Tak, tak. Ta recenzja to też dubel.
Nawet pomimo mocno niskiego stanu Wisły w ostatnich miesiącach, wiele
wody w rzece upłynęło od ostatniej mojej recenzji cyklu THE WALKING
DEAD. W chwili gdy piszę te słowa, lada dzień ukaże się szesnasty tom od
Taurusa, a za oceanem siedemnasty podbija listy sprzedaży. Trzeba
zrobić coś, by odrobinę chociaż ruszyć do przodu. Zwłaszcza, że naprawdę
jest o czym pisać, ponieważ THE WALKING DEAD vol. 3 okazuje się być
kolejnym, bardzo dobrym tomem opowieści o ludziach, którzy przeżyli
apokalipsę i walczą o przetrwanie w świecie opanowanym przez zombie.
Polski
tytuł trzeciego tomu to „Bezpieczeństwo za kratami” i w recenzji będę
się posługiwać właśnie nim. Już same te trzy słowa mówią nam, czego
mniej więcej możemy spodziewać się po zawartości komiksu. Rick Grimes i
jego grupa odnajdują opanowane przez zombie więzienie. Szybko dochodzą
do wniosku, że to właśnie te miejsce jak żadne inne może uchronić ich
przed zjedzeniem, rozszarpaniem i innymi przyjemnościami, jakie mogą
zaserwować trupy. Najpierw jednak muszą oczyścić z nich lokalizację oraz
zmierzyć się z jeszcze większym zagrożeniem, tym razem całkowicie żywym
choć równie bezwzględnym.
Po dwóch tomach wypełnionych walką z
zombie, tym razem Robert Kirkman postanowił pokazać czytelnikowi, że
wcale niemniejsze niebezpieczeństwo dla ocalałych kryje się pod postacią
innych ludzi. Do obsady, która przetrwała wydarzenia z poprzedniego
tomu komiksu dołącza bowiem czwórka więźniów, z których jeden jest
bardzo niebezpieczny i grupa Ricka przekona się o tym w najgorszy
możliwy sposób. Nie zdziwcie się więc, gdy kolejne osoby opuszczą
ziemski padół i uwierzcie, że Kirkman nie ma zamiaru oszczędzać nikogo.
Jednakże
nie umiem pozbyć się wrażenia, że to co miało być największą siłą THE
WALKING DEAD vol. 3 okazuje się przy okazji jedynym minusem komiksu. W
zasadzie od samego początku wiemy, że więzień podejrzany o
zabicie...eeee... pewnej osoby z dotychczasowej obsady ŻYWYCH TRUPÓW
tego nie zrobił. Pytanie brzmi tylko: jeśli nie on, to który z jego
kompanów? Niestety, „Bezpieczeństwo za kratami” nie przynosi wielkiej
niespodzianki, ponieważ w zasadzie od samego początku zgadłem, kto tak
naprawdę stoi za tym czynem.
Poszukiwanie jak najbardziej żywego
mordercy to motyw przewodni THE WALKING DEAD vol. 3. Jednak Kirkman nie
poprzestaje na tym i nadal rozwija wątki obyczajowe, serwując kilka dość
zakręconych zwrotów akcji. Mnie osobiście większość z nich nie
przypadła do gustu, chociaż jedna wypełniona była emocjami tak mocno,
jak dobry film. To, co mi się nie spodobało, to wątek Hershella i jego
rodziny, którzy przez cały drugi tom nie mieli zamiaru opuszczać farmy, a
w THE WALKING DEAD vol. 3 zgodzili się na taki krok już bez większych
kłopotów.
Jednakże nie zrozumcie mnie źle. Generalnie THE WALKING
DEAD vol. 3 to komiks dobry, trzymający w napięciu i posiadający
ciekawe zwroty akcji, lecz moim zdaniem nie dorównuje swoim poprzednikom
właśnie ze względu na to, że główny wątek jest mocno przewidywalny. Z
drugiej strony scenarzysta ponownie w ciekawy sposób rozwija
poszczególne postacie, które w zdecydowanej większości są ciekawe. Nawet
Lori, na którą tak strasznie narzekam przy okazji recenzji kolejnych
odcinków serialu telewizyjnego.
„Bezpieczeństwo za kratami”,
podobnie jak poprzedni tom, został narysowany przez Charliego Adlarda,
który już na stałe rozsiada się na stanowisku artysty. Przy okazji THE
WALKING DEAD vol. 2 narzekałem nieco na jego styl, głównie z powodu
tego, że zmienił moim zdaniem świetnego Tony’ego Moore’a. Jednak gdy
przyzwyczaiłem się do jego charakterystycznego stylu, Adlard zaczął w
moich oczach zyskiwać. Artysta ten bardzo fajnie pokazuje „brzydotę”
świata, w którym przyszło żyć głównym bohaterom. Po za tym uważam, że
lepiej od Moore’a udaje mu się pokazywać ekspresję twarzy poszczególnych
bohaterów. Niezwykle klimatyczna i przepełniona emocjami pewna scena z
udziałem Tyreese'a to swoisty popis kunsztu Adlarda. Oby w kolejnych
tomach tendencja wzrostowa jego formy została zachowana.
Polska
edycja THE WALKING DEAD vol. 3 nie różni się niczym od oryginału. Także i
tam brak było jakichkolwiek dodatków, z galerią okładem włącznie.
Taurus wydaje jednak swoje komiksy bardzo przyzwoicie, a także tanio.
Pierwsze wydanie „Bezpieczeństwa za kratami” kosztowało zaledwie
27,90zł, natomiast drugie - 43zł. To jednak i tak
niewiele, jeśli rzucimy okiem na ceny proponowane przez Egmont czy
Muchę.
THE WALKING DEAD vol. 3 to komiks solidny, lecz nieco
słabszy od poprzednich dwóch odsłon. Cieszy jednak, że tak fajne pozycje
ukazują się w naszym kraju i to nie tylko w stosunkowo niskiej cenie.
Taurus wyczuł w tym tytule hit na długo przed włodarzami stacji AMC.
Zmysły ich nie zwiodły. Cieszę się, że ŻYWE TRUPY są na tyle dobre, że
nawet ten „słabszy” tom mogę ocenić na czwórkę z minusem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz