numery, które się ukazały, to całkiem solidna lektura. Niestety, po kolejnych zeszytach słuch zaginął i ostatnie co słyszeliśmy o „War Heroes” to dwie rzeczy. Po pierwsze, Tony Harris nigdy nie otrzymał skryptu do czwartego numeru, a Millar wspomniał kiedyś, że sprzedał prawa do ekranizacji tego komiksu...
3. Image United (ukazały się numery #0-3)
Wielki powrót do ścisłej współpracy osób odpowiedzialnych za stworzenie Image Comics miał wydać na świat kilka owoców. W pewien sposób odżyć miało wspólne uniwersum wydawnictwa, co zakończyło się na starcie kolejnej serii „ShadowHawk”, a wszystko rozpocząć się miało miniserią rysowaną wspólnie przez legendarnych założycieli. Tytuł ten miał wszelkie predyspozycje do tego, by stać się najlepiej sprzedającym się komiksem w historii wydawnictwa (nikt wtedy jeszcze nie myślał o trzystutysięcznych nakładach jubileuszowych numerów „The Walking Dead”), lecz z drugiej strony komiks nie zaczął się ukazywać, a już zbierały się nad nim ciemne chmury. Niekiedy współpraca dwóch trudnych charakterów może nie wypalić, a tu mieliśmy do czynienia z sześcioma takimi. Skończyło się tak, jak doskonale wiemy – po trzecim numerze słuch o tytule zaginął i tylko Erik Larsen od czasu do czasu wspomina, że z chęcią by go dokończył.
2. 1963 (ukazały się numery #1-6)
Projekt tego tytułu zakładał stworzenie sześcioczęściowej miniserii, co udało się doprowadzić do szczęśliwego końca, a także spinającego wszystko annuala i tu pojawił się problem. Mało kto słyszał o „1963”, więc pokrótce opiszę co to za komiks. Jak pewnie każdy z Was wie, swój kilkuletni epizod w Image Comics zaliczył Alan Moore. Większość tego czasu zmarnował tworząc niegodne jego nazwiska ochłapy, z nielicznymi wyjątkami jak „Supreme” oraz „Glory” dla Extreme Studios. „1963” także jest takim wyjątkiem, ponieważ hołd złożony komiksom z tak zwanej „srebrnej ery” to lektura wciągająca i niecodzienna. Annual o którym wspomniałem, miał domknąć wszystkie wątki, liczyć 80 stron, za stworzenie których odpowiedzialny został Jim Lee. I jak to ten rysownik ma w zwyczaju, ochoczo ruszył do pracy, by z czasem łapać coraz większe opóźnienia i w końcu stwierdzić, że nie ma czasu. Analogie z „All-Star Batman & Robin: the Boy Wonder” są tu jak najbardziej trafne. Z tą tylko różnicą, że DC mami nas tym, że być może kiedyś ten komiks dokończy, a Image nawet nie ukrywa, że szans na „1963 Annual” po prostu nie ma.
1. Fell (ukazały się numery #1-9)
Jeśli czytaliście ten wydany w Polsce przez Muchę komiks, możecie odnieść wrażenie iż ma on swój początek, środek i koniec. Otóż nie, Warren Ellis planował zakończyć opowieść o losach detektywa Fella na 16 numerze. Wydanie tych dziewięciu numerów, które udało się opublikować zajęło ponad trzy lata i od 2008 roku seria znajduje się w wydawniczym limbo. Ma tam dobre towarzystwo, ponieważ Warren Ellis ma smykałkę do tego, by nie dokańczać własnych komiksów (dlatego też na „Trees” zaczekam do wydania zbiorczego). Nie umniejsza to jednak w żaden sposób wartości tego komiksu, który w innym zestawieniu „Top 5” uznałem za najlepszy komiks Image wydany w Polsce. Dziś nie tylko zdanie to podtrzymuję, ale także kolejny raz umieszczam „Fell” na pierwszym miejscu. Bo to cholernie dobra historia jest, zresztą recenzję tego komiksu możecie znaleźć TUTAJ, a ja raz jeszcze namawiam Was do jej kupna. Obecnie sklep internetowy Mucha Comics oferuje go za jedyne 41 złotych. Warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz