środa, 4 lutego 2015

Żywe Trupy #18: Co przed nami (Robert Kirkman/Charlie Adlard)

Komiks oryginalnie opublikowano jako "The Walking Dead vol. 18: What Comes After". Recenzja jest oparta na wydaniu Taurus Media.

Siedemnasty tom ”Żywych Trupów” przedstawił nam wreszcie długo oczekiwanego następcę Gubernatora. Negan pojawił się na łamach komiksu z ogromnym przytupem, gdyż okazał się nie tylko postacią bardzo charyzmatyczną i zapadającą w pamięć, ale przy tym kompletnie nieprzewidywalną i brutalną. ”Co przed nami” pokazuje, że pierwsze wrażenie było mylne. Otóż jeśli sądziliście że Negan jest porąbany, to Robert Kirkman udowodni Wam, że jest on znacznie gorszy.

Po demonstracji sił pod koniec poprzedniego tomu, Rick postanawia podporządkować się woli Negana i zgodnie z umową oddawać mu połowę swoich zapasów. Nie podoba się to nikomu z jego towarzyszy, a zwłaszcza Carlowi. Chłopak przy pierwszej okazji postanawia wymknąć się ze Wzgórza i zabić szaleńca nie widząc, że jego ojciec tak naprawdę ma plan. Carl dociera do kryjówki Negana i dowiaduje się, jak funkcjonują Zbawcy. Tymczasem Jesus postanawia przedstawić kogoś Rickowi. Tą osobą jest przywódca osady o wdzięcznej nazwie Królestwo.

Już poprzedni tom dawał solidne nadzieje, że pojawienie się Negana w życiu bohaterów ”Żywych Trupów” rozrusza wreszcie niemrawy od jakiegoś czasu komiks. Już teraz muszę napisać, że scenarzysta Robert Kirkman podołał temu zadaniu, gdyż osiemnasty tom jego trupiej epopei czyta się z zapartym tchem, czego nie można było powiedzieć właściwie o żadnej odsłonie tej serii od czasów ”Bez wyjścia”. Pomysł na postać Negana nie jest zbyt wyszukany, ale sposób, w jaki scenarzysta prowadzi tego złoczyńcę sprawia, że naprawdę nie mamy pojęcia czego spodziewać się po kolejnych stronach. Mężczyzna ten najpierw zachowuje się racjonalnie, by już po chwili zrobić coś, nieoczekiwanego. Wyraźnie widać, że jest on zagrożeniem o skali porównywalnej z Gubernatorem, tyle tylko że w całym swoim szaleństwie Phillip Blake postępował zgodnie z planem, a swoim ludziom stworzył warunki minimalnie przypominające ”stary” świat.

I tu właśnie warto wspomnieć o kolejnej ciekawej rzeczy, a więc wizycie Carla u Zbawców. Trudno nie odnosić wrażenia, że cały ten element fabuły służył tylko termu, by przybliżyć czytelnikom realia funkcjonowania Zbawców. I jest to kolejna rzecz, która sprawia pozytywne wrażenie, ponieważ scenarzysta stworzył miejsce pełne wydawać by się mogło zwykłych ludzi, rządzonych twardą i szaloną ręką Negana. Z każdą stroną poznajemy kolejne detale, dzięki którym nikt nie ośmieli się kwestionować słów dowódcy Zbawców i chociaż jest to dość makabryczne, to mimo  wszystko stanowi powiew kolejny świeżości do zatęchłego ostatnio świata ”Żywych Trupów”.

I gdy wydawać by się mogło, że całość recenzji ”Co przed nami” będzie z mojej strony jedną, przedłużoną nieco pieśnią pochwalną, przychodzi czas na ostatnich kilkanaście stron, na których poznajemy kolejnego ważnego gracza na planszy rozgrywki Neganem, którym jest dowódca Królestwa – Ezekiel. Holy SHIT!!!!!! Sceny przedstawiające nam tę postać są tak tandetne, jak tylko można sobie to wyobrazić. Naprawdę nie wiem co myślał sobie, albo na jakiego typu prochach był Robert Kirkman tworząc tego bohatera, ale stworzył kogoś, kto jest tak oddalony od tego, co widzieliśmy w dotychczasowych tomach komiksu, i to w ten zły sposób, że trudno przejść nam tym do porządku dziennego. Lektura całego ostatniego rozdziału ”Co przed nami” była dla mnie serią facepalmów i chyba najbardziej szkoda mi było Charliego Adlarda, ponieważ musiał te dziwne fantazje Kirkmana rysować. Tak na uboczu, fani w USA oczywiście pokochali Ezekiela. No ale po nich można było spodziewać się wszystkiego.

Gdyby nie ta nieszczęsna końcówka, naprawdę wysoko oceniłbym osiemnasty tom ”Żywych Trupów”, ponieważ oprócz tej jednej, ale jakże istotnej rzeczy, wszystko jest na naprawdę wysokim poziomie. Także więc i rysunki wspomnianego już Charliego Adlarda, który już od jakiegoś czasu nie schodzi poniżej pewnego, satysfakcjonującego mnie w zupełności poziomu.

Wydawnictwo Taurus Media wydało osiemnasty tom ”Żywych Trupów” dokładnie tak samo jak poprzednie. Oznacza to, że nie znajdziemy w środku żadnych dodatków, ale za 43zł (minus rabaty) otrzymujemy ładnie i solidnie wydany komiks. Szkoda tylko, że ma on tak bardzo fatalną końcówkę, bo gdyby nie ostatni rozdział, to ”Co przed nami” otrzymałoby wyższą ocenę końcową. Ostatecznie przyznaję komiksowi 4/6 i liczę na to, że w kolejnych tomach Ezekiel nie będzie mnie drażnić aż tak bardzo, jak w swoim debiucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz