Długo
przyszło czekać nam na wydanie przez Mucha Comics drugiego tomu serii ”Chew”.
Po tym, jak premierowa odsłona tego cyklu została przyjęta bardzo ciepło,
trochę martwiłem się, że w obecnym zalewie komiksów od DC i Marvela możecie
stracić tytuł ten z oczu. Ani ważcie się tak robić, ponieważ jeśli początkowe
przygody agenta Tony’ego Chu przypadły Wam do gustu, to drugi tom
najprawdopodobniej sprawi, że wyskoczycie z butów. Przynajmniej w moim
przypadku to dokładnie miało miejsce.
Po
niespodziewanych wydarzeniach z końcówki pierwszego tomu, Tony’emu Chu
przydzielony zostaje nowy partner. Wkrótce wpadają oni na trop sprawy, która
pogna głównego bohatera serii na daleką, egzotyczną wyspę. Rośnie na niej
pewien owoc, który smakuje niemal jak kurczak, a po ugotowaniu dokładnie jak
kurczak. Tony nie wie jednak, że jego przybycie zostanie szybko zauważone, a on
sam wplącze się w sprawę, która może kosztować go życie oraz zagrozi kilku
innym znanym nam osobom. Warto także odnotować pojawienie się kurczaka, który w
przyszłości odegra bardzo ważna rolę w serii ”Chew”.
”Międzynarodowy
smak” już od pierwszych stron pokazuje, że twórcy będą robili naprawdę wiele,
by przebić i tak bardzo dobrą, debiutancką odsłonę serii. O ile w przypadku
”Przysmaku konesera” można było jeszcze mówić, iż fabuła do najbardziej
skomplikowanych nie należy i skupia się na przedstawianiu czytelnikom
poszczególnych bohaterów oraz prezentuje wątek główny, co wcale nie uważam za
zarzut, ponieważ wykonane zostało na bardzo dobrym poziomie, tak drugi tom to
już pełnoprawna i wielowątkowa fabuła. John Layman świetnie czuje się w
wykreowanym przez siebie świecie i paradoksalnie spodobało mi się to, że drugi
tom ”Chew” ma w sobie znacznie mniej żartów słownych oraz sytuacyjnych,
chociaż wciąż trudno nie uśmiechnąć się podczas lektury.
Humor w
premierowej odsłonie cyklu był wciśnięty gdzie tylko się da, a przynajmniej
takie odniosłem wrażenie podczas lektury. ”Międzynarodowy smak” oferuje go
znacząco mniej, ale wbrew pozorom nie jest to żadna wada. John Layman idealnie
wykorzystuje zaoszczędzone miejsce, rozwijając właściwie każdą ze znanych nam
postaci, a także puszcza wodze wyobraźni przy tworzeniu nowych. W tym tomie
pojawia się ich kilka i chociaż niektórzy dostają zaledwie kilka stron, każde z
nich otrzymuje własny, konkretny charakter. Również cały wątek główny zasługuje
na to, by go pochwalić.
Jak już
wcześniej wspomniałem, drugi tom ”Chew” oferuje czytelnikowi
wielowątkową fabułę. Scenarzyście jednocześnie udało się sprawnie przeprowadzić
przez nią czytelnika, dzięki czemu właściwie w żadnym momencie nie poczułem się
zagubiony. Twórca na tyle zręcznie posługuje się flashbackami oraz tak steruje
narracją, że wydaje mi się iż nawet brak znajomości pierwszego tomu serii nie
odebrałby przyjemności z czytania ”Międzynarodowego smaku”. Zwłaszcza, że tak
naprawdę dopiero tutaj główny bohater serii pokazuje na co go stać, nawet
pomimo tego, iż pierwszy rozdział tomu na to jeszcze nie wskazywał. Tak, Tony
Chu zdecydowanie mocno rozwinął się w drugim tomie i to w kierunku, który
czytelnikowi powinien przypaść do gustu. Dotąd uchodzić mógł za raczej
kiepskiego agenta z niezwykłymi możliwościami, lecz tym razem twórcy ”Chew”
pokazali nam, że z bohaterem tym zdecydowanie należy się liczyć.
Jeśli
pamiętacie moja recenzję pierwszego tomu cyklu, rysunki Roba Guillory’ego
skrytykowałem za to, jak przedstawia postacie kobiece. Trzynasta strona
drugiego rozdziału, a więc scena gdy Tony Chu spotyka Lin Sae Woo, sprawiła że
moje oczy zaczęły krwawić. Pomijając już abstrakcyjność z jaką stworzono tę
postać, narysowanie jej tak, jak we wspomnianej sekwencji w windzie, jest po
prostu karygodne. Ale na tym moje zarzuty wobec rysownika się kończą. Mało
tego, właściwie cała reszta tomu to nie tylko mocno charakterystyczna, ale
zarazem bardzo dobra kreska. Ponadto trzeba też pochwalić Guillory’ego za
niesamowitą ilość easter eggów, jaką można wyłapać w ”Międzynarodowym smaku”.
Na poszczególnych stronach pojawiają się postacie z innych komiksów, wyłapałem
także twarze samych autorów, a i ukazujące się tu i ówdzie wycinki gazet,
ekrany telewizorów czy napisy na murach też stanowią puszczanie oka do
czytelnika.
Mucha
Comics jak zwykle nie zawiodła jeśli chodzi o jakość wydania. W Internetach
krążą bardzo nieprzychylne opinie kierowane wobec drukarni, w którym
wydawnictwo to drukuje swoje komiksy. Chciałbym niejako na przekór większości
napisać, że posiadam blisko 30 różnych pozycji od Muchy i nie miałem nigdy
problemów z żadną z nich. Podobnie jest w przypadku ”Chew #2”. Komiks
ten wydany został w twardej oprawie i na bardzo przyjemnym, gładkim papierze i
zawiera cztery strony dodatków. nie jest to oszałamiająca ilość, ale
przynamniej nie jest to standardowa galeria okładek. Cena okładkowa to 49zł,
odpowiednie rabaty pozwolą Wam na kupno ”Międzynarodowego smaku” już za mniej
więcej 34-35. Jest to raptem kilka złotych mniej niż kolejny tom Wielkiej
Kolekcji Komiksów Marvela, ale przynajmniej otrzymacie historię na poziomie o
lata świetlne lepszym niż trzy czwarte tego, co możecie tam znaleźć.
W mojej
ocenie drugi tom ”Chew” jest nawet lepszy niż pierwszy. Znacznie lepsze
wyważenie historii oraz jej jakość sprawiły, że zaraz po zakończeniu pisania
tej recenzji, jeszcze raz przeczytam sobie omawiany komiks. Moja ocena to 5/6
i mnóstwo zachwytów.
Serdecznie dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Chew #2: Międzynarodowy smak" do kupienia w sklepie wydawnictwa Mucha Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz