poniedziałek, 10 marca 2014

Śladami herosów #2

Zadebiutowali w 1995 roku i odnieśli gigantyczny sukces. Stali się najpierw symbolem wydawnictwa Image Comics, by z czasem zostać ikoną nieistniejącego już WildStormu. Przez blisko 16 lat bohaterowie tej grupy przeżyli wiele przygód, intryg i dramatów, a dziś są już jedynie trzecio-, jeśli nie czwartoligowymi bohaterami uniwersum DC Comics. Panie i panowie, druga odsłona rubryki „Śladami herosów” poświęcona zostaje grupie WildCats.
SERIE GŁÓWNE
WildC.A.T.S. vol. 1 (Image, wrzesień 1992-czerwiec 1998) – Histirycznie pierwsza i jednocześnie najdłuższa seria z przygodami Dzikich Kotów. Początkowo tworzona przez Jima Lee i Brandona Choia przypominała większość ówczesnych dokonań wydawnictwa Image, a więc próżno było szukać tam czegoś więcej, niż taniego efekciarstwa w fabule i solidnej warstwy graficznej. Z czasem zespoły twórców się zmieniały i pomimo angażu Alana Moore’a czy Jamesa Robinsona, do dziś największym wygranym tamtej serii jest Travis Charest. Lektura nie najwyższych lotów, ale obowiązkowa.

WildCats vol. 2 (WildStorm, marzec 1999-październik 2001) – Tytuł wydawany był już przez WildStorm i zaliczył 28 numerów, z czego pierwsze 7 stworzył duet Scott Lodbell/Travis Charest, a pałeczkę po nich przejęli Joe Casey i Sean Phillips. Seria tak bardzo różni się od swojej poprzedniczki, jak tylko jest to możliwe. Zwłaszcza Casey pokazał, że poszczególni członkowie grupy to nie tylko kupa mięśni i da się z nimi stworzyć naprawdę interesujące historie. Seria jednak nie cieszyła się już tak dużym wzięciem jak w czasach Image, co jednak nie przeszkodziło osiągać spore sukcesy na comiesięcznych listach popularności. Na tyle, że Casey odpowiadał za jej reinkarnację. Lektura obowiązkowa.

WildCats version 3.0 (WildStorm, październik 2002-październik 2004) – absolutnie najlepszy tytuł z udziałem WildCats. Możecie mi wierzyć lub nie, ale prawdopodobnie już nic nigdy nie przebije tych przygód grupy. Odpowiedzialny za to jest nie kto inny jak Joe Casey, który wzbił się na wyżyny swoich umiejętności. Całość świetnie zilustrował Dustin Nguyen. Polecam każdemu czytelnikowi i pragnę przypomnieć, że niedawno seria ta została zebrana w dwóch wydaniach zbiorczych.

WildCats vol. 4 (WildStorm, grudzień 2006) – Największe kuriozum w tym zestawieniu. Seria, która miała być okrętem flagowym wydarzenia znanego jako Worldstorm, najbardziej przyczyniła się do jego porażki. A miało być tak pięknie: Grant Morrison i Jim Lee łączą siły, by stworzyć coś, co pobije nawet wcześniejsze wyczyny Casey'a. Ostatecznie jednak obaj twórcy nie potrafią dojść ze sobą do porozumienia. Szkota denerwują ciągłe ingerencje Lee w jego scenariusz i notoryczne opóźnienia, więc zrywa kontrakt i seria zdycha po ukazaniu się jednego numeru. Można zajrzeć z czystej ciekawości.

WildCats vol. 5 (WildStorm, wrzesień 2008-grudzień 2010) – I wreszcie ostatni (jak na razie) rozdział w historii grupy bohaterów znanych jako WildCats. Po wydarzeniach z World’s End bohaterowie walczą o przetrwanie swojego świata, który stanął na krawędzi upadku. A istnieje wiele złych sił, które cieszą się z zastanego stanu rzeczy. Tworzą Christos Gage (#1-17) i Adam Beechen (#18-30), którzy odwalili kawał naprawdę niezłej roboty. Zwłaszcza brawa należą się temu drugiemu, gdyż potrafił stworzyć wielowątkową historię dysponując nie tylko postaciami z WildCats, ale też i innych serii, a które upchnięto do tego jednego tytułu. Oczywiście pozycja obowiązkowa.
SERIE POBOCZNE
Grifter vol. 1 (Image, maj 1995-marzec 1996) – Najbardziej rozpoznawalny członek WildCats prędko dorobił się własnej serii, która jak się zaczęła, tak równie szybko i niespodziewanie zniknęła. Bo trudno oczekiwać, by Image Comics nastawiło się jedynie na 10 numerów. Tytuł opowiada o przygodach Cole’a Casha po tymczasowym opuszczeniu grupy WildC.A.T.S. Dużo bijatyki oraz strzelania, sensu już znacznie mniej.

Grifter vol. 2 (Image, lipiec 1996-wrzesień 1997) – Po ogólno WildStormowym crossoverze Fire From Heaven Grifter ponownie ruszył na indywidualne przygody. Tym razem seria z jego udziałem przetrwała 14 numerów, być może dlatego bo scenarzyści postanowili rozwinąć nieco warstwę fabularną. Bohater bowiem zmagał się z kryzysem egzystencjalnym, spowodowanym tym, że pierwszy raz w życiu nie miał z kim walczyć. Na pewno ciekawsza pozycja o pierwszego woluminu.

Grifter vol. 3 (DC Comics, wrzesień 2011-styczeń 2013) – Na kolejny solowy tytuł Cole Cash czekał czternaście lat i otrzymał go w momencie wymazania istnienia grupy WildCats. Grifter stał się częścią inicjatywy DC New 52, na łamach której zaliczył nowy origin oraz przetrwał nowe przygody. Pierwszych kilka numerów jest jeszcze zjadliwych, ale potem stery serii przejmuje Rob Liefeld i robi to, w czym jest najlepszy, a więc zarzyna serię, która ostatecznie pada po 17 numerach.

Mr. Majestic (WildStorm, wrzesień 1999-maj 2000) – Pierwsze podejście do solowego tytułu z Majesticiem wypada całkiem nieźle, być może ze względu na to, że za scenariusz odpowiadał Joe Casey. Wildstormowy odpowiednik Supermana ma 9 numerów, by sprostać pewnemu wielkiemu zagrożeniu i zdobyć serca fanów komiksu na całym świecie. Czy mu się to udało? Ja osobiście jestem na tak, jeśli chodzi o ten tytuł i dlatego polecam zajrzeć do niego, gdyż Majestic zaliczył kilka epizodów w regularnym uniwersum DC. I ten komiks to jeden z powodów.

Majestic (WildStorm, marzec 2005-lipiec 2006) – Po swoim powrocie z regularnego uniwersum DC, Majestic z marszu dostał nową serię już z logiem WildStorm, za którą przyszło odpowiadać twórcom udanej miniserii Jet. Sukces okazał się połowiczny, bo chociaż seria przebiła pierwszy solowy tytuł tego bohatera, to jednak szefowie wydawnictwa liczyli na pewno na więcej niż 17 numerów. Nie jest to pozycja obowiązkowa, ale całkiem szybko i przyjemnie się ją czyta, więc można zajrzeć.

WildCore (Image, listopad 1997-grudzień 1998) – Grupa bohaterów założona przez Backlasha interesuje nas dzisiaj tylko z tego powodu, iż występy w niej zaliczają wówczas byłe członkinie WildCats, a konkretnie Zealot i Jet. Seria szykowana była na hit, lecz zalicza jedynie 10 numerów i koniec końców okazuje się być totalną klapą. Gdy się ją przeczyta, nabiera to bardzo wyraźnego sensu. Omijać szerokim łukiem.

VooDoo vol. 2 (DC Comics, wrzesień 2011-październik 2012) – Priscilla Kitaen również dostała swoją szansę w DC New 52, czego efektem jest licząc trzynaście numerów seria. Także i VooDoo otrzymuje zupełnie nowy origin, a seria miała szansę stać się czymś więcej niż kolejną nawalanką, ale szybko odchodzi z niej Ron Marz. Następcą zostaje Joshua Williamson, który tematu już nie udźwignął najlepiej. Zasłużona kasacja.
MINISERIE I ONE-SHOTY
Captain Atom: Armageddon (WildStorm, grudzień 2005-sierpień 2006) – Wstęp do wielkiego wydarzenia, jakim miało być Worldstorm. Znany z regularnego DCU bohater przybywa do uniwersum WildStormu i robi tam takie zamieszanie, że Void (czyli członkini WildCats) musi restartować je w całości. Wbrew opisowi, jest to pozycja całkiem dobra i przy okazji obowiązkowa.

Grifter/Midnighter (WildStorm, maj 2007-październik 2007) – Aż do 2007 roku przyszło czekać fanom na spotkanie dwóch największych ikon wydawnictwa WildStorm. Szkoda tylko, że scenarzyści nie wysilili się zbyt bardzo i skupili się na pokazywaniu tego, jak bardzo obaj są „awesome”. W rezultacie dostajemy składającą się z sześciu numerów bijatykę na kilku planetach. Można, lecz nie trzeba.

Jet (WildStorm, wrzesień 2000-grudzień 2000) – czteroczęściowa miniseria opowiadająca o początkach działalności Jodi Slayton jako Jet, tuż przed dołączeniem do WildCats. Za scenariusz odpowiada duet Anett/Lanning, rysuje Dustin Nguyen. Fajny klimat, niezły humor i ciekawe rysunki. Myślę że to wystarczy za polecenie tej pozycji, mimo, iż nie jest obowiązkowa.

Point Blank (WildStorm, sierpień 2002-grudzień 2002) - Udana miniseria autorstwa Eda Brubakera, w której znaleźć można sporo nawiązań do WildCats. Głównym bohaterem jest tu Grifter szuka sprawcy ataku na swego dawnego szefa - Johna Lyncha. Jak się okazuje, za atak odpowiada Tao... ale nie do końca. Nie czytałem tego tytułu, jednak za namowa Mr. M napiszę, iż warto do niej zajrzeć.

Spartan: Warrior Spirit (Image, lipiec 1995-listopad 1995)– Gdy główna seria WildCats v1 odniosła spory sukces, jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się miniserie z poszczególnymi członkami grupy. Za tę konkretną zabrał się sam Kurt Busiek i także on zapadł na chorobę zwaną „byciem Image’owcem”. No bo jak inaczej wytłumaczyć tak żenująco słaby poziom historii przedstawionej w tych czterech zeszytach? Bonusowo liczyć możecie na słabiutkie i brzydkie rysunki. Odradzam zdecydowanie.

Spawn/WildC.A.T.S. (Image, styczeń-kwiecień 1996) – długo fani zmuszeni byli czekać na spotkanie dwóch ikon ówczesnego Image Comics. Gdy w końcu do niego doszło, okazało się to sporym nieporozumieniem. Spawn w towarzystwie Dzikich Kotów trafia do alternatywnej wersji przyszłości, gdzie stoi na czele piekielnych sił, a ludzkość stoi na progu zagłady. Historia jest potwornie kiepska, a jej czytanie boli tym bardziej, że za scenariusz odpowiedzialny był sam Alan Moore. Nic dziwnego, że scenarzysta ten chciałby wyprzeć z pamięci okres współpracy z Image.

VooDoo vol. 1 (Image, listopad 1997-marzec 1998) – Miniseria autorstwa Alana Moore’a, poświęcona postaci najseksowniejszej przedstawicielki WildCats. Jest to przy okazji jego najlepsza praca nad jakąkolwiek postacią z tej grupy, na co niemały wpływ miały magiczne klimaty krążące wokół Pris. Teraz wreszcie Moore miał miejsce na to, by zająć się swoją ulubioną tematyką i dzięki temu historia jest całkiem dobra. Nie ma ona żadnego wpływu na pozostałe tytuły, ale stanowi bardzo miły dodatek. Tak więc polecam zapoznanie się z nią.

VooDoo/Zealot: Skin Trade (Image, wrzesień 1995) – A tu z kolei zaskakująco fajny one-shot, chociaż nie z powodu jakiejś porywającej fabuły. Siłą tego zeszytu jest Michael Lopez: artysta specjalizujący się w ponętnych postaciach kobiecych. Tu dał popis swoich nieprzeciętnych umiejętności, dlatego jest to komiks raczej do popatrzenia niż poczytania. Nieobowiązkowo.

Warblade: Endangered Species (Image, styczeń-kwiecień 1994) – Miniseria przybliżająca nam pochodzenie mocy Reno. Ponieważ ma ona charakter originu, chronologicznie umieszczam ją przed pierwszym woluminem serii. Dużo w niej Ripclawa z Cyber Force i nie za wiele emocji. Tylko dla desperatów.
Warblade: Razor's Egde (WildStorm, grudzień 2004-kwiecień 2005) - Nieco zapomniana obecnie miniseria ukazująca rzeczy, które działy się z Reno podczas trwania drugiego woluminu serii "WildCats". Generalnie także i ten tytuł można spokojnie ominąć, lecz za rysunki do tej miniserii odpowiadał sam Simon Bisley i jest to chyba jedyny powód, dla którego warto się zastanowić nad lekturą solowych przygód Warblade'a.

WildC.A.T.S./Aliens (Image, wrzesień 1998)– Dziwna sprawa, ponieważ tytuł ten jest ważny, ale dla... fanów grupy StormWatch! Dlaczego? Otóż podczas spotkania Dzikich Kotów z Xenomorphami giną Winter, Hellstrike, Fuji i Fahrenheit, co doprowadza do zlikwidowania grupy w StormWatch v2 #11. Oprócz tego drobnego szczegółu, tytuł absolutnie nieobowiązkowy.

WildCats: Ladytron (WildStorm, październik 2000) – One-shot przybliżający postać najbardziej przebojowej pani cyborg świata Ws. Joe Casey pokazuje, że za uprawianą przez Maxine błazenadą kryje się wiele cech, o które byśmy jej nie podejrzewali. Całkiem przyjemna historyjka, wyraźnie jednak słabsza od tego, do czego przyzwyczaił nas ten scenarzysta. Można, lecz nie trzeba.

WildCats: Nemesis (WildStorm, listopad 2005-lipiec 2006) – Po zakończeniu trzeciej serii z członkami WildCats w roli głównej, długo zastanawiano się nad kolejnym krokiem. W końcu ogłoszono powstanie nowej miniserii pisanej przez Robbiego Morrisona, która jest istotna z jednego, zasadniczego powodu. Wprowadza ona bowiem do świata WildStormu tytułową bohaterkę, czyli Nemesis. W przyszłości odegra ona spory udział, a i komiks nie jest najgorszy. Dlatego też polecam zapoznanie się z nim.

WildCats Special (Image, listopad 1993) – One-shot, który równie dobrze mógłby mieć w nazwie słówko „annual”. Słabizna, bez wpływu na dalsze przygody WildCats. Omijać!

WildCats Trilogy (Image, czerwiec 1993-grudzień 1993) – Miniseria powstała na fali sukcesu powyższego ongoingu. Podpisał się pod nią duet Choi/Lee. Dodam jednak, że chodzi mi o Jae Lee. W 1993 roku artysta ten charakteryzował się jeszcze tym, że rysował... fatalnie. I to niestety widać także i tutaj. W regularnej (ha! Dobry żart) serii brak scenariusza przykrywały przynajmniej rysunki. Tu nawet tego atutu brak. Nie polecam, nie zachęcam. Zwłaszcza, że nie jest to obowiązkowa lektura.

WildC.A.T.S./X-Men – Seria czterech one-shotów prezentujących spotkania najsłynniejszych grup bohaterów Image i Marvela. Nie są kanoniczne, ale zebrały całkiem niezłych twórców (m.in. Warren Ellis) i można się z nimi zapoznać, chociaż absolutnie nie ma takiej konieczności.

WildStorm World’s End (WildStorm, grudzień 2007-wrzesień 2008) – największy crossover w historii wydawnictwa Wildstorm i jednocześnie ten, który doprowadził jego uniwersum na skraj istnienia. Ogromna intryga wielu ważnych światowych person kończy się zbombardowaniem całej kuli Ziemskiej, czego wszyscy herosi nie byli w stanie zapobiec. To tutaj spory udział ma zwłaszcza żeńska część WildCats: Void (na łamach Wildstorm: Armageddon) i Nemesis, Savant oraz Jet (których popis obserwujemy w Wildstorm: Revelations). Pozycja absolutnie obowiązkowa.

Zealot (Image, wrzesień 1995-listopad 1995) – Czyli kolejny solowy tytuł z członkiem WildCats. Tym razem padło na wojowniczkę Coda, czyli Zealot. Jej przygodę napisał Ron Marz i skupił się na przybliżeniu czytelnikom zakonu z którego pochodzi srebrnowłosa bohaterka. Możecie się więc spodziewać wieeeelu półnagich kobiet i jeszcze więcej pojedynków na miecze. Szkoda tylko, że rysownik trafił się akurat nieco słabszy, przez co nie możemy do końca cieszyć oczu tak, jakbyśmy chcieli. Jeśli kogoś interesuje zakon pełen twardych laseczek, to może zajrzeć. Reszta nie musi.

3 komentarze:

  1. WildCats v.2 - Niestety, Charest narysował tylko część z pierwszych siedmiu zeszytów. Wspomagali go m.in. Hitch, Carlos D'Anda i jacyś trzecioligowcy.
    Maciejewsky

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabrakło tu jeszcze miniserii Kindred, w której występuje Grifter. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabrakło tu wielu tytułów w których występuje Grifter, nieprzypadkowo :)

      Usuń