5.
Tellos (wyd. Egmont)
Bardzo
zapomniany tytuł i chociaż skierowany był do młodszego czytelnika, bawiłem się
przy nim niesamowicie dobrze. Z jednej strony jest to typowy przedstawiciel
„starego” Image Comics, przynajmniej pod względem graficznym. „Tellos”
wyróżniał się jednak na tle innych komiksów z tego wydawnictwa... fabułą. Była
ona nieskomplikowana, przystępna, niezbyt oryginalna ale za to wciągająca. W
komiksie był jasny podział na złych i dobrych, akcja gnała przed siebie z każdą
stroną, a rysunki Mike’a Wieringo nie naruszały aż tak mocno ludzkiej anatomii.
Całość nie była rozwleczona, ponieważ skończyła się na pięciu wydanych przez
Egmont zeszytach, a zaskakująca końcówka sprawiła, że do dziś pamiętam o tym
tytule. Stąd też piąte miejsce w obecnym zestawieniu.
4. Midnight
Nation: Plemię Cienia (wyd. Mandragora)
Część z Was
pewnie zapyta dlaczego „Plemię Cienia” a nie „Rising Stars” tego samego autora.
Z prostego powodu – opus magnum Straczynskiego zostało w Polsce urwane tak na
dobrą sprawę zanim naprawdę się rozkręciło. „Plemię Cienia” wyróżniam także za
fakt, że Mandragora wydała komiks ten w całości, ale przede wszystkim za
wciągającą fabułę, wyraziste postacie, ponownie zaskakującą końcówkę i bardzo
dobrą warstwę graficzną. Ponadto był to mój pierwszy komiks Mandragory i
pozostał sentyment. Niestety, tylko on. Wszystkie trzy części tej historii już
dawno rozleciały mi się w rękach ;)
3. Żywe
Trupy (wyd. Taurus)
Ha! Tego
się nie spodziewaliście! Teoretycznie mamy tu do czynienia z prawdziwym
fenomenem, ponieważ niewielkie wydawnictwo, jakim początkowo był Taurus,
udowodniło iż w Polsce można wydać komiksowa telenowelę, która nie jest mangą.
Dopiero trzecie miejsce dla opowieści o Ricku Grimesie i jego towarzyszach
wynika z faktu, że już od dobrych trzech-czterech tomów komiks ten po prostu
nie podoba mi się tak bardzo jak z początku. Czarę goryczy definitywnie
przelały postacie Negana i Ezekiela, które pomału zmieniają „Żywe Trupy”
w parodię samych siebie. Ale o tym przeczytacie, gdy już uda mi się dotrzeć z
recenzjami do wskazanych tomów. Według mojego terminarza, będzie to jakoś za
rok. Dacie radę, prawda? :)
2. Sam
& Twitch: Udaku (wyd. Mandragora)
Jeśli fani
Marvela chcą sobie przypomnieć czasy, gdy Brian Michael Bendis był dobry, nie
muszą sięgać po początkowe numery „New Avengers”. Sugeruję zajrzeć do tego
komiksu. Generalnie, czytając „Udaku” aż ciężko było uwierzyć, że jest
to spin-off popularnego i w naszym kraju „Spawna”. Zupełnie inny klimat
i styl opowiadanej opowieści, oryginalna warstwa graficzna, bardzo nietypowe
liternictwo (z którym podobno Mandragora miała pewne problemy), ale przede
wszystkim fabuła. To właśnie skrypt Bendisa sprawił, że komiks ten trafił tak
wysoko na moją dzisiejszą listę. Zaczęło się dość typowo: miastem wstrząsa
seria morderstw, zabójca odcina ofiarom uszy i kciuki. Szybko jednak okazuje
się, że wszystkie należą one do jednej osoby. Chcecie wiedzieć co było dalej?
Szukajcie po portalach aukcyjnych tego komiksu. można go nabyć za naprawdę
nieduże pieniądze.
1.
Detektyw Fell (Mucha Comics)
Jak dotąd
Mucha Comics wydała tylko jeden komiks z Image, ale za to jaki. Historia detektywa,
który trafia do małego miasteczka Snowtown poraża. I to z wielu względów. Przede
wszystkim Warren Ellis po raz kolejny pokazał jak niezwykłym jest scenarzystą. Ponadto
udowodnił, że na 16-18 stronach komiksu również można przedstawić niesamowitą
historię. I wszystko to świetnie zilustrował Ben Templesmith, którego, jak
wiecie, po prostu uwielbiam. Jeden z ostatnich, jeśli nie zupełnie ostatni,
wydany przez Muchę komiks w miękkiej oprawie wart jest każdej zainwestowanej w
niego złotówki i przynajmniej do debiutu na naszym rynku „Sagi”, niczego
lepszego z wydawnictwa Image po Polsku po prostu nie znajdziecie.
oczywiście w 100% zgadzam się z pierwszą i drugą pozycją
OdpowiedzUsuń