Jako że dotychczasowe odsłony "Okładki tygodnia" cierpiały na pewne niedoskonałości, od dzisiejszej odsłony będę nieco inaczej linkował listę komiksów wydanych w minioną środę. Niestety wciąż nie będziecie mogli podziwiać pełnej galerii, ani właściwie żadnej galerii, ale za to dostaniecie pełen zakres tytułów, z których wybierałem trzy wyróżnione dzisiaj okładki. Wystarczy kliknąć TUTAJ. Natomiast na wyróżnienie zasłużyły sobie:
3. Lazarus #9 - okładki tego cyklu wyróżniam dość często. Przemawia do mnie to, że z reguły pomimo użycia dość prostych środków, Michaelowi Larkowi udaje się umieścić w nich spory ładunek emocjonalny. Tym razem doszła do tego także symbolika. Czy tylko ja widzę tu pewną wariację na temat Statuy Wolności? Mam nadzieję że to nie nadinterpretacja, z której od dawna słynę.
2. Madame Frankenstein #3 - i znów wygrywa prostota. Joelle Jones tworzy okładkę stosunkowo prostą, lecz zawierającą wszystko to, co bez problemu określa rodzaj komiksu. Widzimy bowiem doskonale, że mamy do czynienia z historią grozy, której główną bohaterką jest piękna kobieta, jednak mająca dwa oblicza. I gdyby tylko nie była to wariacja na temat stwora, którego po prostu nie znoszę, pewnie z ogromną chęcią sięgnąłbym po ten komiks, właśnie dzięki okładce.
1. Hack/Slash: Son of Samhain #1 (cover A - Caselli) - patrząc na tę okładkę można by pomyśleć, że mamy do czynienia z czymś poważnym, a osoby znające tę serię wiedzą, iż można o niej powiedzieć wszystko, tylko nie to. Niemniej Stefano Caselli bardzo się postarał i stworzył cover tak bardzo klimatyczny, że aż można się mocno zawieść tym, co następnie przeczyta się w środku zeszytu. Niewielka paleta barw zastosowana przy okładce potęguje wrażenie oraz wzmaga uczucie grozy. Zaryzykuje stwierdzenie, że rysunek ten jest zdecydowanie najlepszą rzeczą w całym tym komiksie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz