Kilkukrotnie trafiłem już na osoby sądzące, że Image Comics nie jest już miejscem produkującym tak dużo nowych gwiazd amerykańskiego komiksu. Trudno chociaż częściowo się z tym nie zgodzić, jednakże od czasu do czasu w ofercie tego wydawnictwa nadal pojawiają się komiksy autorów właściwie nieznanych. Bo chyba tylko najbardziej zatwardziali znawcy wiedzieli wcześniej kim są twórcy "RunLoveKill".
Rain Oshiro to kobieta mające pełno problemów. Walczy ona o ucieczkę z dystopijnego miasta przyszłości, nieustannie będąc ścigana za coś, czego dokonała w przeszłości. Co gorsza, ma na to jedynie 24 godziny - tak w skrócie przedstawia się fabuła pierwszych dwóch numerów serii "RunLoveKill", które urzekły mnie dość niekonwencjonalnie poprowadzona narracją oraz bardzo przyjemnym tempem opowiadania historii. Jeśli wierzyć samym twórcom, nie tylko ja mam taka opinię, ponieważ ich komiks spotkał się z dość ciepłym przyjęciem.
Pierwszy numer "RunLoveKill" specjalnie został zaprojektowany tak, by rzucić czytelnika bez wyjaśnień w sam środek akcji. Cała początkowa sekwencja nieprzypadkowo pozbawiona została dialogów, lecz uważne oko dostrzeże wiele ciekawostek mających spore znaczenie dla historii.
Pomimo tego, że początkowe dwie odsłony "RunLoveKill" obfitują w akcję, twórcy starają się do każdego zeszytu dołożyć sceny mocniej skupione na rozbudowaniu poszczególnych postaci. Zarysowują oni także polityczny aspekt przedstawionego świata. Dużą role odegra z nim mur graniczny, który nie zarazem jest komentarzem do polityki takich państw jak USA czy Izrael. Twórcy chcą, by ten pojawiający się na stronach "RunLoveKill" traktowany był bardziej jako symbol ograniczeń.
Trzeci zeszyt "RunLoveKill" pojawi się w sprzedaży 17 czerwca, polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz