Trzecia (z czterech) lipcowych recenzji to występ gościnny. Autorem poniższego tekstu jest Jakub Górecki, a jego pierwotna wersja ukazał się na jego stronie Pulp Warsaw.
Moje pierwsze spotkanie z „Revival” miało miejsce przy okazji zeszłorocznego Free Comic Book Day, gdy w ręce wpadł mi darmowy zeszyt z logo Image Comics na okładce. Cokolwiek interesujący wydał mi się właśnie short do „Revival” i „It, Girl” Mike`a Allreda. Oczywiście nie na tyle, aby z miejsca zamawiać preorder regularnej serii, ale nazwa w pamięci została. Do komiksu Tima Seeley`a (scenariusz) i Mike`a Nortona (rysunki) wróciłem w momencie, gdy wyszedł premierowy TPB z pięcioma pierwszymi odcinkami.
„Revival” jest serią, która trochę oszukuje nas hasłami, pod jakimi jest promowana. Z jednej strony wszędzie pojawia się określenie „rural noir”, a z drugiej strony padają zapowiedzi horroru. Oba te gatunki wykluczają się wzajemnie. Nie idzie o to, że rural we współczesnym wydaniu nie może łączyć się z opowieścią grozy, ale przecież jedną z podstawowych cech tego gatunku jest właśnie zrezygnowanie z elementów nadprzyrodzonych. Czyli czegoś co na stronach „Revival” mamy dużo.
Druga ważna rzecz – komiks Seeley`a i Nortona nie jest następnym obrzydliwie poważnym horrorem z elementem kryminalnym, w którym każda postać ma kij w dupie i zachowuje się z powagą, która zażenowałaby nawet Edgara Alana Poe. Jest wręcz przeciwnie – w „You`re Among Friends” pełno jest luźniejszych dialogów, okazjonalnych żartów czy popkulturowych odnośników. Przez to „Revival” bardziej przypomina kilka współczesnych seriali telewizyjnych w podobnym klimacie, będąc jednocześnie o wiele lepszym produktem.
Ale właściwie o czym jest opisywana przeze mnie pozycja? Opis trzeba zacząć od elementów obowiązków i oczywistych. Mamy zatem typowe, niewielkie amerykańskie miasteczko w Wisconsin dumne ze swojego samostanowienia. Zażyłości między członkami lokalnej społeczności wpływające na fabułę – obecne. Tajemniczą sprawę, która wywraca do góry nogami wszystko w dość spokojnym życiu lokalnych funkcjonariuszy policji, też mamy. Nowości zaczynają się później.
Tytuł komiksu wziął swoją nazwę od „Revival day”. Był to dzień, w którym zmarli wrócili do życia, ale nie, jak moglibyście się tego spodziewać, w postaci zombie. Mówimy o zmartwychwstaniu, masowym zmartwychwstaniu, które na dodatek ograniczyło się tylko do granic Wausau. Miasteczko natychmiast poddane zostało kwarantannie i odcięte od reszty kraju. W jego granicach powołano również specjalną jednostkę, która zajmuje się wyłącznie sprawami związanymi ze zmartwychwstałymi osobami. W taki sposób oczy i kamery całej Ameryki skierowane zostały na pozostające na uboczu wielkich wydarzeń miasteczko, w którym życie toczyło się własnym, nieśpiesznym rytmem.
Główną bohaterką jest oficer Dana Cypress, pracująca w wyżej wspomnianym oddziale. Kiedy w Wausau dochodzi do brutalnego morderstwa podejrzani są zarówno żyjący, jak i ci, którzy niedawno wrócili zza grobu. Nie spoilerując dalej, dodam tylko, że czeka nas standardowe „nic w mieście nie jest takie, jakie się wydaje”. Pozostałymi składnikami „rural noir” według Seeley`a są elementy typowe dla policyjnego procedurala, kilka rodzinnych tajemnic, a wszystko to przedstawione zostało z perspektywy kilku naprawdę porządnie napisanych żeńskich postaci. To właśnie Dana i kilka innych bohaterek stanowi o sile pierwszych zeszytów serii i jest jednym z atutów „Revival”.
Powiem szczerze, że w momencie, w którym rozczarowywały mnie prawie wszystkie komiksowe horrory i kryminały zajmujące się sprawami nadprzyrodzonymi (oprócz „Fatale”, ale to inna kategoria wagowa), „Revival” objawił mi się jako powiew świeżości. Mimo, że nie jest to najwybitniejszy tytuł jaki obecnie wydaje Image to i tak na bank poleciłbym go Wam bardziej niż np. „The Wake” Scotta Snydera, które jest chwalone obecnie wszędzie, czego nie rozumiem do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz