UWAGA: Autorem poniższej recenzji jest Wojtek Rozmus z bloga "Rodzyn Pisze".
Na potrzeby tej recenzji sięgnąłem po pierwszy tom "Sex Criminals" już po raz czwarty, by dokładniej sobie przypomnieć, co wcześniej tak bardzo podobało mi się w tym komiksie. Czytając go po raz kolejny nie czułem się znudzony i tak jak przy poprzednich lekturach bardzo dobrze się bawiłem.
Bohaterką komiksu jest Suzie, która mając orgazm zatrzymuje czas. Dziewczyna całe swoje życie stara się odkryć, jak to jest możliwe, aż pewnego dnia poznaje Jona, nienawidzącego swojego życia mężczyznę, który okazuje się posiadać te same umiejętności. Po spędzonych razem dniach postanawiają spróbować tego, co na pewno zrobiłaby każda inna para na ich miejscu... planują obrabować okoliczne banki.
Powyższe losy Suzie i Jona śledzimy w różnych okresach ich życia: w trakcie jednego z napadów, który nie idzie po ich myśli; gdy się poznają i starają zbudować związek na czymś więcej niż na jednej łączącej ich cesze; i gdy dorastają i próbują na różne sposoby poznać swoją zadziwiającą umiejętność. Każdy z tych etapów płynnie przechodzi w kolejny, całość jest świetnie skomponowana, przez co w ciekawy sposób odkrywamy całą historię stojącą za związkiem dwójki bohaterów oraz ich życiem przed spotkaniem siebie nawzajem. Większość narracji prowadzona jest przez Suzie, chociaż Jon też ma parę słów do powiedzenia czytelnikowi.
Gdy sięgałem po raz pierwszy po te pięć zeszytów zawartych w tym tomie, o Chipie Zdarskym nie słyszałem ani słowa i chyba nie tylko ja. Jego rysunki okazują się być jednak ciekawe, nie są w pełni realistyczne, lecz odrobinę karykaturalne. Cieszę się, że dzięki sukcesowi "Sex Criminals" może on spróbować swoich sił także jako scenarzysta, co jak do tej pory różnie mu wychodzi: jego "Howard the Duck" dla Marvela to dobra lektura, natomiast "Kaptara" z Image choć nie najlepsza, to ma potencjał. Na tamten moment nie byłem też do końca pewny umiejętności Matta Fractiona, mimo iż pisząc "Hawkeye" pokazał, że potrafi też zażartować.
Na szczęście pisane przez niego dialogi brzmią naturalnie, a stworzone postaci bez skrępowania rozmawiają w nich o seksie. Do tego teksty te są bardzo często niesamowicie zabawne. Wiele radości przynosi także wychwytywanie żartów ukrytych przez drugiego z twórców w różnych miejscach w tle. Umiejętności Fractiona i Zdarsky'ego najlepiej widać w scenie jednej z randek, gdy Suzie zaczyna śpiewać grany w barze utwór "Fatt Bottomed Girl". Co jest w niej takiego świetnego? Ze względu na prawa autorskie, tekst wykonywanej piosenki musiał zostać zakryty przez słowa narratora, a sama scena została bardzo dobrze rozplanowana i przedstawiona tak jak najczęściej ma to miejsce w musicalach. Wszystko to świetnie współgra i pokazuje też, że nie wszystko kręci się w tym komiksie wokół seksu.
Zbiorcze wydanie "Sex Criminals" zawiera też sporo dodatków: materiały promujące pierwszy zeszyt, niewykorzystane kadry, pracę Chipa nad jedną ze scen i etapy tworzenia okładki do czwartego wydania pierwszego numeru. Pojawia się tutaj także galeria pozostałych okładek. A skoro już o nich piszę, to muszę zaznaczyć, że to one jako pierwsze zwróciły moją uwagę na ten komiks. Świetnie skomponowane przez Zdarsky'ego, ograniczającego się do podstawowych kolorów CMYK, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie i nie mogłem odpuścić sobie przeczytania zawartości, którą pod sobą kryły.
Dobre wrażenie, jakie pozostawił po sobie pierwszy tom "Sex Criminals" miało tylko jedną wadę: wytworzyło we mnie obawę, że kolejna cześć nie będzie w stanie dotrzymać takiego poziomu. Mam nadzieję, że będę miał wkrótce okazję napisać, czy tak też się stało.
Wojtek Rozmus
rodzynpisze.tumblr.com
"Sex Criminals vol. 1: One Weird Trick" do kupienia w ATOM Comics
Powyższe losy Suzie i Jona śledzimy w różnych okresach ich życia: w trakcie jednego z napadów, który nie idzie po ich myśli; gdy się poznają i starają zbudować związek na czymś więcej niż na jednej łączącej ich cesze; i gdy dorastają i próbują na różne sposoby poznać swoją zadziwiającą umiejętność. Każdy z tych etapów płynnie przechodzi w kolejny, całość jest świetnie skomponowana, przez co w ciekawy sposób odkrywamy całą historię stojącą za związkiem dwójki bohaterów oraz ich życiem przed spotkaniem siebie nawzajem. Większość narracji prowadzona jest przez Suzie, chociaż Jon też ma parę słów do powiedzenia czytelnikowi.
Gdy sięgałem po raz pierwszy po te pięć zeszytów zawartych w tym tomie, o Chipie Zdarskym nie słyszałem ani słowa i chyba nie tylko ja. Jego rysunki okazują się być jednak ciekawe, nie są w pełni realistyczne, lecz odrobinę karykaturalne. Cieszę się, że dzięki sukcesowi "Sex Criminals" może on spróbować swoich sił także jako scenarzysta, co jak do tej pory różnie mu wychodzi: jego "Howard the Duck" dla Marvela to dobra lektura, natomiast "Kaptara" z Image choć nie najlepsza, to ma potencjał. Na tamten moment nie byłem też do końca pewny umiejętności Matta Fractiona, mimo iż pisząc "Hawkeye" pokazał, że potrafi też zażartować.
Na szczęście pisane przez niego dialogi brzmią naturalnie, a stworzone postaci bez skrępowania rozmawiają w nich o seksie. Do tego teksty te są bardzo często niesamowicie zabawne. Wiele radości przynosi także wychwytywanie żartów ukrytych przez drugiego z twórców w różnych miejscach w tle. Umiejętności Fractiona i Zdarsky'ego najlepiej widać w scenie jednej z randek, gdy Suzie zaczyna śpiewać grany w barze utwór "Fatt Bottomed Girl". Co jest w niej takiego świetnego? Ze względu na prawa autorskie, tekst wykonywanej piosenki musiał zostać zakryty przez słowa narratora, a sama scena została bardzo dobrze rozplanowana i przedstawiona tak jak najczęściej ma to miejsce w musicalach. Wszystko to świetnie współgra i pokazuje też, że nie wszystko kręci się w tym komiksie wokół seksu.
Zbiorcze wydanie "Sex Criminals" zawiera też sporo dodatków: materiały promujące pierwszy zeszyt, niewykorzystane kadry, pracę Chipa nad jedną ze scen i etapy tworzenia okładki do czwartego wydania pierwszego numeru. Pojawia się tutaj także galeria pozostałych okładek. A skoro już o nich piszę, to muszę zaznaczyć, że to one jako pierwsze zwróciły moją uwagę na ten komiks. Świetnie skomponowane przez Zdarsky'ego, ograniczającego się do podstawowych kolorów CMYK, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie i nie mogłem odpuścić sobie przeczytania zawartości, którą pod sobą kryły.
Dobre wrażenie, jakie pozostawił po sobie pierwszy tom "Sex Criminals" miało tylko jedną wadę: wytworzyło we mnie obawę, że kolejna cześć nie będzie w stanie dotrzymać takiego poziomu. Mam nadzieję, że będę miał wkrótce okazję napisać, czy tak też się stało.
Wojtek Rozmus
rodzynpisze.tumblr.com
"Sex Criminals vol. 1: One Weird Trick" do kupienia w ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz