czwartek, 8 maja 2014

Dzień po premierze serii "Nailbiter"

Wczoraj odbyła się premiera pierwszego numeru serii "Nailbiter". Parę dni przez nią Joshua Williamson udzielił kolejnego już wywiadu na temat swojego dzieła, który początkowo mi umknął, lecz dziś nadrabiam zaległości. Przypominam, że o serii pisałem już TUTAJ oraz TUTAJ, dziś natomiast postaram się wyłuskać rzeczy, o których wcześniej nie wspominano.
Powyższa ilustracja pochodzi z preview pierwszego numeru "Nailbiter". Ten nie jest zbyt rozbudowany, ale jeśli chcecie, możecie obejrzeć go w tym miejscu.

W samym wywiadzie Williamson kilkukrotnie określa się jako "dziecko Vertigo", co ma wyjaśniać powód, dla którego jego komiksy z reguły są mroczne i poruszają tematy nieodpowiednie dla młodszego czytelnika. Sam "Nailbiter" ma być mieszanką kryminału i horroru.

Recenzentka rozmawiająca ze scenarzysta uznała, że pierwszy numer zaczyna się od trzęsienia ziemi, ale później napięcie siada, a akcja wyraźnie zwalnia, co może odrzucić czytelnika od sięgnięcia po kolejne zeszyty. Williamson stwierdził, że zastanawiał się nad tym, czy nie poszerzyć premierowego zeszytu o kilka stron, by dorzucić do niego kilka stron akcji, ale ostatecznie uznał że robiłby to na siłę. Twórca ma nadzieję, że czytelnicy sięgną po kolejne zeszyty, ponieważ to w nich tak naprawdę fabuła się rozrusza, pierwszy numer rozstawiał pionki na szachownicy.

Jako największe źródło inspiracji scenarzysta podał "Miasteczko Twin Peaks". Przy okazji zapewnił także, że chociaż w komiksie pojawiać będą się brutalne sceny, to jednak miłośnicy filmów z serii "Piła" z pewnością poczują się zawiedzeni lekturą "Nailbiter". Sama seria nie będzie ukrywać tożsamości wszystkich szesnastu morderców z miasteczka Buckaroo - największą tajemnicą "Nailbiter" będzie odpowiedź na pytanie: dlaczego to miejsce urodziło ich tak wielu?

Williamson ma zamiar tak opowiadać o poszczególnych mordercach, by czytelnik wręcz poczuł do nich sympatię. Nieraz w przekazach telewizyjnych słyszymy przecież opinie, że dany przestępca "był takim miłym i spokojnym człowiekiem".

I na koniec małe przemyślenie. Skoro Williamson tak często w wywiadzie wspomina o swojej fascynacji imprintem Vertigo i jakiś czas maczał palce przy kilku tytułach od DC, to dlaczego jego komiksy można obecnie znaleźć w ofercie trzech wydawnictw (Image, Dark Horse oraz Monkeybrain), lecz próżno szukać w jego dorobku czegokolwiek opublikowanego przez Vertigo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz