poniedziałek, 24 marca 2014

Pyrkon 2014 - wrażenia

Dzień po powrocie z Poznania jakoś szczególnie nie chciało mi się siedzieć przy blogu, dlatego dzisiejsze notki nazwę "trzy szybkie". Nie mogę jednak nie pozwolić sobie na kilka słów komentarza wobec Pyrkonu, ponieważ jestem zachwycony. To był mój pierwszy raz na tej imprezie i chociaż ilość uczestników mnie zupełnie nie zaskoczyła (w przeciwieństwie do organizatorów), to byłem zdumiony ilością atrakcji. Tak bardzo, że mizerna obecność komiksiarzy na giełdzie nawet mi nie przeszkadzała.

To co na pewno mi się podobało to program. Praktycznie cały czas potrafiłem ze swoją dziewczyną znaleźć jakąś atrakcję, na którą z chęcią się wybieraliśmy. Plan podróży do Poznania zawierał między innymi wizytę na tamtejszym rynku, lecz najzwyczajniej w świecie zabrakło nam na to czasu. Zdecydowanie najbardziej zachwyceni byliśmy jednak miejscem, gdzie wystawione były klocki Lego :D Duży plus dla większości cosplayowców, ponieważ niemal wszyscy wyglądali naprawdę profesjonalnie. Myślę że jak już dostanę zdjęcia, które robiliśmy przez weekend, to kilka z nich umieszczę tu na blogu.

Oczywiście nie wszystko udało się tak, jak powinno. Na każdy kroku czuć było, że miejsce w którym odbywał się Pyrkon ma świetną organizację, ale ponad dwadzieścia tysięcy ludzi to już zdecydowanie za dużo jak na tamtejszą pojemność. W salach w których odbywały się prelekcje często brakowało krzeseł i ludzie ubijali się na podłogach, a klimatyzacja nie dawała razy z chłodzeniem pomieszczenia. No i wreszcie organizatorzy trochę pokpili sprawę, ponieważ w sobotę o godzinie 11 rano zabrakło już drukowanych programów festiwalu i smyczy dodawanych do wejściówek.

Zawitaliśmy na kilka prelekcji oraz pokazów zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Większość z nich była naprawdę fajna, oprócz dwóch. Na pierwszej, poświęconej Zielonym Latarniom, prowadzący każde, ale to każde zdanie zaczynał od sekundowego "yyy", co w połączeniu z bardzo dobrze działającym nagłośnieniem oraz żenująco reagującą publicznością sprawiło, że po kwadransie opuściliśmy prelekcję. Nie spodobał mi się także panel poświęcony serialowi "Arrow", który w zasadzie nie miał moderacji. Prowadzący przyszli, rozsiedli się i oczekiwali że to zebrana publiczność będzie sama dyskutować, a oni tylko dodawać od siebie "tak, lubię to"/"nie, nie lubię tego". Paradoksalnie najlepszy fragment tego spotkania to ostatnie dziesięć minut, które prowadził już Wojtek - człowiek odpowiedzialny za blok komiksowy na Pyrkonie. Dlaczego prowadzący się zmienili? Ponieważ spieszyli się na pociąg -_-

Swoją własną prelekcję też ocenię. Jak to zwykle mam w zwyczaju, stres zupełnie mnie nie dopadł, ale i tak nie jestem z siebie do końca zadowolony. Mam już nauczkę na przyszłość, mianowicie teraz już wiem żeby nie okrajać swoich prezentacji na dzień przed wystąpieniem, ponieważ po 40 minutach okazuje się iż zbliżam się do końca, a tu jeszcze kwadrans trzeba mówić. Moja prelekcja cierpiała też na to, co dotknęło praktycznie większość wystąpień - temat trzeba było naprawdę mocno streścić. Dopiero po własnym wystąpieniu dotarło do mnie, że żeby nie traktować zagadnienia za bardzo po łebkach, potrzebowałbym minimum dwóch godzin. Tylko kto by tyle ze mną wytrzymał? :D

Niemniej za rok na pewno znów się pojawię. Pyrkon to zdecydowanie wydarzenie, które warto odwiedzać.

6 komentarzy:

  1. A jak tam frekwencja na Twoim panelu? Dużo było ludzi zainteresowanych "Imidżem"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś 3/4 sali. Mniej niż na większości paneli na których byłem, ale więcej niż się spodziewałem że przyjdzie. Tak więc było ok :)

      Usuń
  2. A planujesz jeszcze kiedyś/gdzieś wypłynąć ponownie z tą prelekcją? Czy wzmiankę o Twojej obecności za rok można potraktować jako o obecności w roli prelegenta (bo nie jest dla mnie to do końca jasne)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno na Pyrkon przyjadę. W jakiej roli, czas pokaże.

      Usuń
  3. Co do komentarzy do prelekcji:
    po pierwsze, nie rozumiem, winisz prowadzącego za "wadę" wymowy którą ma co drugi Polak, czy winisz ogół sytuacji przyczynowo skutkowej?Pytam bo nie jestem pewna Twojego stanowiska w tej kwestii.
    Po drugie (dotyczy Arrow) - czytając Twoje argumenty jestem skłonna powiedzieć że nie wiesz na czym polega i czym charakteryzuje się pogadanka, a tym właśnie był ten panel co było zaznaczone w informatorze a nawet w tytule. Prowadzący mówili dosyć dużo jak na pogadankę (której założeniem jest rozmowa kierowana mobilizująca uczestników do wypowiadania sie -prowadzący tu to tylko dodatek), w dodatku mówili dużo bardzo istotnych informacji na temat serialu i nadchodzących odcinkach. I przepraszam Cie bardzo ale z jakiej racji masz pretensje o to że śpieszyli się na pociąg. Musieli wrócić tak? A programu nie ustalają prelegenci tylko organizacja. To nie ich wina, że dostali panel o tak kiepskiej godzinie.
    Co do kwestii sal - rzeczywiście tu konwent bardzo kulał. Klimatyzacja działała tylko przy zamkniętych drzwiach, których często nie dało się zamknąć. A na niektóre panele to się nawet nie dostałam bo nie było miejsc i nie wpuszczano nadmiaru ludzi. Na niektóre panele to nawet z tego co wiem trzeba było kilka godzin wcześniej się zapisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze - "co drugi Polak" to ogromne wyolbrzymienie. I proszę czytać dokładnie. To że wyszedłem z panelu o Latarniach było spowodowane trzema rzeczami, a nie tylko ta jedną.

      Po drugie - wiem co to jest pogadanka i na czym polega. Jak sama piszesz, zadaniem prowadzących było rozmowa kierowana, która dla dwójki prowadzących ograniczała się do "no to o czym chcecie jeszcze porozmawiać?" w chwilach, gdy następowała niezręczna cisza. Ba, w zasadzie odzywała się tylko dziewczyna, drugi prowadzący nic nie prowadził - on tylko siedział.

      Natomiast co do programu, to z własnego doświadczenia wiem, że można było go nieco zmodyfikować. Moja prelekcja miała początkowo być w sobotę o 14 i nie miałem szans na nią dojechać, poprosiłem o przesunięcie na później i się udało. Ponadto program był znany miesiąc przed festiwalem, a strony pkp i pks nie doświadczyły wówczas awarii. Prowadzący panel o Arrow mogli zrobić to samo co ja, ewentualnie mogli sprawdzić inne możliwości powrotu do domu. Poznań to duże miasto i ma sporo możliwości komunikacyjnych.

      Jeszcze jedno - oglądam Arrow, unikam spoilerów i od czasu do czasu zaglądam na Hatak. I wiesz co? Na panelu nie dowiedziałem się niczego nowego, ani od prowadzących, ani od ludzi zebranych na sali.

      Usuń