niedziela, 1 lutego 2015

Okładka tygodnia #56

Tegoroczny luty rozpoczyna się od niedzieli, więc pierwszą rubryką, która w tym miesiącu zaliczy swoją odsłonę po prostu musiała być "Okładka tygodnia". Pięćdziesiąta szósta już edycja tego cyklu weźmie na tapetę komiksy wydane w minioną środę, wśród których znalazło się miejsce dla kilku naprawdę ciekawych coverów. Niestety, wybrać mogłem tylko trzy z nich, ale dwie z nich łączą podobne motywy, co zresztą zaraz sami zauważycie.
3. Rasputin #4
Moja totalna bezkrytyczność wobec rysunków Riley'a Rossmo znów zwyciężyła. Na pierwszy rzut oka okładka do czwartego już zeszytu nie wyróżnia się niczym szczególnym, no może za wyjątkiem kolorystyki. Jeśli powiększycie rysunek i przyjrzycie się bliżej, zauważycie z pewnością kilka ciekawych zagrywek. Widzicie delikatnie narysowaną aureolę przy głowie Rasputina? A czy jego cień przypadkiem nie przypomina Wam postaci anioła? To właśnie takie smaczki jak te i wynikająca z nich niejednoznaczność sprawiają, że rysunek przykuwa uwagę i intryguje. Tak więc spełnia całkowicie swoje zadanie. I za to właśnie należy się miejsce na dzisiejszym podium.
2. Revival #27
I znowu mamy do czynienia z wyraźnie dostrzegalnymi wątkami kojarzącymi się z religią, albo także moja gigantyczną nadinterpretacją. Wyżej widzieliśmy motywy anielskie, tu twórcy jadą już po bandzie i tworzą wariację na tematy Maryjne (?). Przynajmniej ja tak odbieram ilustrację, na której widać jedną z bohaterek serii w wodzie, otoczoną przez wskrzeszone, ale w dość makabryczny sposób, ryby. Wydaje mi się, że Mike Norton nieprzypadkowo rysuje postać tą w taki sposób, by jej ubiór nieco przypominał znany nam wizerunek postaci biblijnych (moje pierwsze skojarzenie). Daje to świetny efekt, który bardzo mocno zapada w pamięć.
1. Punks the Comic #4 (cover A - Kody Chamberlain)
Nie jestem szczególnym zwolennikiem tworzenia okładek będących bardziej lub mniej ordynarną zrzynką z innych, nierzadko legendarnych już coverów. Ale są wyjątki i widoczna powyżej ilustracja, oparta na bardzo znanej pracy Todda McFarlane'a, jest jednym z nich. Głównie z racji tego, że bohaterowie "Punks the Comic" wyglądają niesamowicie komicznie, a i całkiem moim zdaniem zabawny pomysł artysty polegający na zasugerowaniu iż widoczna na okładce postać woła psa do jego miski sprawia, że trudno powstrzymać się od uśmiechu. Zaczynam się nieco bać, co twórcy tej serii wymyślą następnym razem i szkoda tylko, że covery są najlepszym elementem tego komiksu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz