niedziela, 2 sierpnia 2015

Umbral vol. 2: The Dark Path (Antony Johnston/Christopher Mitten)

Powyżej widzicie okładkę wydania zbiorczego. Recenzja powstała w oparciu o lekturę wersji zeszytowej.

Myślę że część z Was pamięta jeszcze całkiem świeżą recenzję pierwszego tomu tego cyklu, w którym kilkukrotnie wspomniałem, że jest to seria zawieszona i niewiele wskazuje na to, by sprawa miała w najbliższym czasie ulec zmianie. Wspomniane ”Out of the Shadows” oceniłem na 4/6 oraz stwierdziłem, że mogę jedynie kontynuować lamenty nad losem komiksu. Dziś będzie jeszcze trudniej, ponieważ drugi tom ”Umbral” jest jeszcze lepszy niż pierwszy, ale zarazem stanowi ostatnią odsłonę tego komiksu. Naprawdę bardzo dobrego komiksu.

Fabularnie otrzymujemy bezpośrednią kontynuację pierwszego tomu. Rascal wraz z grupką sojuszników kontynuuje swoją misję skierowaną przeciwko stworom o nazwie Umbral. Dziewczyna wie, że posiada jedyny artefakt, który powstrzymuje ich przez przejęciem kontroli nad wszystkimi królestwami, ale tak naprawdę czy wszyscy jej towarzysze są naprawdę zainteresowani tym, by jej pomóc? Rascal trafia do miejsca, w którym wydarzy się wiele niezwykłych wydarzeń, przez które niektóre przyjaźnie przestana trwać. A może nigdy nie trwały?

Podobno, gdy drugi story-arc w ”Umbral” ruszał, twórcy już wiedzieli, że wyniki sprzedaży ich komiksu są średnio zadowalające. Antony Johnston w mailowej rozmowie ze mną wspomniał, że przebudowano wtedy scenariusz w takim kierunku, by nadać historii szybsze tempo, jednocześnie nie pomijając żadnego z wcześniej ustalonych, ważniejszych wątków. Oczywiście nie dostałem w swoje chciwe łapska żadnej wcześniejszej wersji skryptu, lecz gołym okiem widać, że recenzowany dziś komiks znacznie różni się od poprzedniego tomu. Ten, chociaż nie zmieniam swojej oceny z recenzji, miał pewne przestoje, fabularne mielizny, lecz zdecydowanie nadrabiał w kolejnych scenach. ”The Dark Path” właściwie nie ma tego problemu. Tutaj każda scena coś wnosi, pominięcie dowolnej sceny sprawia, że umyka nam coś istotnego, zaś widoczne rozbudowanie charakterów poszczególnych postaci, dodanie kilku nowych oraz kilka świetnych twistów fabularnych sprawia, że od lektury naprawdę ciężko się oderwać.

Muszę przyznać, że jest to dla mnie zaskakujące, że pomimo skrócenia lub wręcz wycięcia pewnych wątków, drugi tom ”Umbral” konsekwentnie rozwija historię i nawet przez moment nie czuć, że coś jest pocięte czy niepełne. Historia zyskała znacznie lepsze wyważenie, w czym oczywiście ogromna zasługa Antony’ego Johnstona. Najwięcej jednak zyskały poszczególne postacie. W pierwszym tomie serii poznaliśmy ogólne cechy ich charakteru, zaś w drugim... dużo się zmienia. Ujmę to tak: dowiadujemy się wielu nowych rzeczy, część z nich zupełnie zmienia sposób patrzenia na danego bohatera, lecz jednocześnie wszystko to wydaje się być naturalną konsekwencja tego, co widzieliśmy wcześniej. Kilka scen wywołuje zaskoczenie, ale po chwili zastanowienia czytelnik dochodzi do wniosku, że tak właściwie nie jest to pozbawione sensu. Więcej charakteru dostają także tytułowe stwory. Nie jest to jakaś gruntowna rewolucja, ale cieszy fakt, iż z czasem okazują się one być czymś więcej niż wyskakującymi znikąd wrogami głównych bohaterów.

Zmienił się także nieco klimat opowiadanej historii. Chociaż trudno jest to sobie wyobrazić, jest nawet jeszcze bardziej mroczno i ponuro. Z reguły aż tak gęsty klimat bardzo mi przeszkadza, lecz i tym razem Johnston jakoś z tego wybrnął, serwując rozluźniające, nierzadko zabawne sceny.

Właściwie jedyne, co pozostało niezmienione od samego początku ”Umbral”, to warstwa graficzna. Christopher Mitten to jeden z tych rysowników, którzy bardziej dzielą niż łączą czytelników komiksów. Nie od dziś wiadomo o tym, że tacy artyści jak on, Ben Templesmith czy Sam Kieth, u jednych wywołują duża dozę sympatii, inni zaś nie mogą na ich prace patrzeć. Ja naturalnie należę do tej pierwszej grupy i od lat jestem wiernym fanem każdego z tych trzech wymienionych rysowników. Nie spodziewajcie się tu więc żadnych negatywnych słów o warstwie graficznej. Mnie Mitten oczarował, ponieważ gołym okiem widzę, że przy ”Umbral” postarał się znacznie bardziej niż przy swoich ostatnich pracach dla wydawnictw Oni, IDW czy Dark Horse. Poszczególne plansze są znacznie bardziej dopracowane, a kolory nakładane przez Jordana Boyda wyważone i pasujące do klimatu opowiadanej historii.

Jak już wspomniane zostało na początku recenzji, ta oparta została na wydaniu zeszytowym. Te nie zawiera żadnych dodatków i zaryzykuję stwierdzenie, że skoro pierwszy tom zawierał tylko ten bonus, który pojawił się w zeszytach, to drugi nie posiada ich zupełnie. To jednak tylko moje przypuszczenia, jeśli macie na ten temat jakieś informacje, dajcie znać w komentarzach.

Umbral” był dla mnie jednym z najlepszych komiksów minionego roku. Niestety, najwyraźniej moją opinię nie podzielało zbyt wiele osób, gdyż koniec końców seria upadła. Mimo to wystawiam dzisiaj recenzowanemu komiksowi ocenę 5/6, lecz zarazem nie zachęcam Was zbyt mocno do kupna tego tomu. W końcu to jednak historia urwana w połowie.

"Umbral vol. 2: The Dark Path" do nabycia w ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz