Numerek pojawiający się przy kolejnych odsłonach tek rubryki rośnie w zastraszającym tempie. Już niemal dobiliśmy do sześćdziesiątej odsłony. Zapewniam, że nie sądziłem, iż dam radę pociągnąć to w miarę regularnie aż tak długo. Jednakże muszę zdobyć się na chwilę szczerości. "Okładka tygodnia" już od dłuższego czasu jest zdecydowanie najmniej popularną rubryką na blogu, ilość wyświetleń poprzedniej odsłony była po prostu tragiczna, a i ja muszę się przyznać do tego, że w kolejne niedziele zasiadam do pisania właściwie z obowiązku, a nie z przyjemności. I sądzę że widać to po poziomie moich argumentów. Podjąłem więc pewną decyzję.
Coś musi się zmienić, ale nie chcę doprowadzać do zamknięcia tej rubryki. Dlatego moja propozycja jest taka, by na 60 odsłonie zakończyć "Okładkę tygodnia", by pod koniec marca mogła zadebiutować zastępująca ją "Okładka miesiąca", która będzie zbierać nie po trzy, a pięć moim zdaniem najlepszych coverów. Co Wy na to? Macie jakieś inne propozycje? Piszcie w komentarzach.
Tymczasem dziś na tapetę trafiają okładki komiksów z minionej środy.
3. IXth Generation #2
Stjepan Sejic znów to zrobił. Ponownie udało mu się stworzyć ilustrację, która pozornie niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale ostatecznie i tak ląduje w zestawieniu. Tym razem wybrałem okładkę jego autorstwa z powodu świetnie dobranych kolorów, które sprawiają, że okładkę tę ogląda się z przyjemnością. Pewnie większość z Was wie, że Sejic zawsze sam rysuje swoje dzieła i bardzo podobają mi się użyte tutaj światłocienie, dzięki którym okładka jest zarówno dość mroczna, jak i pełna szczegółów. Przy coverze tym artysta nieco się napracował, ponieważ w przeciwieństwie do kilku swoich poprzednich dzieł, postawił na detale. I takiego Sejica lubię.
2. Sparks Nevada: Marshal on Mars #1 (Cover A - J. Bone)
Nie ukrywam, że nie jest to komiks, po który miałem zamiar sięgać. W tej kwestii nic się nie zmieniło, jednakże jedna z okładek tego zeszytu tak mocno i przyjemnie zapachniała mi dziełami Darwyna Cooke'a, że postanowiłem dziś ją wyróżnić.Cover autorstwa J. Bone'a wyróżnia się mimo wszystko typowym dla tego artysty, kreskówkowym zacięciu. To już może się podobać fanom niekonwencjonalnych rysunków w komiksach, lecz dobre wrażenie potęgują idealnie dobrane kolory oraz pewna doza tajemnicy, która bije z tej okładki. Wiem, że dość często to piszę, ale byłby z okładki tej fajny plakat do powieszenia na ścianę.
1. Lazarus #15
1. Lazarus #15
Świetny przykład na to, jak stworzyć prosty, rzucający się w oczy cover, który znacznie bardziej można docenić dopiero po lekturze środka komiksu. Właśnie wtedy okładka ta zyskuje kilka dodatkowych znaczeń, choć jej niejednoznaczność jest zauważalna już na pierwszy rzut oka. Kto się bije? Kto sięga po kieliszek? Czyja jest na nim krew? Część odpowiedzi może Was solidnie zaskoczyć, lecz nie w tym rzecz. Owen Freeman po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych rysowników okładek pracującym obecnie w Image Comics. Stworzył cover bez fajerwerków, ale za to szalenie klimatyczny i doskonale pokolorowany. Szkoda tylko, że w środku zeszytu aż tak dobrze nie idzie Larkowi.
Co prawda regularnie oglądam Okładki tygodnia, ale rozumiem problem i faktycznie, chyba nie ma sensu ciągnąć tego na siłę. Miesięczna wersja brzmi sensownie, jestem za. :)
OdpowiedzUsuńA cover IXth Generation jest cudowny i przypomina mi, że wciąż nie zabrałam się za tę serię, chociaż to planowałam.
Ja osobiście wstrzymałbym się z IXth Generation. Jestem po pierwszym numerze i dla mnie - gigantyczny zawód
UsuńLark już od kilku numerów nie robi okładek do Lazarusa. Niejaki Owen Freeman przejął pałeczkę.
OdpowiedzUsuńOczywiście racja, już poprawiam
UsuńJeśli masz wybierać okładki na siłę to zgodzę się, że nie ma sensu się z tym męczyć. Miesięczna wersja brzmi dobrze, jednak czasem się zdarza ze jest więcej dobrych okładek i może dałoby radę robić miejsca honorowe, poza podium.
OdpowiedzUsuń