Recenzja jest oparta na wydaniu Mucha Comics.
Nigdy nie przepadałem za różowym kolorem. Po prostu mi się nie podoba. Jak się jednak miałem zachować, gdy w moje ręce trafił komiks z okrutnie różową okładką? Nie mogłem zrobić kompletnie nic innego i... oszalałem z radości. W końcu to drugi tom ”Sagi” od Mucha Comics, komiksu wobec którego jestem totalnie bezkrytyczny. Co więc znajduje się w dalszej części tekstu? Może Was to zdziwić, ale nie tylko zachwyty.
Nigdy nie przepadałem za różowym kolorem. Po prostu mi się nie podoba. Jak się jednak miałem zachować, gdy w moje ręce trafił komiks z okrutnie różową okładką? Nie mogłem zrobić kompletnie nic innego i... oszalałem z radości. W końcu to drugi tom ”Sagi” od Mucha Comics, komiksu wobec którego jestem totalnie bezkrytyczny. Co więc znajduje się w dalszej części tekstu? Może Was to zdziwić, ale nie tylko zachwyty.
Czy wiecie
o tym, że w kilku miejscach polskich Internetów pojawił się jęk zawodu po
lekturze pierwszego tomu ”Sagi”? Tylko nie z powodu tego, że był to
komiks zły, tylko przez to, że spodziewano się więcej. Osobom, które wysunęły
takie zarzuty, chciałbym rzucić tylko jedno słowo: research. Gdybyście zrobili
to przed lekturą w zakresie większym niż ”rzucę pytanie na jednym forum”, to
pewnie wiedzielibyście, że komiks z którym macie do czynienia, to niczym nie
skrępowany miks science-fiction, przygodówki i jeszcze paru innych gatunków,
lecz w żadnym przypadku nie aspiruje on do dzieła niebywale ambitnego. ”Saga”
ma bawić, ale już niekoniecznie uczyć. I właśnie w takiej kategorii historia ta
sprawdza się doskonale, będąc przy okazji kilometry przed swoimi głównymi
konkurentami. Ale jak ma być inaczej, skoro komiks powstał dzięki kolaboracji
dwóch naprawdę pomysłowych osób?
Po
wydarzeniach z premierowej odsłony ”Sagi”, Marko i Alana kontynuują
swoją podróż w poszukiwaniu spokoju i lepszej przyszłości dla ich dziecka.
Całkiem niespodziewanie na ich drodze staje dość nieoczekiwany problem, jakim
jest spotkanie rodziców mężczyzny. Jeśli sądzicie, że macie problem z
teściowymi, to co ma powiedzieć Alana, która dobrze się jeszcze nie przywita, a
będzie świadkiem teleportacji Isabel w nieznane i kłótni, mającej swój finał na
innej planecie? W tle kolejne przygody przeżywają The Will oraz Prince Robot.
Obaj nieuchronnie podążają tropem Marko i Alany, będąc już niebezpiecznie
blisko.
Przeglądając
kolejne strony drugiego tomu ”Sagi” byłem oczarowany. Dziś, gdy
przeczytałem go już co najmniej kilkukrotnie, wydaje mi się że mogę ocenić go w
miarę na trzeźwo. I nadal nie umiem doszukać się absolutnie żadnych wad zarówno
pod względem scenariusza jak i rysunków. Ale najpierw o tym pierwszym. Brian K.
Vaughan niejednokrotnie pokazywał już, że potrafi stworzyć dzieło unikatowe,
które zapada w pamięć na naprawdę długi czas. Nie inaczej jest z opisywanym
dziś komiksem, ponieważ nie tylko zachowuje on wszystkie zalety pierwszego
tomu, ale także dodaje od siebie coś ekstra. Najmocniej rzuca się to w oczy w
przypadku bohaterów przewijających się na kartach drugiego tomu ”Sagi”.
Twórca nie tylko rozwija tych, których już znamy, ale także świetnie wplata w
fabułę osoby nowe, nadając im konkretny, niepowtarzalny charakter. Jednocześnie
wszystko przychodzi mu bardzo naturalnie, tak jak w przypadku rodziców Marko.
Już od pierwszych stron nie pozostają oni obojętni czytelnikowi, a scenarzysta
nie tylko pokazuje ich jako samodzielne postacie, ale także raz za razem
udowadnia, że są to rodzice jednego z głównych bohaterów komiksu nie tylko z
nazwy. Łatwo można doszukać się wśród nich pewnych podobieństw, czego tak
często brakuje w tego typu wątkach w innych pozycjach.
Nie
ustępuje mu w niczym Fiona Staples, która ponownie stworzyła moim zdaniem
przepiękne, a już na pewno niezwykle oryginalnie wyglądające lokacje jak i
postacie. Bardzo podoba mi się ”chemia”, jaka panuje między nią i Vaughanem.
Jasne, można na artystkę narzekać. Że jej prace są zbyt komputerowe, że
zapomina o tle. Dla mnie nie ma to zbyt wielkiego znaczenia, ponieważ pomimo
tego, iż sam zauważam wymienione wyżej rzeczy, nie uważam ich w żaden sposób za
wadę. Wiem z lektury wydania deluxe, że zabieg ten jest celowy, a warstwa
graficzna zbudowana jest tak, by nic nie odciągało nas od tego, co jest tak
naprawdę ważne. Zresztą czy aby na pewno można powiedzieć, że rysowniczka
jedzie na pół gwizdka? Widząc to, ile wysiłku wkłada ona w design
poszczególnych postaci czy też lokacji. Ok, te z reguły są mroczne i pustawe,
ale każda z nich ma coś, co odróżnia ich od reszty.
Nie zmienił
się fakt, że ”Saga” to komiks skierowany dla osób dojrzałych. Drugi tom
komiksu zawiera między innymi swego czasu bardzo kontrowersyjną scenę, gdy na
ekranie Prince Robota wyświetlają się obrazy zdecydowanie 18+, a i innych form
nagości czy całej masy przekleństw tu nie brakuje. Przyznaję, historia raczej
nie straciłaby nic, gdyby usunąć przynajmniej część fucków, a momentami ”Saga”
wręcz przesadza, ale znów – takie było założenie twórców. Do dziś pamiętam
słowa Vaughana, który określił komiks ten jako ”Star Wars dla zboczeńców”, co
oczywiście jest żartem, lecz pamiętajcie – nie dawajcie tego komiksu młodszemu
rodzeństwu, pomimo pozornie przyjemnej, różowej okładki (z totalnie zakrwawiona
postacią, ale to już szczegóły :D ).
Fani wydawnictwa
Mucha Comics nie zawiodą się jakością wydania drugiego tomu ”Sagi”. To
jak zwykle zostało opatrzone w twardą okładkę stosunkowo niewysoką cenę. 59zł
minus rabaty dają naprawdę atrakcyjną kwotę, więc nie wiem nad czym tu się zastanawiać.
Chociaż nie, w sumie wiem. Przecież część z Was narzekała na takie detale jak
dymki z tekstami Hazel czy Isabel. Również przyznaję się do tego, że uważam iż
nie wygląda to najlepiej, ale powiedzmy sobie szczerze – czy to w jakikolwiek
sposób zmienia fakt, że komiks jest po prostu świetnym kawałkiem lektury? Czy ”niszczy
to narrację”, jak niedawno wyczytałem? Absolutnie nie. Wydanie Muchy ma nad
oryginałem mnóstwo przewag – jest trwalsze, tańsze, niczym nie różni się pod
względem zawartości i przede wszystkim, jest w naszym języku. Jeśli to Was nie
przekonuje, to ja już nie wiem co może.
Dla mnie, totalnego
i bezkrytycznego fana ”Sagi”, drugi tom to kawał solidnej, świetnej
lektury. Jeśli wyczekujecie dzieła ambitnego, szukajcie dalej. Ale jeśli
szukacie taniego, dobrego komiksu, który da Wam mnóstwo niezłej zabawy, lepiej
trafić nie mogliście. Kupujcie w ciemno. 5+/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz