60 odsłon to wynik, którego żadna rubryka na Image Comics Journal jeszcze długo nie powinna pobić. Teoretycznie, najbliżej jest "Top 5", ale nie oszukujmy się - największe szanse i tak ma "Image na ekranie". Zgodnie z zapowiedzią z zeszłej niedzieli, dzisiejsza "Okładka tygodnia" kończy żywot tej rubryki. I w sumie dobrze się dzieje, ponieważ spośród komiksów wydanych w minioną środę, znów trudno było wybrać trzy covery, które mocniej wyróżniałyby się na plus.
3. Graveyard Shift #3
Już od samego początku miniseria ta zwracała moją uwagę nie tylko dzięki cenionemu przeze mnie duetowi twórców, ale także z powodu okładek. Te są wyraźnie inspirowane twórczością cenionego przeze mnie Jae Lee i opierają się na prostocie przekazu, przy zachowaniu jednocześnie ogromnej dbałości o nieliczne detale. Tak samo jest i tym razem, lecz jedna rzecz mi strasznie przeszkadza. Sprawiła ona, że cover ten spadł z drugiego miejsca i jest nią wyraz twarzy widocznego na nim wampira - tak bardzo niepasujący do nienagannej reszty okładki.
2. Low #6
Paradoksalnie, nawet najgorsza z dotychczasowych okładek do serii "Low" i tak jest godna umieszczenia w zestawieniu. Greg Tocchini jakby nieco spuścił z tonu, o czym świadczą chociażby opóźnienia ostatnich dwóch numerów. Niemniej wciąż jest to cover, na który można patrzeć z nieskrywaną przyjemnością. Wykonany nieco inną techniką obrazek sprawia wrażenie nieco niedbałego, lecz tak naprawdę można czerpać sporo radości z podziwiania każdego pociągnięcia pędzlem. Zapewniam, że okładka w dużej rozdzielczości wygląda kapitalnie.
1. Cyber Force #11 (cover B - Silvestri sketch)
Właściwie każda tego typu okładka autorstwa Silvestriego była przeze mnie wyróżniana. Tak jak miałem sporo radości z podziwiania malarskiego kunsztu Tocchiniego, tak podziwianie kolejnych pociągnięć ołówkiem przez Marca Silvestriego było dla mnie jeszcze ciekawszym doświadczeniem. Lata upływają, a szef studia Top Cow nadal udowadnia, że jak mu się chce i nie gonią go terminy, to nadal potrafi wykrzesać z siebie te umiejętności, które wyniosły go swego czasu na szczyt. Aż dziw bierze człowieka gdy spojrzy na wersję z kolorami, gdyż traci ona mnóstwo ze swojego uroku.
Pożegnalna odsłona "Okładki tygodnia" musiała zawierać jakiś bonus. Tym razem musiałem, po prostu musiałem wrzucić tu jeden z najbardziej paskudnych coverów jakie widziałem w ostatnim czasie. Autor - Shawn Martinbrought.
Dziękuję tym nielicznym osobom, które regularnie zaglądały do "Okładki tygodnia". Mam nadzieję że nie macie mi za złe decyzji o zakończeniu rubryki i jednocześnie zapraszam Was tu w niedzielę, 29 marca. Wtedy też zadebiutuje "Okładka miesiąca".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz