Co prawda wczoraj ukazało się w sprzedaży wydanie Taurus Media, to jednak poniższa recenzja oparta jest na oryginalnym wydaniu zeszytowym. Natomiast w USA opisywany dzisiaj tom wydano jako "Lazarus vol. 1: Family".
Nie ma
najmniejszych szans żebym kupił dziś opisywany komiks. Po prostu, nie ma takiej
możliwości. Dlaczego, zapytacie? Bo od samego początku zbieram ”Lazarusa”
w oryginalnych zeszytach i uwielbiam serię tę tak bardzo, że nie widzę
możliwości nie być z nią na bieżąco i nie mieć najnowszych numerów już tydzień
lub dwa po premierze w swoich łapskach. Dlatego przepraszam Cię Taurusie za to,
że w tym przypadku mój portfel pozostaje niewzruszony na Twoją ofertę, ale w
zamian zrobię co mogę, by zachęcić innych do sięgnięcia po ten komiks. I to
przynajmniej nie na siłę, ”Lazarus” to po prostu kolejny świetny komiks
od wydawnictwa Image, który zawitał do Polski i po prostu powinniście mieć go w
swoich zbiorach.
Dzień w którym Greg Rucka i Michael Lark ogłosili, że ponownie łączą siły i pracują nad komiksem dla Image, był zarazem dniem, w którym już wiedziałem, iż będę ich klientem. Obaj twórcy cieszą się bowiem u mnie wielkim szacunkiem za wiele z ich dotychczasowych prac. Przyznaję, że znacznie bardziej wielbię scenarzystę, który przez lata pracy dla DC Comics czy Oni Press stworzył mnóstwo historii, które posiadam na półce. Żeby daleko nie szukać, posiadam komplet ”Gotham Central”, obie części ”Whiteout” czy kapitalne ”Batwoman: Elegy”. Lark to z kolei dla mnie głównie niebywały ”Daredevil” i wspomniana już seria o policjantach z miasta Batmana. W tomie wydanym przez Taurus Media znajdują się cztery pierwsze zeszyty wspólnej pracy obu twórców. Czego możecie się zatem spodziewać?
Bardzo
niepokojącej wizji przyszłości. Rucka i Lark przenoszą nas do świata, w którym
nie ma już państw. Świat podzielony jest pomiędzy rodziny, które kontrolują dosłownie
każdy aspekt życia. Każda z rodzin dba o swoje interesy, tłamsząc wszelkie
objawy nieposłuszeństwa społecznego i dzieląc go na kilka podgrup, z których
najliczniejsza to tak zwani ”waste”, śmieci – tania siła robocza żyjąca w
ubóstwie, mamiona nadziejami na poprawę statusu życia dzięki ”wyniesieniu” (ale
więcej o tym w kolejnym tomie). Rodziny posiadają siły zbrojne, na czele
których stoi tytułowy Łazarz – zmodyfikowany genetycznie super-żołnierz o
wielkich możliwościach. Główną bohaterką komiksu jest Forever, Łazarz i zarazem
córka głowy rodziny Carlyle. Co jednak stanie się w chwili, gdy kobieta
dostanie anonimową wiadomość mówiącą o tym, że tak naprawdę nie jest
spokrewniona z resztą familii?
Co prawda
pierwszy tom serii ”Lazarus” zawiązuje kilka wątków, to jednak główną
bohaterką cały czas jest Forever. Główny rys zdolności i charakteru tej postaci
otrzymujemy już w początkowych scenach otwierających komiks, później zaś
jesteśmy świadkami powolnego lecz konsekwentnego burzenia tego, co zostało nam
przedstawione. Greg Rucka, który FE-NO-ME-NAL-NIE czuje pisane przez siebie
postacie kobiece ukazuje nam twardą i zdecydowaną, ale z czasem coraz bardziej
zagubioną Forever, która pomimo wieloletniego treningu jak nikt inny w swojej
rodzinie potrafi kierować się uczuciami. Małe ziarnko zwątpienia kiełkuje w
niej od samego początku, dzięki czemu jawi się nam ona jako ta najbardziej
ludzka postać komiksu, pomimo tego iż to właśnie Forever powinna być taka
zdecydowanie najmniej. Raz jeszcze okazało się, że niezwykłe zdolności Rucki
dały nam postać, którą można spokojnie postawić obok innych kobiet jego autorstwa.
Ale pomimo
tego, że pierwszy tom ”Lazarusa” jest stosunkowo krótki, Forever ma co w
nim robić. Scenarzysta za główną oś fabuły stawia kwestię konfliktu pomiędzy
rodzinami Carlyle oraz Morray, która przez napad na magazyn żywności tych
pierwszych może w końcu przerodzić się w regularną wojnę. Na tych
kilkudziesięciu stronach Rucke udaje się pokazać realia stworzonego przez
siebie świata, a także nakreślić sporo postaci drugiego planu. Bardzo kupiła
mnie ta niebywale ponura wizja przyszłości. Przede wszystkim z powodu tego, że
już od samego początku opowieści widać, iż jest ona przemyślana pod niemal
każdym aspektem, a z drugiej strony skłania ona do pewnych refleksji. Trudno
nie odnieść wrażenia, że Rucka tworząc ”Lazarusa” postanowił przy okazji
przekazać czytelnikowi swojego komentarza do czasów dzisiejszych. Ale do tego
jeszcze wrócę za kilkanaście zdań.
Być może
część z Was nie przyzna mi racji, ale moim zdaniem Rucka jest znany przede
wszystkim z tego, że tworzy świetne fabuły sensacyjne i nie inaczej jest w
przypadku ”Lazarusa”. Co prawda akcja komiksu jest osadzona w
przyszłości i zdecydowanie jest utrzymana w klimatach science-fiction, lecz nie
zawaham się napisać, że znacznie ważniejszym elementem fabuły, oprócz
wewnętrznych zmian zachodzących w Forever, jest intryga czysto sensacyjna.
Historia pełna jest pojedynków na pięści, spluwy i nawet miecze, mamy także
śledztwo związane z napadem na spichlerz i sporadyczne, lecz całkiem skuteczne
mylenie tropów. ”Lazarus” pod względem fabularnym oferuje czytelnikowi
zaskakująco dużo jak na tak niedługi komiks. I właściwie żaden aspekt
scenariusza ani nie wybija się ponad inne, ani także nie odstaje, tworząc
ostatecznie płynną, wciągającą jak diabli historię, która sprawia, iż chce się
więcej.
Pomimo
tego, iż Michael Lark jest rysownikiem znanym przede wszystkim z pracy dla
Marvela oraz DC Comics, od warstwy graficznej nie oczekujcie fajerwerków na
poziomie typowego komiksu superhero. Styl rysownika jest niebywale mroczny,
”brudny” i zarazem idealnie pasujący do historii pulpowych lub też tak zwanych
”street-levelowych”. Artysta doskonale odnajduje się na kolejnych stronach ”Lazarusa”,
lecz chociaż naprawdę lubię jego prace, nie mogę powiedzieć że są idealne.
Czasem zdarzy mu się kadr nieco nieczytelny, czasem aż prosi się o to, by jakiś
rysunek był wyraźniejszy, a imitacja objazdu kamery wokół filmowych postaci
momentami się nie sprawdza. To jednak nie są jakieś szczególnie istotne detale,
zabierające przyjemność z delektowania się pierwszym tomem cyklu ”Lazarus”.
Jak już
wspomniałem, nie posiadam i raczej nie planuję mieć w swoich zbiorach wydania
Taurus Media. Dlatego też nie mogę napisać Wam o dodatkach w nich zawartych,
ale mogę coś przypuszczać. Jeśli komiks byłby wydany w standardzie 1:1 z
oryginalnym trejdem, dodatków po prostu by tam nie było. Ale wydaje się, że tak
nie jest, ponieważ oficjalny opis wskazuje na to, że Taurus wzbogacił swój
komiks o 16 stron. Jeśli ta różnica wynika z umieszczenia bonusów, które
znajdują się w zeszytowych wydaniach serii (opisy rodzin, przedstawionego świata,
oficjalny timeline itd.), macie jedynie kolejny powód do sięgnięcia po Bycze wydanie.
To właśnie tam najmocniej widać przywołane już komentarze Rucki wobec czasów
obecnych. Okładkowa cena 55zł po uwzględnieniu rabatów daje kwotę zbliżoną do
oryginału, a jednak zachęca dodatkową ilością stron.
EDIT: A jednak rozbija się o opisy, wydanie "Lazarusa" od Taurusa nie różni się niczym od oryginału.
EDIT: A jednak rozbija się o opisy, wydanie "Lazarusa" od Taurusa nie różni się niczym od oryginału.
Przyszło nam
żyć w fajnych czasach. Marzec dał nam aż trzy komiksy Image w naszym rodzimym
języku i każdy z nich wart jest kupna. Jestem przekonany, że się nie
zawiedziecie. ”Lazarus” otrzymuje w pełni zasłużone 5/6
Taurusowe wydanie też ma 96 stron.
OdpowiedzUsuńZapowiedź ze strony Centrum Komiksu, bądź co bądź należącego do tych samych osób co wydawnictwo Taurus, donosi o 112 stronach. Podobnie Gildia czy ATOM Comics.
UsuńPotrzebuję na potwierdzenie czegoś więcej niż jedno, krótkie zdanie od kogoś anonimowego :)
Na FB Taurus też potwierdził (w najnowszym poście). Co prawda napisał o 104, ale chyba z okładkami liczył.
UsuńWszystko byłoby super, żeby nie ta cena :/
OdpowiedzUsuńna aros.pl za 37 zeta mozesz kupic plus wysylka 3 zl naprawde warto polecam
OdpowiedzUsuń