środa, 13 listopada 2013

Broken Trinity vol. 1 (Ron Marz/Stjepan Sejic)

I znów dubel. Zostały mi już tylko trzy.

BROKEN TRINITY to krótki crossover, na łamach którego zachwiana zostaje równowaga pomiędzy tytułową trójcą, na którą składają się Witchblade, Darkness oraz Angelus. Całą tę trójkę spotyka podczas ważnych zmian w ich życiu. Sara Pezzini oddała połowę swojego artefaktu Dani Baptiste, by móc w spokoju wychowywać córkę. Jackie Estacado utracił większość swoich zdolności i zamiast łowcą, stał się zwierzyną. Z kolei Celestine Wright nie używa mocy Angelus i ukrywa się przed swoimi anielskimi towarzyszkami. Jednakże gdy w mieście pojawi się Glorianna Silver – kolekcjonerka artefaktów, cała trójka raz jeszcze będzie musiała stanąć ramię w ramię. I to wbrew swej woli. Wszystko przez to, że kobieta zapoluje na niejakiego Finna – wynajętego przez Jackiego mężczyznę, który miał z ukrycia ochraniać Sarę i jej córkę, a przy okazji także nosiciela jednego z artefaktów.

Zaczynając czytać BROKEN TRINITY popełniłem pewien błąd. Jak zapewne zauważyliście z powyższego opisu, crossover ten osadzony jest w miejscu, gdy zarówno Witchblade jak i Darkness są w jakiś sposób „naruszeni” wydarzeniami z własnych serii. Dodatkowo, kontynuowany jest tu wątek z innego crossovera: FIRST BORN. Już na samym początku więc widać, że nie jest to najlepsze miejsce na wskoczenie do uniwersum Top Cow dla kompletnego laika.

Jeśli jednak takowymi nie jesteście, to przed Wami szansa na przeczytanie bardzo zgrabnie napisanej historii. BROKEN TRINITY to kolejny etap zmieniania uniwersum Top Cow przez Rona Marza, choć zdecydowanie najwcześniejszy z dotąd opisanych na IndependentComics. Scenarzysta w swoim stylu dał za pomocą BROKEN TRINITY pstryczka w nos największym wydawnictwom i udowodnił, że do stworzenia niezłego, zwięzłego i zmieniającego wiele wydarzenia wystarczy trzyczęściowa miniseria i cztery pojedyncze one-shoty.

Pragnę tu od razu zaznaczyć, że BROKEN TRINITY ma wiele wad i nie jest idealne. Przede wszystkim wydarzenia z głównej miniserii dzieją się zdecydowanie zbyt szybko. Po krótkim wprowadzeniu otrzymujemy serię pojedynków i wybuchów, po których następuje jeszcze więcej pojedynków i wybuchów, aż nagle wszystko kończy się równie szybko jak zaczęło. Kuleje również warstwa graficzna, ale o tym wspomnę nieco później.

Plusem BROKEN TRINITY jest stopniowe, logiczne i ciekawe rozbudowanie uniwersum Top Cow. Ron Marz nie tylko wprowadza do mitologii tego świata Glacier Stone i Ember Stone, ale także rozbija tytułową trójcę. Nie zdradzę w jaki sposób, bowiem warto samemu to sprawdzić. Także one-shoty, będące jednocześnie tie-inami do BROKEN TRINITY prezentują się nieźle. Chociaż żaden z nich nie wprowadza za dużo do samego wydarzenia, to jednak ten poświęcony Angelus jest bardzo ciekawy i świetnie pokazuje majestat i siłę tej postaci, co nieczęsto bywało dobrze uchwycone na łamach innych serii, gdzie pojawiała się Angelus.

Co ciekawe, wątki obyczajowe przez cały czas lektury BROKEN TRINITY były mocnym dodatkiem. Ron Marz fajnie uchwycił relacje w trójkącie Sara-Jackie-Gleason, a Finna nie da się nie polubić już od pierwszego jego pojawienia się. Gdyby tylko wszystko trwało nieco dłużej i nie sprawiało wrażenia mocno wymuszonego, oceniłbym BROKEN TRINITY naprawdę wysoko.

Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to tak jak wspomniałem wcześniej, jest ona bardzo nierówna. Albo inaczej – wszyscy artyści bledli przy pracach Stjepana Sejica. BROKEN TRINITY ułożono tak, że po każdym rozdziale głównej miniserii pojawiał się jeden z one-shotów. Przez to co drugi zeszyt wchodzący w skład zbioru zabijał dobre wrażenie po popisach Chorwata. Jedynie Jorge Lucas – rysownik one-shotu poświęconego The Darkness nawiązał walkę, lecz w ostatecznym rozrachunku i on ją przegrał. Sejic jest po prostu poza zasięgiem.

Jak na standardy Top Cow, w BROKEN TRINITY jest zaskakująco mało dodatków. Krótki wstęp, standardowa galeria okładek i kilka konceptów postaci autorstwa Sejica to i tak więcej, niż oferują niektóre wydawnictwa, lecz w przypadku Top Cow liczyłem na znacznie więcej.

BROKEN TRINITY jest integralną częścią wielkiego planu Rona Marza na uniwersum Top Cow. Dla każdego jego fana jest to pozycja obowiązkowa, chociaż daleko jej do ideału, jaki sam Marz wyznaczył sobie na łamach kolejnych zbiorów WITCHBLADE. Nie polecałbym tej pozycji osobom, które chcą dopiero rozpocząć przygodę z tym światem. Ostatecznie BROKEN TRINITY otrzymuje ode mnie trójkę z dużym plusem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz