5.
Invincible (styczeń 2003)
„Najlepszy
komiks superbohaterski wszechświata” swój setny numer świętował stosunkowo niedawno,
a w chwili gdy piszę te słowa można nabyć zeszyt oznaczony liczbą 108. Od
samego początku jest to dzieło Roberta Kirkmana oraz Cory’ego Walkera i Ryana
Ottley’a, które dzięki bardzo niekonwencjonalnemu podejściu do tego komiksowego
gatunku zyskało sobie sporą popularność, w tym także i w naszym kraju. Już
wkrótce, w zeszycie #111, oblicze serii ma się znacząco zmienić. Czy wpłynie to
na ostatnio mocno spadające wyniki sprzedaży?
4. The
Walking Dead (październik 2003)
Co prawda
„Niezwyciężony” rozpoczął się wcześniej, ale ze względu na częste opóźnienia
„Żywe Trupy” już dawno temu osiągnęły lepszy wynik i z każdym miesiącem tę
przewagę powiększają. Obecnie seria dobiła już do numeru 120, a ponieważ od lat
jest najlepiej sprzedającą się pozycją z Image i różne jej odmiany podbijają
cały świat, nie zanosi się na szybki koniec opowieści o Ricku Grimesie i jego
przyjaciołach, próbujących przeżyć w świecie opanowanym przez zombie i nie
mniej groźnych żywych ludzi. Pytanie tylko, czy aby w tym przypadku Robert
Kirkman nie „przeskoczył już rekina”?
3.
Witchblade (listopad 1995)
Pierwszy z
ostatnich trzech przedstawicieli klasycznego, początkowego Image Comics zadaje
kłam twierdzeniu, że komiks z postacią kobiecą nie może być popularny i być
bardzo długo obecny na rynku. Losy Sary Pezzini początkowo bazowały na tym
samym, co większość pozycji z oferty Image – na małej ilości sensu, ale
ogromnej liczby fajerwerków graficznych. Sara konsekwentnie traciła kolejne
elementy garderoby i wiła się w dziwnych pozycjach. Po jakimś czasie jednak
przyszedł Ron Marz i udowodnił, że mocną stroną „Witchblade” może być
również fabuła, a Stjepan Sejic pokazał, że całkowicie ubrana Sara także może
prezentować się świetnie. Efekt? Obecnie kupić możemy 172 zeszyt z przygodami
pani detektyw.
2. Savage
Dragon (czerwiec 1993)
Drugie
miejsce na liście zajmuje pozycja, która od samego początku ma ten sam zestaw
twórców. No w zasadzie tylko jednego, ponieważ już od 192 numerów za przygody
tego bohatera odpowiada Erik Larsen. Istnieją poważne obawy, że już wkrótce
przyjdzie nam pożegnać się z tym cyklem, ponieważ liczba jego odbiorców maleje
z każdym numerem, a i sam twórca przyznał się na przykład, że nie wie jaką
fabułę umieścić w jubileuszowej, dwusetnej odsłonie. Z drugiej strony cieszy
fakt, że cykl ten na pewno dobije do tej okrągłej liczby.
1. Spawn
(maj 1992)
Zwycięzca dzisiejszej
wyliczanki może pochwalić się wynikiem rzędu 239 opublikowanych zeszytów i
powinno nas to cieszyć tym bardziej, że już od trzech lat rysownikiem tej serii
jest nasz rodak – Szymon Kudrański. Wydaje się, że być może jeszcze w tym roku „Spawn”
przekroczy kolejny próg i ukaże się 250 zeszyt tej wciąż bardzo popularnej
serii, która jest jedynym już przedstawicielem absolutnie pierwszej fali
tytułów z początkowych miesięcy funkcjonowania Image Comics. Życzę tego sobie,
Wam oraz oczywiście panu Kudrańskiemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz