Komiks w
naszym kraju poczyna sobie coraz odważniej. Stoiska sklepów oferujących komiksy
znaleźć można już nie tylko na kolejnych edycjach festiwali pokroju MFKiG czy
Komiksowej Warszawy. Nie mówię także o wydarzeniach typu Pyrkon. Ostatnie kilkanaście
dni pokazało mi, że komiks może godnie się prezentować także na festiwalach
książki i nie czuć się jak jej gorszy brat. Takie przynajmniej odczucie towarzyszyło
mi podczas wizyty na Śląskich Targach Książki, jak i na znacznie większej
imprezie tego typu w Krakowie. Zupełnie inną sprawą jednak jest to, co
usłyszałem na poszczególnych stoiskach.
Zacznę jednak
od samej imprezy w Katowicach. Nie ukrywam, że cieszyłem się od momentu, gdy o
niej usłyszałem. Co ważne, nie jest to kolejna odsłona targów, które dotychczas
odbywały się w Spodku. Nowi organizatorzy, nowa nazwa, także i nowe miejsce –
wszystko to świadczyło o nowym początku dla tego typu imprezy w stolicy Górnego
Śląska. Oczywiście nie przeszkadzało to całej masie osób porównywać skalę
Targów do poprzednich, ale... zdziwiłbym się, gdyby tak nie było ;) I
faktycznie, sporo świadczyło o tym, że pod pewnymi względami było dość biednie,
ale równie dużo dało powody wierzyć, że impreza jest potrzebna i w kolejnych
latach może się rozwinąć.
Na pewno
kapitalnym, ale także i jedynym słusznym pomysłem było organizowanie Targów nie
w Spodku, a w znajdującej się sto metrów dalej nowoczesnej i pięknej hali Międzynarodowego
Centrum Kongresowego. Jeśli nie wiecie jak się ona prezentuje, tu macie rzut
oka:
To zdjęcie akurat nie jest mojego autorstwa. Źródło
Wybrałem się
na Targi w sobotę około południa. Aura średnio zachęcała wówczas do spacerów,
lecz nie stanowiło to dla mnie większego kłopotu. Wejście na Targi było
bezpłatne – to kolejny plus i spodziewałem się tłumów. Tymczasem po wejściu do
hali, moim oczom ukazał się taki oto widok:
Na szczęście
impreza nie świeciła pustkami, ponieważ po wejściu do sali, w której
umiejscowione były obecne wydawnictwa, momentami trudno było się przepchać do
miejsca, do którego chciało się dojść. Oczywiście nie można tu mówić o
dziesiątkach tysięcy odwiedzających, ale jestem przekonany, że przez te kilka
dni na miejscu pojawiło się naprawdę sporo ludzi. Rzucał się w oczy brak kilku
ważniejszych graczy na naszym rynku książkowym, a i segment komiksowy nie
rzucał na kolana. Zabrakło autorów największych bestsellerów, nie było także wielu
gości z zagranicy. W porównaniu z niedawnymi targami w Krakowie, Katowice
wypadły kilka razy gorzej. No ale jak już wspomniałem: impreza odbywała się tak
naprawdę pierwszy raz i jestem przekonany, że kolejne cieszyć będą się większym
zainteresowaniem zarówno odwiedzających jak i wydawnictw. W końcu nie od razu
Rzym zbudowano.
Dużym plusem
Śląskich Targów Książki było to, czego tak mocno brakowało mi w Krakowie. Rabaty.
Praktycznie na każdym stoisku można było takowe otrzymać. Były różne, od 20 do
nawet 50 procent, ale najważniejsze jest to, że były. Chyba nic nie bolało mnie
w Krakowie tak mocno jak to, że trzy czwarte stoisk sprzedawało swoje książki w
cenach z okładki. W Katowicach były to sporadyczne przypadki, ale cały czas
trzeba pamiętać o tym, że wielu wydawców było nieobecnych.
Sekcja komiksowa
prezentowana była przez kilku wydawców – mijałem stoiska Egmontu oraz Timofa –
a także parę sklepów komiksowych. Było w czym wybierać zwłaszcza u tych drugich.
Trochę zawiodłem się tym, że na stoisku największego wydawcy komiksów w Polsce
trudno było dostrzec coś oprócz Thorgali, Asteriksów, Kajko i Kokoszów oraz
rzeczy z DC Comics. Zauważyłem jednak, co zresztą potem trzy osoby mi
potwierdziły, że chociaż ludzie przychodzą i przeglądają, to jednak wszyscy
zgodnie twierdzili, że sprzedaż jest raczej kiepska. Oczywiście warto mieć na
uwadze to, że wówczas mogli oni podsumować tylko piątek i część soboty, lecz
jakoś trudno mi wyobrazić sobie, by w niedzielę nagle coś znacząco uległo
zmianie. Być może zabrakło zainteresowania ze względu na brak premier? Swoją drogą
w Krakowie również usłyszałem, że szału pod względem sprzedaży nie ma.
Żeby nie
było tak pesymistycznie. Wydaje mi się, że postrzeganie komiksów z czasem się
zmieni. Potrzeba jednak czasu i, co za tym idzie, cierpliwości. Zwłaszcza tych,
którzy sprzedają, a nie kupują. Skoro wydawcy na tak dużych imprezach nie tylko
wreszcie są obecni, ale też nie są upychani gdzieś po piwnicach, coś w końcu
musi się zmienić. I tak jak jeszcze kilka lat temu wierzyłem w to, że komiks
superhero odrodzi się w naszym kraju, tak równie mocno wierzę teraz w to, że już
na stałe komiksiarze będą mieli po co przyjeżdżać na targi książek.
Na deser stoisko ATOM Comics :)
Szkoda, że zabrakło kilku (większości?) dużych wydawców komiksowych... może następnym razem? :)
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że w Krakowie więcej było wydawców, a w Katowicach sklepów komiksowych (choć zabrakło niestety Komiksiarni). Rabaty rzeczywiście zacne, przyznam. Nie wyszłam z pustymi rękami.
OdpowiedzUsuńŚląskie targi książki, takie rodzaje inicjatyw są potrzebne w całym kraju, przecież ciągle brakuję tago oczytania.
OdpowiedzUsuń