sobota, 21 listopada 2015

Twórcy postaci Witchblade o powstawaniu serii

W najbliższą środę studio Top Cow opublikuje ostatni już numer serii "Witchblade". Co prawda tytuł ten zadebiutował w trzecim roku istnienia wydawnictwa Image, do dziś jest uważany - razem ze "Spawnem" oraz "Savage Dragonem" - za ostatnich przedstawicieli pierwszej fali tytułów od tego wydawnictwa. Z racji tego, że seria dobiegnie końca, twórcy postaci Sary Pezzini postanowili opowiedzieć o niej nieco serwisowi Newsarama.
Twórcy zaznaczają, że od samego początku chcieli stworzyć serię utrzymaną w stylu popularnych wówczas cykli "Lady Death" czy "Shi". Oznaczało to kobietę w roli głównej oraz sporą dawkę mistycyzmu w fabule. Długo szukali inspiracji, ponieważ chcieli, by "Witchblade" zdecydowanie odróżniało się od dziesiątek pozycji Marvela czy DC. Jest jednak coś, co zaczerpnięto chociażby ze Spider-Mana. Otóż Silvestri chciał, by w serii było dużo wątków obyczajowych. Mieliśmy więc nie tylko śledzić walkę głównej bohaterki ze złem, lecz także jej zmagania z codziennymi problemami.

Jak się okazuje, nazwa "Witchblade" bardzo nie podobała się Silvestriemu, lecz został do niej przekonany przez Haberlina. Okazało się, że ten drugi miał rację i tytuł przyjął się znakomicie.

Ron Marz z kolei przyznał, że przyszedł do Top Cow pisać przygody Sary Pezzini, ponieważ uważał iż to właśnie ta bohaterka niknie nieco przy popularności "The Darkness", a w jego ocenie jest znacznie ciekawsza. Wiedział, że zaproponowane przez niego zmiany są ryzykowne - tu może wspomnę, że to Marz był orędownikiem "ubrania" Witchblade w coś, co zakrywa niemal całe ciało - ale czuł ogromną satysfakcję, gdy okazało się że jego historie zbierają bardzo wysokie oceny.

Na koniec jeszcze jednak postanowię odnieść się do tego, czego w danym wywiadzie niestety nie ma. Otóż Marc Silvestrii oraz Brian Haberlin rozwodzą się nad powodami sukcesu stworzonej przez nich postaci, niestety niemal kompletnie ignorując wkład ludzi, bez których "Witchblade" prawdopodobnie nigdy nie osiągnęłaby tak dużego sukcesu - nieżyjącego już Michaela Turnera (ledwo w wywiadzie wspomniany) oraz Davida Wohla (niewymienionego zupełnie). Nie jest to może aż tak szokujące, wszak obaj ci panowie odeszli z Top Cow wraz ze swoimi postaciami i założyli wydawnictwo Aspen MLT, lecz mimo to ignorancja Silvestriego i Haberlina powoduje niesmak.

Źródło: Newsarama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz