Trzydziesta odsłona "Top 5" będzie trochę nietypowa, ponieważ... skupię się tu na sobie.Pamiętam, że co najmniej dwa lub trzy razy wspomniałem na blogu, że Image Comics Journal nie był moim pierwszym pomysłem na kolejny własny projekt po tym, jak zdecydowałem się zamknąć swoją poprzednią stronę Internetową. W sumie dopiero niedawno dotarło do mnie, że było ich dokładnie pięć i pisząc o nich parę słów, mam idealny materiał na kolejną odsłonę tej rubryki. Co zatem chodziło mi po głowie? Dowiecie się w rozwinięciu posta.
5. Pulp Dynamite
Skąd pomysł?
Jest to jedyny z dzisiejszych podpunktów, który przez moment naprawdę istniał. Jakieś dwa dni, konkretnie pisząc. Będąc pod ogromnym wrażeniem dużej ofensywy pulpowej części oferty wydawnictwa Dynamite, wówczas pod postacią pierdyliona tytułów z Green Hornetem oraz zapowiedziami całej masy innych, założyłem na blogspocie bloga i starałem się go jakoś ubrać w rozsądny wygląd.
Dlaczego nie wyszło?
Zabawna sprawa. Najpierw dostałem w twarz zapowiedziami wydawnictwa Dynamite, zacząłem zakładać bloga, a dopiero potem zrobiłem jakikolwiek research. Jako że jak zwykle nosiłem się z zamiarem recenzowania tylko tych komiksów, które fizycznie mam w łapskach, trochę, a właściwie bardzo mocno zdziwiłem się, gdy zobaczyłem ceny wydań zbiorczych wydawnictwa Dynamite. 19,99$ to najczęściej spotykana cena pojedynczych trejdów w miękkiej okładce. Jest to wysoka cena, chociaż potrafią znaleźć się i znacznie droższe pozycje. Kompletnie nie rozumiem tez praktyki wydawania liczących sobie 12 numerów tytułów jedynie pod postacią "omnibusa", bo i takie przypadki można znaleźć. Projekt pod tytułem "Pulp Dynamite" upadł więc ze względów finansowych.
4. Nienazwany blog o wydawnictwie Boom! Studios
Skąd pomysł?
Jedyny dziś projekt, który wciąż chciałbym kiedyś zrealizować, lecz jest to w najbliższym czasie zwyczajnie niemożliwe. W czasie, gdy zacząłem powoli odchodzić od DC i kompletnie porzuciłem Marvela, przez moment to właśnie to wydawnictwo zwróciło moją uwagę bardziej niż Image. Boom! Studios już wtedy całkiem fajnie łączyło tytuły autorskie (które dla mnie dopiero po jakimś czasie okazały się nimi nie być) i licencyjne, które traktowano całkiem przyzwoicie. No i jakoś przyciągało.
Dlaczego nie wyszło?
Poszło o imprint Kaboom! O ile powyżej wymieniony plan na bloga dotyczył tylko określonej części danego wydawnictwa, o tyle przy Boom! Studios chciałem się zabrać za całość. Trudno było jednak planować bloga o całości oferty firmy, całkowicie przy tym zlewając jej przynoszący największe dochody oddział. Skierowane do młodszego czytelnika tytuły nie obchodziły mnie kompletnie nic, a już jakiś czas temu, pisząc jeszcze na swoją stronę, biłem głową w ścianę próbując przełożyć na nasz język newsa dotyczącego "Adventure Time". Owszem, zawsze można było mieć nadzieję, że ktoś mnie w tym wesprze, ale o tym akurat pisałem już jakiś czas temu. W końcu plan upadł, a pojawiły się kolejne.
3. Nienazwany blog o wydawnictwie Valiant
Skąd pomysł?
Wziął się on stąd, że gdy odrodzone Valiant startowało, dałem się złapać na trzy z pięciu ich tytułów i byłem co najmniej zadowolony. Zapowiedzi pierwszych wydań zbiorczych szokowały nieduża ceną i wyczuwałem, że może wreszcie doczekałem się małego uniwersum superhero, które nie zmieni się w papkę, a o tym warto byłoby coś pisać.
Dlaczego nie wyszło?
Bo z czasem uniwersum wydawnictwa Valiant zmieniło się w papkę, a ja zacząłem porzucać kupowane tytuły. Zapał wygasł, a gdy dziś przeglądam zapowiedzi i newsy o komiksach z tej firmy, poważnie zastanawiam się czy jej szefowie mają równo pod sufitem. Zamieszanie z numeracją i tytułami w stylu Marvela ("Bloodshot"), obiecanki-cacanki rodem z DC ("Taaaak, zrobimy solowy komiks z postacią kobiecą"), niezapowiedziane kasacje (jakaś połowa tytułów), równie nielogiczne wznowienia ("Bloodshota" wznowimy na jeden numer i znowu skasujemy, a potem damy jakąś miniserię. Albo dwie. I ważną rolę w trzeciej.), niepotrzebne crossovery ("Harbinger Wars") i dzięki temu człowiekowi odechciewa się wszystkiego, co ma logo Valiant na okładce.
2. The New 52 (tytuł roboczy, grafika z Painta)
Skąd pomysł?
Gdyby ten pomysł wypalił, na pewno nie nosiłby takiej nazwy. Generalnie zamysł był prosty. Co tydzień przeglądać listy komiksów trafiających do sprzedaży w USA, wybierać jeden z nich i co niedzielę puszczać jego recenzję. Istotne w pomyśle tym miało być to, że każdy miał mieć numer jeden na okładce. W grę wchodziły więc nie tylko premierowe odsłony serii i miniserii, ale także one-shoty.
Dlaczego nie wyszło?
Z braku czasu. Pomysł ten narodził się jakiś miesiąc po tym, jak ruszyłem z Image Comics Journal i liczyłem, że blog ten nie będzie zajmować aż tyle, ile w rzeczywistości mu poświęcam. Szybko zostało to zweryfikowane, a doba jak nie chciała zrobić się dłuższa, tak nadal nie chce i nic na to nie poradzę.
1. Nienazwany blog o piwach
Skąd pomysł?
Stąd, że lubię od czasu do czasu wypić sobie piwko, lecz nie należę do tego grona ludzi, którzy wchodzą do pierwszego lepszego sklepu i biorą "mainstreamowe" wyroby za 3 złote. Od dłuższego czasu gustuję markach w mniej znanych, także coraz częściej w piwach regionalnych i mając w kieszeni dychę znacznie bardziej wolę wydać je na dwa czy czasem tylko jednego dobrego browara, niż na czteropak Harnasia ;)
Dlaczego nie wyszło?
Nawet krytyka tego pomysłu najbliższej mi osoby nie sprawiła, że pomysł ten poszedł w odstawkę. Tego czynu udało się dokonać... piwnym blogerom. Szybki research pokazał, że blogów poświęconych tego rodzaju trunkom jest mnóstwo i każdy jeden uświadamiał mnie coraz bardziej, że [CENZURA MODE OFF]w dupie byłem i gówno widziałem[CENZURA MODE ON], a jeszcze mniej w życiu wypiłem. Dziś zdecydowanie bardziej wolę czytać blogi, które znalazłem, niż samemu taki tworzyć.
Szkoda tego o New 52, czytałabym. Ale fakt faktem, zajmowałoby to tragicznie dużo czasu, no i prawdopodobnie nie byłoby zbyt przyjemnym doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńTaki hipsterski blog o piwach też mógłby być całkiem ciekawy. ^^
Eeeee tam pisz o IMAGE. Czytam regularnie.
OdpowiedzUsuńBOOM! mnie właśnie tak "jakoś" przyciąga. Nie potrafię powiedzieć dlaczego bardziej niż IDW, Dynamite, Dark Horse, Oni Press, czy nawet Image. Ciężko to sensownie wyjaśnić. Mają oczywiście dobre, a nawet bardzo dobre komiksy, no ale mają je tak samo wszyscy wymienieni wydawcy... Może wynika to z faktu że pomimo ich naprawdę ciężkiej pracy no to nie zawsze czytelnicy są po ich stronie. Przykre to ale... daje powód żeby kibicować jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuń