Powyżej widzicie okładkę wydania zbiorczego. Recenzja powstała w oparciu o lekturę wersji zeszytowej.
Myślę że
część z Was pamięta jeszcze całkiem świeżą recenzję pierwszego tomu tego cyklu,
w którym kilkukrotnie wspomniałem, że jest to seria zawieszona i niewiele
wskazuje na to, by sprawa miała w najbliższym czasie ulec zmianie. Wspomniane ”Out
of the Shadows” oceniłem na 4/6 oraz stwierdziłem, że mogę jedynie
kontynuować lamenty nad losem komiksu. Dziś będzie jeszcze trudniej, ponieważ
drugi tom ”Umbral” jest jeszcze lepszy niż pierwszy, ale zarazem stanowi
ostatnią odsłonę tego komiksu. Naprawdę bardzo dobrego komiksu.
Fabularnie otrzymujemy
bezpośrednią kontynuację pierwszego tomu. Rascal wraz z grupką sojuszników
kontynuuje swoją misję skierowaną przeciwko stworom o nazwie Umbral. Dziewczyna
wie, że posiada jedyny artefakt, który powstrzymuje ich przez przejęciem
kontroli nad wszystkimi królestwami, ale tak naprawdę czy wszyscy jej
towarzysze są naprawdę zainteresowani tym, by jej pomóc? Rascal trafia do
miejsca, w którym wydarzy się wiele niezwykłych wydarzeń, przez które niektóre
przyjaźnie przestana trwać. A może nigdy nie trwały?
Podobno,
gdy drugi story-arc w ”Umbral” ruszał, twórcy już wiedzieli, że wyniki
sprzedaży ich komiksu są średnio zadowalające. Antony Johnston w mailowej
rozmowie ze mną wspomniał, że przebudowano wtedy scenariusz w takim kierunku,
by nadać historii szybsze tempo, jednocześnie nie pomijając żadnego z wcześniej
ustalonych, ważniejszych wątków. Oczywiście nie dostałem w swoje chciwe łapska
żadnej wcześniejszej wersji skryptu, lecz gołym okiem widać, że recenzowany
dziś komiks znacznie różni się od poprzedniego tomu. Ten, chociaż nie zmieniam
swojej oceny z recenzji, miał pewne przestoje, fabularne mielizny, lecz
zdecydowanie nadrabiał w kolejnych scenach. ”The Dark Path” właściwie
nie ma tego problemu. Tutaj każda scena coś wnosi, pominięcie dowolnej sceny
sprawia, że umyka nam coś istotnego, zaś widoczne rozbudowanie charakterów
poszczególnych postaci, dodanie kilku nowych oraz kilka świetnych twistów
fabularnych sprawia, że od lektury naprawdę ciężko się oderwać.
Muszę przyznać,
że jest to dla mnie zaskakujące, że pomimo skrócenia lub wręcz wycięcia pewnych
wątków, drugi tom ”Umbral” konsekwentnie rozwija historię i nawet przez
moment nie czuć, że coś jest pocięte czy niepełne. Historia zyskała znacznie
lepsze wyważenie, w czym oczywiście ogromna zasługa Antony’ego Johnstona. Najwięcej
jednak zyskały poszczególne postacie. W pierwszym tomie serii poznaliśmy ogólne
cechy ich charakteru, zaś w drugim... dużo się zmienia. Ujmę to tak:
dowiadujemy się wielu nowych rzeczy, część z nich zupełnie zmienia sposób
patrzenia na danego bohatera, lecz jednocześnie wszystko to wydaje się być
naturalną konsekwencja tego, co widzieliśmy wcześniej. Kilka scen wywołuje
zaskoczenie, ale po chwili zastanowienia czytelnik dochodzi do wniosku, że tak
właściwie nie jest to pozbawione sensu. Więcej charakteru dostają także tytułowe
stwory. Nie jest to jakaś gruntowna rewolucja, ale cieszy fakt, iż z czasem
okazują się one być czymś więcej niż wyskakującymi znikąd wrogami głównych
bohaterów.
Zmienił się
także nieco klimat opowiadanej historii. Chociaż trudno jest to sobie
wyobrazić, jest nawet jeszcze bardziej mroczno i ponuro. Z reguły aż tak gęsty
klimat bardzo mi przeszkadza, lecz i tym razem Johnston jakoś z tego wybrnął,
serwując rozluźniające, nierzadko zabawne sceny.
Właściwie jedyne,
co pozostało niezmienione od samego początku ”Umbral”, to warstwa
graficzna. Christopher Mitten to jeden z tych rysowników, którzy bardziej
dzielą niż łączą czytelników komiksów. Nie od dziś wiadomo o tym, że tacy
artyści jak on, Ben Templesmith czy Sam Kieth, u jednych wywołują duża dozę
sympatii, inni zaś nie mogą na ich prace patrzeć. Ja naturalnie należę do tej
pierwszej grupy i od lat jestem wiernym fanem każdego z tych trzech
wymienionych rysowników. Nie spodziewajcie się tu więc żadnych negatywnych słów
o warstwie graficznej. Mnie Mitten oczarował, ponieważ gołym okiem widzę, że
przy ”Umbral” postarał się znacznie bardziej niż przy swoich ostatnich
pracach dla wydawnictw Oni, IDW czy Dark Horse. Poszczególne plansze są
znacznie bardziej dopracowane, a kolory nakładane przez Jordana Boyda wyważone
i pasujące do klimatu opowiadanej historii.
Jak już
wspomniane zostało na początku recenzji, ta oparta została na wydaniu
zeszytowym. Te nie zawiera żadnych dodatków i zaryzykuję stwierdzenie, że skoro
pierwszy tom zawierał tylko ten bonus, który pojawił się w zeszytach, to drugi
nie posiada ich zupełnie. To jednak tylko moje przypuszczenia, jeśli macie na
ten temat jakieś informacje, dajcie znać w komentarzach.
”Umbral”
był dla mnie jednym z najlepszych komiksów minionego roku. Niestety,
najwyraźniej moją opinię nie podzielało zbyt wiele osób, gdyż koniec końców
seria upadła. Mimo to wystawiam dzisiaj recenzowanemu komiksowi ocenę 5/6,
lecz zarazem nie zachęcam Was zbyt mocno do kupna tego tomu. W końcu to jednak
historia urwana w połowie.
"Umbral vol. 2: The Dark Path" do nabycia w ATOM Comics.
"Umbral vol. 2: The Dark Path" do nabycia w ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz