Po lekturze początkowych numerów "Nailbiter", moja opinia o scenarzyście tego komiksu gruntownie się zmieniła. Joshuę Williamsona uznawałem dotąd za twórcę szalenie przeciętnego, lecz wspomniana przed chwilą seria sprawiła, iż zaczął jawić mi się on jako gość, który spartolił bodaj najważniejszy projekt w swojej dotychczasowej karierze. Z takim właśnie nastawieniem zasiadłem do lektury pierwszego numeru "Birthright". Też zbytnio mi się nie spodobało. Lecz patrząc na wyniki sprzedaży, czytelnicy nie podzielają mojej opinii. Seria jest całkiem popularna, a Williamson udzielił ostatnio wywiadu na temat przyszłości cyklu. Uwaga na SPOILERY!
Przypomnę, że "Birthright" opowiada historię Mikey'a - chłopca, który zniknął za młodu i odnalazł się kilka lat później, pod postacią dorosłego mężczyzny. Okazuje się, że spędził czas w magicznej krainie, gdzie dorastał i walczył ze złymi mocami. Teraz powrócił, gdyż realny świat jest w niebezpieczeństwie - złe moce znalazły sposób, by się do niego przedostać. Końcówka trzeciego numeru serii ujawniła pewien szokujący szczegół. Otóż Mikey nie został porwany, ani także opętany. Chłopak sam świadomie zdecydował się zostać w krainie Nevermind, chociaż miał szansę wrócić do domu. Kolejne numery serii odpowiedzą na pytanie: dlaczego właśnie tak się stało?
Całość "Birthright" ma mocno dotyczyć problemu wyboru. Z czasem jasne staną się dla nas nie tylko powody Mikey'a, ale także jego ojca, który od początku uwierzył w niewiarygodną opowieść swojego już dorosłego syna.
Dużym echem odbiła się także scena, w której Kallista - towarzyszka Mikey'a z Nevermind - brutalnie zabija potwora-dziecko. Williamson podkreśla, że dla niego całość "Birthright" to nie tylko opowieść o rozdzielonej rodzinie, ale także mnóstwo akcji związanej z magią i mieczem. Pojawiać będą się brutalne sceny, ale komiks nie jest przecież skierowany do dzieci.
Williamson radzi, by uważnie przyglądać się wspomnieniom Mikey'a, lecz nie wierzyć w nie do końca. W przyszłych numerach pojawią się także wskazówki na temat sceptycyzmu Wendy - matki chłopca, która do końca nie wierzy że ma do czynienia ze swoim synem.
"Birthright" jest planowana jako dość długa seria. Williamson nie zdradził jak bardzo, lecz na koniec wywiadu podziękował czytelnikom za wsparcie i dodał, by nadal było ich tak wielu, ponieważ tylko wtedy uda się opowiedzieć całą historię, bez żadnych cięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz