Zazwyczaj
tego nie robię, ale dziś zrobię wyjątek. Parę dni temu swoją premierę zaliczył
ogłoszony jakiś czas temu serialowy spin-off trupiej epopei autorstwa Roberta
Kirkmana. ”Fear the Walking Dead” nie miało nawiązywać do żadnych
wydarzeń znanych z komiksów i skupić się na zupełnie nowych postaciach oraz
przedstawić widzom wydarzenia z początków epidemii. Moje oczekiwania względem
tego serialu przedstawiłem jakiś czas temu na łamach rubryki ”Top 5”. Dziś mogę
ocenić, czy premierowy epizod spełnił chociaż część z nich.
Odcinek
rozpoczyna się od sceny, którą widzieliśmy już zarówno w trailerach jak i
sneak-peekach, więc serial zaczyna się od małego minusa, ponieważ nie
dostarczył nam żadnego elementu zaskoczenia. No, może za wyjątkiem dość
ciekawej pracy kamery i już wtedy wpadającej w ucho ścieżce dźwiękowej,
zupełnie innej od tego, do czego przyzwyczaiłem się podczas oglądania
regularnego serialu ”The Walking Dead”. To małe rozczarowanie w
zupełności zostało wynagrodzone w dalszej części odcinka.
Pierwszy
epizod ”Fear the Walking Dead” trwa niemal dokładnie godzinę, więc nieco
więcej niż standardowy odcinek. Dzięki temu udaje się twórcom zaprezentować
znakomitą część obsady i przynajmniej na samym początku można odnieść wrażenie,
że przynajmniej pod tym względem nie będzie tak źle jak w serialu-matce.
Zdecydowana większość bohaterów jest dość naturalna, być może mało
charyzmatyczna, ale z pewnością dużo mocniej przekonywująca niż bardziej znani
Rick, Michonne czy Daryl. Oczywiście trudno tu pisać o aktorskich kreacjach
godnych rozmaitych nagród, ale cieszy fakt że mamy do czynienia z postaciami,
od których nie czuć emalii do drewna. Niestety momentami jakby na siłę psuli
ich scenarzyści, pisząc tak przeraźliwie drętwe dialogi, że aż uszy bolały. Jest
to tym bardziej smutne, ponieważ za scenariusz premierowej odsłony ” Fear
the Walking Dead” odpowiadał sam Robert Kirkman.
Pierwsza połowa
odcinka to właściwie w całości nieco skomplikowana rodzinna drama, która ma nas
wprowadzić w realia, w jakich porusza się główny bohater. Travis Manawa wydaje
się być postacią z dużym potencjałem. Już od samego początku widać, że nie jest
to samiec alfa. Odcinek obfituje w sceny, w który ulega on argumentom zarówno
swojej byłej jak i obecnej żony, próbując po prostu być osobą, która nie stanie
się punktem zapalnym kolejnego konfliktu. Fakt, że posiada on tak naprawdę dwie
rodziny wydaje się być interesujący w kontekście przyszłych odcinków. Niestety
nie o wszystkich można tak powiedzieć. Już premiera ” Fear the Walking Dead”
pokazała, że córka drugiej żony Travisa – Alicia, jest postacią stworzoną nieco
bez pomysłu. Ot, tak żeby w serialu była też jakaś młoda, ładna twarz, ale bez
jakiejś zajmującej historii w tle. Epizod tak mocno skupia się na jej bracie,
którego całkiem przekonywująco zagrał Frank Dolane, że jej wątki oraz problemy
totalnie umykają i raczej nie potrafią na dobrą sprawę zainteresować odbiorcę.
No, przynajmniej tak było w moim przypadku. Ponadto otrzymaliśmy drugi już
serial z trupiego uniwersum w którym z jakiegoś powodu od samego początku
denerwuje mnie żona głównego bohatera :)
Druga część
odcinka to już jednak mocny skręt w kierunku początków epidemii. Widzimy między
innymi przekaz telewizyjny pokazujący atak pierwszego zombie i towarzyszące mu
reakcje. Muszę przyznać, że w pewnym momencie czuć coraz większy niepokój oraz
emocje. Nie objawia się to tylko tym, co widać na pierwszy rzut oka. Jeśli
przyjrzycie się dokładniej odcinkowi, to z pewnością zauważycie że w raz z
kolejnymi minutami nad głowami bohaterów przelatuje coraz więcej helikopterów,
a w tle co rusz słychać poruszające się karetki i radiowozy. Wydaje mi się, że
nieprzypadkowo akcentowano to w kolejnych scenach.
Zawiodą się
ci z Was, którzy oczekiwaliby emocjonującego cliffhangera. Wydaje się jednak,
że od drugiego odcinka mocno się to zmieni, a tempo opowiadanej historii
przyspieszy. Mnie jednak premiera ”Fear the Walking Dead” przypadła do
gustu i z pewnością będę dalej śledzić ten serial. Oby obyło się bez
zapychaczy. Ocena to 4/6 na zachętę, zaś za mniej więcej pięć tygodni
opiszę swoje wrażenia po emisji całej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz