środa, 26 sierpnia 2015

Nie tylko komiks #22

Zazwyczaj tego nie robię, ale dziś zrobię wyjątek. Parę dni temu swoją premierę zaliczył ogłoszony jakiś czas temu serialowy spin-off trupiej epopei autorstwa Roberta Kirkmana. ”Fear the Walking Dead” nie miało nawiązywać do żadnych wydarzeń znanych z komiksów i skupić się na zupełnie nowych postaciach oraz przedstawić widzom wydarzenia z początków epidemii. Moje oczekiwania względem tego serialu przedstawiłem jakiś czas temu na łamach rubryki ”Top 5”. Dziś mogę ocenić, czy premierowy epizod spełnił chociaż część z nich.

Odcinek rozpoczyna się od sceny, którą widzieliśmy już zarówno w trailerach jak i sneak-peekach, więc serial zaczyna się od małego minusa, ponieważ nie dostarczył nam żadnego elementu zaskoczenia. No, może za wyjątkiem dość ciekawej pracy kamery i już wtedy wpadającej w ucho ścieżce dźwiękowej, zupełnie innej od tego, do czego przyzwyczaiłem się podczas oglądania regularnego serialu ”The Walking Dead”. To małe rozczarowanie w zupełności zostało wynagrodzone w dalszej części odcinka.

Pierwszy epizod ”Fear the Walking Dead” trwa niemal dokładnie godzinę, więc nieco więcej niż standardowy odcinek. Dzięki temu udaje się twórcom zaprezentować znakomitą część obsady i przynajmniej na samym początku można odnieść wrażenie, że przynajmniej pod tym względem nie będzie tak źle jak w serialu-matce. Zdecydowana większość bohaterów jest dość naturalna, być może mało charyzmatyczna, ale z pewnością dużo mocniej przekonywująca niż bardziej znani Rick, Michonne czy Daryl. Oczywiście trudno tu pisać o aktorskich kreacjach godnych rozmaitych nagród, ale cieszy fakt że mamy do czynienia z postaciami, od których nie czuć emalii do drewna. Niestety momentami jakby na siłę psuli ich scenarzyści, pisząc tak przeraźliwie drętwe dialogi, że aż uszy bolały. Jest to tym bardziej smutne, ponieważ za scenariusz premierowej odsłony ” Fear the Walking Dead” odpowiadał sam Robert Kirkman.

Pierwsza połowa odcinka to właściwie w całości nieco skomplikowana rodzinna drama, która ma nas wprowadzić w realia, w jakich porusza się główny bohater. Travis Manawa wydaje się być postacią z dużym potencjałem. Już od samego początku widać, że nie jest to samiec alfa. Odcinek obfituje w sceny, w który ulega on argumentom zarówno swojej byłej jak i obecnej żony, próbując po prostu być osobą, która nie stanie się punktem zapalnym kolejnego konfliktu. Fakt, że posiada on tak naprawdę dwie rodziny wydaje się być interesujący w kontekście przyszłych odcinków. Niestety nie o wszystkich można tak powiedzieć. Już premiera ” Fear the Walking Dead” pokazała, że córka drugiej żony Travisa – Alicia, jest postacią stworzoną nieco bez pomysłu. Ot, tak żeby w serialu była też jakaś młoda, ładna twarz, ale bez jakiejś zajmującej historii w tle. Epizod tak mocno skupia się na jej bracie, którego całkiem przekonywująco zagrał Frank Dolane, że jej wątki oraz problemy totalnie umykają i raczej nie potrafią na dobrą sprawę zainteresować odbiorcę. No, przynajmniej tak było w moim przypadku. Ponadto otrzymaliśmy drugi już serial z trupiego uniwersum w którym z jakiegoś powodu od samego początku denerwuje mnie żona głównego bohatera :)

Druga część odcinka to już jednak mocny skręt w kierunku początków epidemii. Widzimy między innymi przekaz telewizyjny pokazujący atak pierwszego zombie i towarzyszące mu reakcje. Muszę przyznać, że w pewnym momencie czuć coraz większy niepokój oraz emocje. Nie objawia się to tylko tym, co widać na pierwszy rzut oka. Jeśli przyjrzycie się dokładniej odcinkowi, to z pewnością zauważycie że w raz z kolejnymi minutami nad głowami bohaterów przelatuje coraz więcej helikopterów, a w tle co rusz słychać poruszające się karetki i radiowozy. Wydaje mi się, że nieprzypadkowo akcentowano to w kolejnych scenach.

Zawiodą się ci z Was, którzy oczekiwaliby emocjonującego cliffhangera. Wydaje się jednak, że od drugiego odcinka mocno się to zmieni, a tempo opowiadanej historii przyspieszy. Mnie jednak premiera ”Fear the Walking Dead” przypadła do gustu i z pewnością będę dalej śledzić ten serial. Oby obyło się bez zapychaczy. Ocena to 4/6 na zachętę, zaś za mniej więcej pięć tygodni opiszę swoje wrażenia po emisji całej serii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz