Kolejny gościnny tekst ląduje na łamach Image Comics Journal. Tym razem gościmy Pawła Gregorczyka z bloga "Thousand Hi-Fives", który wziął na tapetę komiksowe projekty chyba najbardziej gorącego obecnie nazwiska na rynku w USA. Zachęcam do lektury i komentowania, a ja już nie przynudzam i oddaję głos Pawłowi.
Z zawodu architekt. Z zamiłowania architekt komiksowych uniwersów. Jonathan Hickman, jest obecnie persona grata Marvela i Image Comics, a jego runy w "Avengers", "New Avengers" czy "East of West" robią wokół siebie odpowiednio dużo szumu. Ale nim został niszczycielem światów, zajmował się designem i pracował w reklamie. Stąd pewnie jego upodobanie do minimalistycznych logo, wykresów i wszelkiej maści infografik. W wieku 33 lat podjął zawodową i osobistą decyzję by zająć się komiksem w jakiejkolwiek formie i dał sobie dwuletni deadline, by to zrobić. Tak zaczęła się jego przygoda z medium.
Pomysł na jego pierwszą serię zrodził się w 2004 roku, gdy sytuacja społeczno-polityczna w Stanach Zjednoczonych była dość gorąca, jednak kompletny zarys historii, jak to zazwyczaj bywa, ukształtował się pod prysznicem (swoją drogą, bardzo efektowna metoda planowania) - już wtedy Hickman wiedział, że forma komiksu ma zahaczać o elementy designu. Jego zaplecze zawodowe w dużej mierze opierało się na grafice komputerowej, którą, warto wspomnieć, opanował samodzielnie – mając wykształcenie architektoniczne, pewne elementy kompozycji i estetyki pozwoliły mu łatwiej opanować projektowanie stron internetowych, przydały się w reklamie i obecnie sprawdzają się w komiksach. Ok, zatoczyłem koło, dlatego warto przejść do konkretów.
Owym projektem był, jak możecie już pewnie wiedzieć, "The Nightly News", czyli komiks o tym. jak pacyfikować dalekie od rzetelności media (i przy okazji aktywistów – nigdy nie celuj w głowę, celuj w serce). Kwestię fabuły pominę, bo jeżeli nie należycie do szczęśliwców, którzy są po lekturze, po prostu nie wypada spoilerować. Zwróćcie za to uwagę na world-building, a mianowicie na posiłkowaniu się w nim infografikami.
Kolejne strony upstrzone są przypisami, odnośnikami i tonami tekstu, kryjącymi się za minimalistycznymi projektami logo i symboli przypisanymi bohaterom (The Hand). Diagonalne linie i koła jako jedne z niewielu graficznych elementów powtarzają się w różnych wariacjach w całej historii – wszystkie oczywiście projektowane przez Hickmana. Minimalistyczna jest też paleta kolorów wykorzystania w komiksie – odcienie czerwieni i niebieskiego, które są charakterystyczne w komiksach autora i stanowią jednocześnie pewnego rodzaju rozróżnienie w prowadzeniu narracji, ale warto im poświęcić oddzielny wpis. Generalnie, jak przyznaje sam autor, sam proces doboru odpowiedniego koloru przewodniego był dość uciążliwy, ale ostateczne pozwoliło to na więcej eksperymentów z projektowaniem kolejnych stron.
W zasadzie cały komiks odbiegała od tradycyjnej struktury medium – obecnie nie jest to może zabieg rewolucyjny, ale gdy "The Nightly News" publikowano w zeszytach było to coś, z czym czytelnik nie miał wcześniej do czynienia: pozbycie się przerw między stronami, zrezygnowanie z paneli, dialogi czytane wertykalnie i wspomniany monochromatyzm barw – czerwień prezentująca wydarzenia bieżące i kolor niebieski zarezerwowany dla przeszłości. Reporterzy pojawiający się w TV to natomiast czarno-białe sylwetki, co miało podkreślać stan współczesnych mediów w dość dosadny sposób. No i oczywiście infografiki, do których wreszcie przechodzę. Statystyki, fakty i diagramy może i nie wpływają znacząco na historię, ale są integralnym elementem świata przedstawionego. Co ważniejsze – ich przyswojenie pozwala uświadomić sobie w jakim stanie są/były obecne/ówczesne media (z mojego punktu widzenia to jest piekielnie ciekawy temat, bo na studiach poruszałem takie kwestie i patrzę na to co się dzieje z szerszej perspektywy, ale to taki offtop, więc go offuje w tym miejscu).
Przyswojenie wiadomości w takiej formie jest efektywniejsze od czytania szpalt tekstu. Poza oczywistym powodem zaprojektowania tabel (dla płynnej integracji z komiksem) zastanawia mnie, czy Hickman brał pod uwagę kontekst naukowo-społeczny – to świetne narzędzie do przyswajania informacji. Obecnie w mediach informacje wizualne zajmują dominującą pozycję w odbiorze treści. Dla przykładu od początku lat 90. w literaturze ten poziom wzrósł o 400%, natomiast w Internecie od 2007 aż o 9900% - ogólnie czytelnicy komiksów mają z górki jeżeli chodzi o ilustracje. Poza tym z uwagi na przeładowanie informacyjne jesteśmy zmuszeni selekcjonować wiadomości. Z tego względu infografiki lepiej się przyswajają, bo raz, że są zachęcające, to dwa, połączenie tekstu i ilustracji sprawia, że np. rozczytywanie instrukcji z Ikei jest zwyczajnie szybsze i prostsze niż przekartkowywanie starych manuali do TV (choć do dzisiaj wzdycham za kilkudziesięciostronicowymi instrukcjami do gier…). Duża szansa, że te suche porównania mogły do Was nie trafić – dlatego możecie sprawdzić na własne oczy o co mi chodzi.
Przyswojenie wiadomości w takiej formie jest efektywniejsze od czytania szpalt tekstu. Poza oczywistym powodem zaprojektowania tabel (dla płynnej integracji z komiksem) zastanawia mnie, czy Hickman brał pod uwagę kontekst naukowo-społeczny – to świetne narzędzie do przyswajania informacji. Obecnie w mediach informacje wizualne zajmują dominującą pozycję w odbiorze treści. Dla przykładu od początku lat 90. w literaturze ten poziom wzrósł o 400%, natomiast w Internecie od 2007 aż o 9900% - ogólnie czytelnicy komiksów mają z górki jeżeli chodzi o ilustracje. Poza tym z uwagi na przeładowanie informacyjne jesteśmy zmuszeni selekcjonować wiadomości. Z tego względu infografiki lepiej się przyswajają, bo raz, że są zachęcające, to dwa, połączenie tekstu i ilustracji sprawia, że np. rozczytywanie instrukcji z Ikei jest zwyczajnie szybsze i prostsze niż przekartkowywanie starych manuali do TV (choć do dzisiaj wzdycham za kilkudziesięciostronicowymi instrukcjami do gier…). Duża szansa, że te suche porównania mogły do Was nie trafić – dlatego możecie sprawdzić na własne oczy o co mi chodzi.
Dlatego też takie informacje jak „wpadki” reporterów czy „wartość edukacji” ze stron The Nightly News przynajmniej w moim przypadku wryły się do głowy (i służą za przestrogę by wiedzieć czy koniec końców nauka się opłaciła).
Kolejny autorski projekt Hickmana, "Pax Romana", szedł po śladach debiutanckiego komiksu, jednak tematyka zmieniła się diametralnie, a zredukowane projekty graficzne ustąpiły miejsca bogatszej palecie kolorów i większej ilości tekstu. Ambitna historia zahacza o science-fiction z elementami filozofii i teologii oraz, co mnie najbardziej chwyciło, podróże w czasie. W niedalekiej przyszłości naukowcy CERN odkrywają sekret cofania się w czasie, który może posłużyć się Watykanowi dla „naprostowania” kilku błędów w historii chrześcijaństwa, które notabene obecnie ma się źle, ze względu na odpływ wiernych. Pomysł rodzi wiele problemów moralnych nad którymi debatują protagoniści i koniec końców wysyłają w przeszłość grupkę najemników, by zrobili to, co Konstantyn Wielki zapoczątkował w 324 roku n.e.
Infografik jest już jak na lekarstwo, ale ich ilość kompensuje jakość: wciąż pojawiają się ramki biograficzne imitujące zewnętrzne źródło informacji (The Secret Vatican Archives), przewija się skontekstualizowana wizualizacja podróży w czasie ("poszarpana" przez zmiany historii) oraz zmieniająca się wraz z biegiem wydarzeń mapa świata, natomiast na końcu wydania zbiorczego można doszukać się zilustrowanej osi czasu. Co prawda "Pax Romana" miało być pierwotnie wydawane jako mini-serie dziejące się w uniwersum, dlatego przedstawione na kilku stronach wydarzenia miały być szerzej rozpisane w kolejnych komiksach, ale te plany do dzisiaj nie zostały zrealizowane. Mimo wszystko to była dobra lektura i pomimo faktu, że forma nie była tak zaskakująca jak w "The Nightly News" to komiks sam w sobie dawał trochę powodów do głębszych przemyśleń.
Infografik jest już jak na lekarstwo, ale ich ilość kompensuje jakość: wciąż pojawiają się ramki biograficzne imitujące zewnętrzne źródło informacji (The Secret Vatican Archives), przewija się skontekstualizowana wizualizacja podróży w czasie ("poszarpana" przez zmiany historii) oraz zmieniająca się wraz z biegiem wydarzeń mapa świata, natomiast na końcu wydania zbiorczego można doszukać się zilustrowanej osi czasu. Co prawda "Pax Romana" miało być pierwotnie wydawane jako mini-serie dziejące się w uniwersum, dlatego przedstawione na kilku stronach wydarzenia miały być szerzej rozpisane w kolejnych komiksach, ale te plany do dzisiaj nie zostały zrealizowane. Mimo wszystko to była dobra lektura i pomimo faktu, że forma nie była tak zaskakująca jak w "The Nightly News" to komiks sam w sobie dawał trochę powodów do głębszych przemyśleń.
Na chwilę obecną w twórczym limbo wciąż tkwi zapowiedziana w 2011 roku 40-stronicowa historia "Feel Better Now", będąca czarną komedią o psychiatrach mieszających w głowach swoim pacjentom. Projekt odwleczono w czasie, gdyż rozrósł się do pokaźnych rozmiarów, natomiast dopiero jakiś czas temu na łamach "The Manhattan Projects" teasowano grafikę promującą nowy tytuł zapowiadany na 2015 rok. Możliwe, że chodziło o premierowy komiks "The Dying & The Dead", choć kto wie, może Hickman zaskoczy i znowu pokaże swój charakterystyczny designerski szlif w pełnym wydaniu. A jak sam powiedział kilka lat temu w jednym z wywiadów: dobry i przemyślany design w komiksie ma znaczenie - pokazuje, że autorowi zależy. Design przenika całą konstrukcję i dodaje wagi lub też istotności do finalnego projektu. I jak tu nie poczekać?
Cóż, jeżeli po tekście wyżej jesteś zainteresowany/a twórczością Hickmana to na chwilę obecną warto sięgnąć po komiksy, w których udziela się on w roli scenarzysty. Choć nie macza palców od strony graficznej, to wciąż przewijają się w nich elementy charakterystyczne dla jego autorskich projektów – czy to w post-apokaliptycznym westernie "East of West", alternatywnej historii "The Manhattan Projects", nowym intrygującym tytule "The Dying & The Dead" czy w przygodach Mścicieli. Mam nadzieję, że Krzysztof nie wprowadzi tutaj ostrej cenzury (dopisek: ja tam nie wiem dlaczego ostatnio mnie się posądza o cenzurę - Krzychu), ale czytaj "Avengers", "New Avengers" i nadchodzący event "Secret Wars"! Nie dość, że prezentują się zacnie to jeszcze pokazują inną cechę scenariuszy Hickmana – poetyckość, wymykającą się narzuconej wieki temu konstrukcji Arystotelesowskiego Dramatu i epickość w konstruowaniu wielowątkowych fabuł. Ja bym ryzykował.
Paweł Gregorczyk
Paweł Gregorczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz