poniedziałek, 9 listopada 2015

Felieton: Śląskie Targi Książki - wizyta i przemyślenia

Komiks w naszym kraju poczyna sobie coraz odważniej. Stoiska sklepów oferujących komiksy znaleźć można już nie tylko na kolejnych edycjach festiwali pokroju MFKiG czy Komiksowej Warszawy. Nie mówię także o wydarzeniach typu Pyrkon. Ostatnie kilkanaście dni pokazało mi, że komiks może godnie się prezentować także na festiwalach książki i nie czuć się jak jej gorszy brat. Takie przynajmniej odczucie towarzyszyło mi podczas wizyty na Śląskich Targach Książki, jak i na znacznie większej imprezie tego typu w Krakowie. Zupełnie inną sprawą jednak jest to, co usłyszałem na poszczególnych stoiskach.

Zacznę jednak od samej imprezy w Katowicach. Nie ukrywam, że cieszyłem się od momentu, gdy o niej usłyszałem. Co ważne, nie jest to kolejna odsłona targów, które dotychczas odbywały się w Spodku. Nowi organizatorzy, nowa nazwa, także i nowe miejsce – wszystko to świadczyło o nowym początku dla tego typu imprezy w stolicy Górnego Śląska. Oczywiście nie przeszkadzało to całej masie osób porównywać skalę Targów do poprzednich, ale... zdziwiłbym się, gdyby tak nie było ;) I faktycznie, sporo świadczyło o tym, że pod pewnymi względami było dość biednie, ale równie dużo dało powody wierzyć, że impreza jest potrzebna i w kolejnych latach może się rozwinąć.

Na pewno kapitalnym, ale także i jedynym słusznym pomysłem było organizowanie Targów nie w Spodku, a w znajdującej się sto metrów dalej nowoczesnej i pięknej hali Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Jeśli nie wiecie jak się ona prezentuje, tu macie rzut oka:
 To zdjęcie akurat nie jest mojego autorstwa. Źródło

Wybrałem się na Targi w sobotę około południa. Aura średnio zachęcała wówczas do spacerów, lecz nie stanowiło to dla mnie większego kłopotu. Wejście na Targi było bezpłatne – to kolejny plus i spodziewałem się tłumów. Tymczasem po wejściu do hali, moim oczom ukazał się taki oto widok:
Na szczęście impreza nie świeciła pustkami, ponieważ po wejściu do sali, w której umiejscowione były obecne wydawnictwa, momentami trudno było się przepchać do miejsca, do którego chciało się dojść. Oczywiście nie można tu mówić o dziesiątkach tysięcy odwiedzających, ale jestem przekonany, że przez te kilka dni na miejscu pojawiło się naprawdę sporo ludzi. Rzucał się w oczy brak kilku ważniejszych graczy na naszym rynku książkowym, a i segment komiksowy nie rzucał na kolana. Zabrakło autorów największych bestsellerów, nie było także wielu gości z zagranicy. W porównaniu z niedawnymi targami w Krakowie, Katowice wypadły kilka razy gorzej. No ale jak już wspomniałem: impreza odbywała się tak naprawdę pierwszy raz i jestem przekonany, że kolejne cieszyć będą się większym zainteresowaniem zarówno odwiedzających jak i wydawnictw. W końcu nie od razu Rzym zbudowano.

Dużym plusem Śląskich Targów Książki było to, czego tak mocno brakowało mi w Krakowie. Rabaty. Praktycznie na każdym stoisku można było takowe otrzymać. Były różne, od 20 do nawet 50 procent, ale najważniejsze jest to, że były. Chyba nic nie bolało mnie w Krakowie tak mocno jak to, że trzy czwarte stoisk sprzedawało swoje książki w cenach z okładki. W Katowicach były to sporadyczne przypadki, ale cały czas trzeba pamiętać o tym, że wielu wydawców było nieobecnych.
Sekcja komiksowa prezentowana była przez kilku wydawców – mijałem stoiska Egmontu oraz Timofa – a także parę sklepów komiksowych. Było w czym wybierać zwłaszcza u tych drugich. Trochę zawiodłem się tym, że na stoisku największego wydawcy komiksów w Polsce trudno było dostrzec coś oprócz Thorgali, Asteriksów, Kajko i Kokoszów oraz rzeczy z DC Comics. Zauważyłem jednak, co zresztą potem trzy osoby mi potwierdziły, że chociaż ludzie przychodzą i przeglądają, to jednak wszyscy zgodnie twierdzili, że sprzedaż jest raczej kiepska. Oczywiście warto mieć na uwadze to, że wówczas mogli oni podsumować tylko piątek i część soboty, lecz jakoś trudno mi wyobrazić sobie, by w niedzielę nagle coś znacząco uległo zmianie. Być może zabrakło zainteresowania ze względu na brak premier? Swoją drogą w Krakowie również usłyszałem, że szału pod względem sprzedaży nie ma.

Żeby nie było tak pesymistycznie. Wydaje mi się, że postrzeganie komiksów z czasem się zmieni. Potrzeba jednak czasu i, co za tym idzie, cierpliwości. Zwłaszcza tych, którzy sprzedają, a nie kupują. Skoro wydawcy na tak dużych imprezach nie tylko wreszcie są obecni, ale też nie są upychani gdzieś po piwnicach, coś w końcu musi się zmienić. I tak jak jeszcze kilka lat temu wierzyłem w to, że komiks superhero odrodzi się w naszym kraju, tak równie mocno wierzę teraz w to, że już na stałe komiksiarze będą mieli po co przyjeżdżać na targi książek.

Na deser stoisko ATOM Comics :)

3 komentarze:

  1. Szkoda, że zabrakło kilku (większości?) dużych wydawców komiksowych... może następnym razem? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdaje mi się, że w Krakowie więcej było wydawców, a w Katowicach sklepów komiksowych (choć zabrakło niestety Komiksiarni). Rabaty rzeczywiście zacne, przyznam. Nie wyszłam z pustymi rękami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śląskie targi książki, takie rodzaje inicjatyw są potrzebne w całym kraju, przecież ciągle brakuję tago oczytania.

    OdpowiedzUsuń