poniedziałek, 18 listopada 2013

Historia Image Comics część piąta: Top Cow Productions



Kolejny rozdział historii wydawnictwa Image rozpocznę od przytoczenia anegdoty. Jako że dziś skupię się na studiu Top Cow Productions, trzeba odwołać się do żelaznej logiki. Jak już wspomniałem przy okazji poprzednich odsłon, ta część wydawnictwa Image została założona w 1992 roku przez Marca Silvestriego. Od razu też napiszę, że w tym samym roku ukazało się „Cyber Force v1 #1”, które dało prawdziwy początek studiu Top Cow. Tyle tylko, że zeszyt ten został wydany przez... studio WildStorm.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego tak się stało, prawda? Powód jest bardzo prozaiczny. Spośród wszystkich ojców-założycieli wydawnictwa Image, to właśnie Marc Silvestri był tym, który nie miał zielonego pojęcia o biznesie. Rysownik cieszył się opinią niezwykle pomysłowego i utalentowanego twórcy, co jednak nie zmieniało nic w kwestii tego, że wypełnianie faktur i innych dokumentów zdecydowanie go przerastało. Silvestri koniecznie chciał posiadać własny zakątek w wydawnictwie Image, dlatego na początek połączył siły ze swoim dobrym przyjacielem Jimem Lee i u jego boku uczył się podstaw prowadzenia własnego biznesu. Najwyraźniej poszło mu to całkiem nieźle, ponieważ Top Cow Productions istnieje do dziś, a więc liczy sobie już dwadzieścia jeden wiosen. Powiązania z WildStormem Jima Lee widać było dość wyraźnie już na samym początku istnienia studia Silvestriego. Chociaż dotknęła go także inna przypadłość typowa raczej dla jego kolegi po fachu.

Naturalnie chodzi o opóźnienia. Pierwsza seria, albo raczej miniseria, „Cyber Force” liczyła zaledwie cztery numery, a mimo to Silvestri opublikował je w 10 miesięcy. Dokładnie ten sam problem dotyczył początkowych zeszytów „WildC.A.T.S. v1” z rysunkami Jima Lee, więc naturalnym wręcz pomysłem okazało się... zrobienie crossoveru z udziałem tych dwóch serii. Historia nosi nazwę „Killer Instinct” i zawiera się w sześciu zeszytach, które powinny zostać opublikowane w ciągu trzech miesięcy. Silvestri nie wyrabia się w terminach i ostatecznie pomiędzy początkiem a końcem crossovera upływa tych miesięcy pięć. Zapamiętajcie więc aż do grobowej deski – to że klasyczne Image cierpiało na ogromne opóźnienia wydawnicze, to choroba zapoczątkowana przez Jima Lee oraz Marca Silvestriego, która następnie przelała się na znaczną część reszty twórców pracujących w tymże wydawnictwie.

Wróćmy jednak do Top Cow Productions. Gdy Silvestri nauczył się już podstaw biznesu, studio ruszyło z kopyta. Silvestri nigdy jednak nie planował budowy szerokiej oferty komiksowej i dlatego ograniczyła się ona do wspomnianego już kilka razy „Cyber Force v2”, premierowego „Codename: Strykeforce” oraz okazyjnych spin-offów tego drugiego. W zasadzie jedynie dwóch, jeśli mam być dokładny. Komiksy z Top Cow nie podbijały list sprzedaży, a z czasem czytelnikom zaczęły przeszkadzać nie tylko notoryczne opóźnienia, ale także niski poziom fabularny. Ostatecznie Silvestri odpuszcza rysowanie swojego pierwszego dzieła, kasuje na czternastym numerze „Codename: Strykeforce” i rozpoczyna prace nad tchnięciem drugiego życia we własne studio. Szansę na to upatruje w zatrudnieniu młodych, zdolnych twórców. Byli to David Finch, Joe Benitez oraz Michael Turner. Pierwszy z nich przejął obowiązki rysownika w „Cyber Force v2”, dwaj kolejni rozpoczęli prace nad seriami, dzięki którym Top Cow istnieje do dziś. Znacie je doskonale, ponieważ są to „Witchblade” oraz „The Darkness”.
Sara Pezzini debiutuje na kartach komiksów w 1995 roku. Prowokacyjny wygląd bohaterki, połączony z pracami niesamowicie utalentowanego Michaela Turnera i nienajgorszą fabułę Marca Silvestriego daje studiu pierwszy komiks, który rozchodzi się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy i wspina się na sam szczyt comiesięcznych list sprzedaży. Rok później, w dziesiątym numerze „Witchblade”, swój debiut zalicza Jackie Estakado. Już po kilku miesiącach i on otrzymuje swój tytuł, który także okazuje się najchętniej kupowanym komiksem miesiąca. Image Comics ma kolejne hity? Nie. Wszystko dzięki Robowi Liefeldowi.

