Jak już
wspomniałem, mija dwanaście miesięcy od wydarzeń przedstawionych w „Trashed”.
Nowy Teksas zmienił się nie do poznania: zamieszkuje go już ponad 700 osób,
rozwijają się przemysł oraz usługi, formowany jest rząd, lecz stojący na czele
tego miejsca Chas Worthington bardzo chce doprowadzić do uznania jego kraju
przez ONZ i by do tego doprowadzić, zaczyna pertraktować z przedstawicielami
pewnego Afrykańskiego kraju, który nieoficjalnie rządzony jest przez tyrana i
jego wojskową juntę. Nie będzie to jednak jedyny kłopot mężczyzny. Chociaż Nowy
Teksas nie liczy jeszcze zbyt wielu mieszkańców, Worthington już dorobił się małego
ruchu oporu, który chce pozbawić go życia.
Komiks „Great
Pacific: Nation Building” stworzony został przez ten sam duet twórców co
tom pierwszy. Mimo to praktycznie cały czas czujemy się, jakby było inaczej.
Historia przedstawiona w drugim tomie jest kompletnie inna od tej, którą
czytaliśmy w „Trashed”. Wszystkie motywy oparte na wątku przygodowym
zostały wyparte i zastąpione political-fiction. Tempo opowiadania fabuły
znacznie spadło, lecz mimo wszystko wciąż jest to komiks emocjonujący. Po
prostu robi to w zupełnie inny sposób. Gdy w pierwszym tomie zastanawialiśmy
się jak Chas przetrwa spotkanie z piratami czy ludnością etniczną wyspy śmieci.
„Great Pacific: Nation Building” każe nam zastanowić się raczej w jaki
sposób mężczyzna doprowadzi do realizacji swoich planów, a także z kim się
sprzymierzy lub kogo zdradzi, by dostać się do siedziby ONZ. Przyznać trzeba,
że Joe Harris odnajduje się w rozgrywce politycznej, lecz mim zdaniem
zdecydowanie lepiej wychodziło mu to wszystko, co pokazał w premierowej
odsłonie serii.
Kolejną
rzeczą, która rzuca się w oczy jest także zmiana samego głównego bohatera. Chas
Worthington od samego początku był postacią zdecydowaną, konsekwentną i upartą.
Teraz jednak dodatkowo pokazuje się go jako mężczyznę tak przekonanego o
słuszności własnych opinii, że aż kipi z niego zarozumialstwo. Nie uważam tego
za zmianę na plus, ponieważ główny bohater „Great Pacific: Nation Building”
stracił nieco ze swojego uroku i nie zawaham się napisać, że teraz Chas nie da się
lubić. Nie wydaje mi się, by było dobrym pomysłem obrzydzanie czytelnikowi
najważniejszej postaci serii, a przynajmniej w moim przypadku tak właśnie się stało.
Ok, jest wiele komiksowych pozycji, które opowiadają o tych „złych”, lecz
większość z nich stara się w jakiś sposób sprawić, by czytelnik mimo wszystko
czuł sympatię do danej postaci. Joe Harris zapewne też chciał iść tą drogą,
lecz oglądanie kolejnych scen upokarzania przez Chasa swoich przyjaciół lub
współpracowników nie jest zbyt przyjemne.
W przypadku
warstwy fabularnej „Great Pacific: Nation Building” mam pewien kłopot z
końcową oceną, tak przy rysunkach nie mam żadnych wątpliwości. Podobnie jak w
przypadku poprzedniego tomu, tak i tu za rysunki odpowiedzialny jest Martin
Morazzo. Uważam, że tym razem spisał się lepiej niż za pierwszym razem, a i
szans miał więcej żeby się wykazać. Scenariusz Joe Harrisa wyniósł bohaterów
poza tereny Nowego Teksasu i Morazzo nieźle wykazywał się w nowych
lokalizacjach. Ponownie imponowała ilość szczegółów na niektórych planszach,
ale z drugiej strony ponownie zupełnie nie podobała mi się praca kolorystów
ukrywających się pod nazwą Tiza Studio. Kiepski dobór barw sprawiał, że
niektóre stronice wyglądały wręcz na wyblakłe lub źle zeskanowane. Niestety,
pomimo już przeszło dwustu stron historii, nadal nie jestem w stanie się do
tego przyzwyczaić i zwyczajnie przeszkadza mi to w odbiorze komiksu.
Tym razem
wydawnictwo Image wzbogaciło „Great Pacific: Nation Building” o parę
stron dodatków. Nie łudźcie się jednak, ponieważ są to jedynie pozbawione
komputerowo naniesionych kolorów dwuplanszowe popisy umiejętności Martina Morazzo,
które znajdziecie także w środku komiksu. oprócz tego otrzymujemy galerię
okładek i to nie wszystkich, ponieważ zabrakło wariantów oraz okładek z
dodruków poszczególnych zeszytów.
Podsumowując,
drugi tom „Great Pacific” to wciąż dobre czytadło, lecz już bez tego
niebywałego uroku, który posiadała pierwsza odsłona. Klimat stał się znacznie
bardziej ciężki i chociaż mamy wciąż bardzo dużo zaskakujących zwrotów akcji, to
jednak nie robią one już takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Ocena będzie
niższa niż ostatnio i wyniesie 3,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz