niedziela, 30 listopada 2014

Okładka tygodnia #48

Odliczanie do pięćdziesiątej odsłony "Okładki tygodnia" trwa w najlepsze i trzymam mocno kciuki, by było z czego wybierać, ponieważ już wybrałem formę, jaką przybierze ten mały, blogowy jubileusz. Ale to za dwa tygodnie. Dziś wezmę na tapetę komiksy wydane w minioną środę, wśród których znalazła się jedna perełka. Czytajcie dalej.
3. Lazarus #13 - wyróżnienie to nie ma nic wspólnego z tym, że wczoraj wdałem się w dyskusję na forum Avalonu, która dotyczy sposobu wydawania tej serii ;) To po prostu dobra okładka jest. Michael Lark przedstawił na niej dwie nieznajome postacie i umiejętnie stworzył klimat niepokoju. Nic tu nie wiemy na pewno. Nawet tego czy osoba z nożem chce zabić postać przy oknie czy też ją chroni. Małym, dodatkowym plusem jest fakt, że chociaż na okładce jest postać kobieca, to rysownik nie przedstawił jej jako symbolu mokrych snów nastoletnich chłopców, ale to akurat jest reguła, jeśli chodzi o Michaela Larka. Wyróżnienie za niepokój i mnóstwo pytań, jakie zadaje rysunek.
American Legends #5 - kolejną, cotygodniową miniserię od Image porzuciłem już po pierwszym numerze. Jest to tematycznie podobne do "Manifest Destiny", lecz nieporównywalnie słabsze. Podczas lektury przestałem się dziwić, że studio Top Cow jakoś mocno nie przyłożyło się do promocji tego tytułu. No ale akurat ta okładka wyszła twórcom rysunków całkiem fajnie. Stwór przedstawiony na niej jest intrygujący, nieźle zagrały światłocienie, logo wreszcie nie gryzie się z resztą coveru, a całość jest dobrze narysowana i pokolorowana. Szkoda tylko, że do końca nie wiadomo kogo wyróżniam, ponieważ jako autorów rysunków wypisano tylko lakonicznie Studio Hive.
1. Trees #7 - będę musiał kiedyś podliczyć ile razy już wyróżniałem tę serię w "Okładce tygodnia", ale na pewno nie mam najmniejszych wątpliwości - w tym tygodniu Jason Howard znowu jest zwycięzcą. Bardzo lubię gdy okładki komiksów do czegoś nawiązują. Ta oparta jest na jednym z najsłynniejszych zdjęć świata i nie można odmówić artyście tego, że nie ma on wyczucia. Minimum użytych przy rysunku środków także dał świetny efekt - chociaż na coverze nie ma właściwie nic, trudno oderwać od niej oczy. I chyba właśnie tak powinny działać okładki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz