Dziś końca dobiega tegoroczny czerwiec, który stał się dla mnie miesiącem wyjątkowym. Po raz pierwszy w ośmiomiesięcznej historii bloga przebiliśmy próg 6000 odsłon i to już o naprawdę sporą ilość. W chwili gdy piszę te słowa licznik wskazuje 6832 wejść w czerwcu i jestem cholernie dumny z tego rezultatu. Nie wiem ile odsłon mają inne blogi komiksowe i w gruncie rzeczy nie interesuje mnie to zbytnio. Wyniki osiągane przez Image Comics Journal porównuję jedynie do mojego poprzedniego projektu, którym była nieistniejąca już strona IndependentComics.pl. Tam pracował cały zespół komiksowych zapaleńców, lecz pomimo całej naszej pasji i dużo większego zakresu opisywanej tematyki ani razu nie przebiliśmy wyniku 4000 wejść w ciągu miesiąca, a pod koniec istnienia strony próg 2000 wejść był szczytem tego, na co mogliśmy liczyć. Zabawa ta kosztowała (serwery, domeny, itp.), głównie zresztą mnie i w końcu podjąłem decyzję o zakończeniu tego projektu.
Nigdy jednak nie potrafiłem przestać myśleć o czymś nowym. Możecie mi wierzyć lub też nie, ale Image Comics Journal był moim piątym pomysłem na bloga. Serio! Cztery wcześniejsze projekty nigdy nie wyszły nawet poza moją głowę, chociaż jeden był już bardzo blisko. Miał być to blog poświęcony wydawnictwu Dynamite Entertainment, które kupiło mnie całą falą pulpowych tytułów, która pojawiła się w ich ofercie jakieś 3 lata temu. Dopiero gdy okazało się, że w zasadzie tylko nieliczne ich propozycje są zdatne do czytania, newsy od wydawnictwa pojawiają się raz na ruski rok, a wydania zbiorcze są zbyt drogie, pomysł został porzucony.
O kolejnych trzech pomysłach może nie będę wspominać, ponieważ każdy z nich pojawił się i zniknął nawet nie w przeciągu dni, co raczej godzin. W tym czasie coś zaczęło się zmieniać w proporcjach kupowanych przeze mnie komiksów. Najpierw powoli zacząłem wypierać ze swoich preorderów komiksy Marvela, zastępując je większą ilością serii z nowego uniwersum DC Comics. W końcu przestałem zupełnie kupować produkcje Domu Pomysłów, by na krótko przerzucić się na odrodzony Valiant. Gdy okazało się, że wydawnictwo to nie spełniało moich oczekiwań, skierowałem swój wzrok w kierunku pozycji z Image, które tak na dobrą sprawę poznawałem dzięki robieniu newsów na wyżej wspomnianą stronę. I to był strzał w dziesiątkę. Image zaczęło zdobywać coraz więcej miejsca w moich zamówieniach, a całkiem niedawno doszło do sytuacji, że w moim zamówieniu na ATOM Comics nie znalazło się nic spoza Image Comics.
Czy naprawdę tematyka mojego bloga mogła być poświęcona czemuś innemu? :)
Dziś mija osiem miesięcy od kiedy Image Comics Journal pojawiło się na blogspocie. Kiedyś już wspominałem, że przez ten czas mnóstwo się zmieniło w moim życiu. Dziś mam inną pracę, w perspektywie jawią się pierwsze całkiem udane wakacje od dłuższego czasu, a przede wszystkim jestem facetem dziewczyny tak cudownej, że jest to po prostu nie do opisania :D Przy okazji warto wspomnieć, że to właśnie ona tłumaczyła moje pytania, które dostawali bohaterowie czerwcowych wywiadów, więc i swoje trzy grosze na bloga wrzuciła.
No i mam blisko siedem tysięcy wejść na bloga w ciągu trzydziestu dni. Jak dla mnie istne szaleństwo :) Za ten rezultat mogę tylko Wam podziękować. To tez właśnie czynię.
Na koniec małe ogłoszenie. Co prawda jestem jednoosobową maszyną prowadzącą Image Comics Journal, to jednak gdyby ktoś z Was chciał stworzyć tekst, który mógłbym opublikować, droga wolna. Mój mail powinien być Wam już dobrze znany, ale i tak go przypomnę: ktymczynski@interia.pl. Przyjmę każdą recenzję, felieton, a nawet możecie porwać się na którąś z blogowych rubryk. W tym też "Wasze", nie zapominajcie że cały czas możecie wysyłać zdjęcia swoich kolekcji :)
W czerwcu to już tyle z mojej strony. Wakacje na blogu będą nieco luźniejsze, lecz nie zwalnia Was to z obowiązku codziennego sprawdzania czy przypadkiem coś nowego się nie urodziło :)
Gratulacje, stary! Przejście na blogspota i porzucenie szat "magazynu" to był świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę dalszego zapału do regularnego pisania, zawsze będę chętnie czytał Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę gratuluję! Twój blog jest jedynym, na który wchodzę kilka razy dziennie. Gdyby nie twoja inicjatywa, nie otwarłbym się na tak wspaniałe wydawnictwo, jakim jest Image i tym samym nie poznałbym takiej wspaniałej serii jak "Elephantmen", ale i również wielu innych ciekawych historii. Pozostaje Ci życzyć dalszego zapału oraz czasu na realizację swojego hobby. :)
OdpowiedzUsuń