Jak już wiecie z poprzednich odsłon Historii Image Comics, jegomość ten nie tylko był założycielem studia Extreme, niezależnego wydawnictwa Maximum Press, ale także redaktorem naczelnym całości Image Comics. Zachwycony talentem Michaela Turnera, Liefeld postanowił podebrać go z Top Cow i zaczął namawiać do zerwania umowy z Silvestrim. Rysownik nie tylko się nie zgodził, ale także poinformował swojego szefa o nieuczciwych praktykach ze strony twórcy „Youngblood”. Ten wściekł się tak bardzo, że w 1996 roku postanowił odłączyć studio Top Cow, wraz z dwoma najbardziej dochodowymi wówczas tytułami Image, ze struktur wydawnictwa. Rozbrat ten trwał jedynie kilka miesięcy, ponieważ ostatecznie to Liefeld zrezygnował z zajmowanej posady i odszedł, zabierając również wszystkich wymyślonych przez siebie bohaterów. Nikt szczególnie za nim nie płakał, ponieważ w zamian do Image wróciły te marki, które przynosiły znacznie większe zyski. Silvestri tak bardzo zadowolony był z lojalności Turnera, że pozwolił mu odejść z „Witchblade” i stworzyć autorski projekt. Tym okazał się kolejny hit wydawnictwa – rozpoczęty w 1998 roku „Fathom”, do którego w 2000 roku dołączyło jeszcze „Soulfire”. Komiksy te ukazywały się aż do 2002 roku, gdy Turner postanowił odejść z Top Cow i założyć własne wydawnictwo – Aspen MLT.
Rok 1997 przynosi kolejną zaskakującą decyzję Silvestriego. Wtedy właśnie studio Top Cow nabywa prawa do komiksowej adaptacji gry „Tomb Raider”, tym samym jako pierwsze w historii Image zaczynając publikować tytuł nie będący autorskim pomysłem jednego z twórców. Co jeszcze ciekawsze, Lara Croft staje się częścią uniwersum studia i na porządku dziennym są jej spotkania z Witchblade, The Darkness, Magdaleną czy Aphrodite IX. Seria odnosi sukces, znów windując wyniki sprzedaży studia i dożywa aż 50 numerów. Ostatni numer ukazuje się w 2005 roku, a dwa lata później umowa pomiędzy Eidos i Top Cow wygasa. W 2014 roku Lara Croft powróci na karty komiksów, lecz tym razem już dzięki wydawnictwu Dark Horse.

„Fathom” nie jest jedynym autorskim hitem studia w 1998 roku. Swój własny imprint otrzymuje także Joe Michael Straczynski i zaczyna wydawać „Rising Stars”. O studiu Joe’s Comics powstanie jednak osobna notka.

Top Cow było także zdecydowanie najbardziej aktywnym studiem Image Comics na polu filmów i animacji. Niestety, nie mogę tu teraz o tym napisać, ponieważ na ten temat także powstanie osobny wpis.

Początek XXI wieku przyniósł duży kryzys dla studia założonego przez Marca Silvestriego. W 2001 roku Straczynski rozpoczął współpracę z Marvel Comics, jednocześnie stopniowo zamykał swoje projekty dla Joe’s Comics. W tym samym roku ze względu na słabą sprzedaż zamknięty zostaje pierwszy wolumin „The Darkness”. W 2002 roku Michael Turner odchodzi i zakłada własne wydawnictwo, pozbawiając Top Cow dwóch mocno dochodowych marek. Silvestri dowiaduje się także, że w 2005 roku końca dobiegnie „Tomb Raider”, a swoje ostatnie tchnienie wyda imprint Straczynskiego. Twórca stara się postawić wszystko na jedną kartę i próbuje odświeżyć uniwersum studia. To udaje się tylko częściowo, ponieważ nowa marka „Hunter-Killer” nie odnosi sukcesu i szybko zostaje skasowana. Ten sam los czeka drugi wolumin „The Darkness”. Na szczęście jedna decyzja okazuje się być bardzo trafna.
Jest nią zatrudnienie w 2004 roku Rona Marza, który przejmuje pisanie scenariuszy serii „Witchblade”. Twórca ten nie tylko odrestaurował zakurzoną już nieco bohaterkę, ale także w ciągu kolejnych lat rozbudował uniwersum Top Cow o kolejne pozycje (zalążek fabuły trzeciej serii „The Darkness”, drugi wolumin „Magdaleny”, cykl „Artifacts”, miniserie „Angelus”, „First Born” oraz „Broken Trinity”) i śmiem zaryzykować stwierdzenie, że tym samym ocalił je od solidnego restartu lub wręcz całkowitego zamknięcia. Marz do dziś decyduje o tym, co dzieje się w głównym uniwersum Top Cow i robi to tak mocno, że niezbyt pasujące do mistycznego wyglądu świata marki „Cyber Force” oraz „Aphrodite IX” przeniesie zostały do alternatywnych przyszłości.

Rok 2006 przynosi umowę studia Top Cow z Marvel Comics, które polega na okresowej wymianie pracujących dla obu edytorów twórców. Okres ten przypada na lata 2007-2008 i de facto kończy się tym, że kilku spośród rysowników pracujących dla studia tworzy raczej drugoligowe miniserie dla Domu Pomysłów. Wyjątkiem jest jedynie udział Silvestriego w głośnym crossoverze „X-Men: Messiah Complex”, którego narysował pierwszą część. Późniejsze prace założyciela Top Cow dla Marvela nie wynikały już z zawartego porozumienia.

Następnego roku Silvestri ogłasza, że jego studio jako pierwsze spośród oddziałów Image Comics zacznie publikować cyfrowe wersje swoich komiksów. Oprócz nowości, do dystrybucji trafiają wkrótce całe serie „Tomb Raider”, „The Darkness v1” oraz pierwszych 50 numerów „Witchblade”. Także w 2007 rusza inicjatywa Pilot Season. Założenia są ambitne – każdego roku Top Cow publikuje pięć one-shotów. Ten z nich, który wygra w późniejszym głosowaniu czytelników, zostaje przekształcony w miniserię. Rzeczywistość jest jednak brutalna, ponieważ czytelnicy muszą czekać na publikacje tych tytułów po dwa-trzy lata. W chwili gdy piszę te słowa jest końcówka 2013 roku, a na wydanie wciąż czeka zwycięzca sprzed trzech lat.
W 2011 roku pojawia się zaniepokojenie coraz niższymi wynikami sprzedaży topowych. Silvestri i Marz decydują się wówczas na restart uniwersum. Nie przynosi to spodziewanych efektów, ponieważ z czasem kolejna kasacja dotyka „The Darkness v3”. Także kompletny reboot marki „Cyber Force” nie można uznać za sukces. Pierwsze pięć numerów czytelnicy mogli otrzymać za darmo w sklepach komiksowych, lecz cykl nie tylko dotykały potężne opóźnienia, ale także przedstawiona historia nie należałą do zbyt ciekawych. Efekt? Szósty numer z żałośnie niskimi wynikami sprzedaży. Nic dobrego nie można także powiedzieć o współpracy z firmą Heroes and Villains Entertaiment, która dostarczyła studiu dwie miniserie o poziomie na wysokości wypracowań z wczesnego gimnazjum.

Obecnie zdaje się, że studio Top Cow musi poszukać kolejnych sposobów na przyciągnięcie nowych czytelników, ponieważ liczby są nieubłagane i jeśli w najbliższym czasie nic się nie zmieni, być może przyjdzie nam dowiedzieć się zamknięciu studia liczącego sobie już ponad 21 lat.

4 komentarze:

  1. Kiedy wpis o Skybound Entertainment?

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewam że wtedy, gdy go napiszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, czyli będzie! :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. No pewnie że tak. Ale najpierw spodziewaj się wpisu o Todd McFarlane Productions, Skybound będzie następne po tym studiu

    OdpowiedzUsuń