5.
Magdalena (obie serie)
Jak w
większości odsłon naszej blogowej wyliczanki, tak i dziś piąte miejsce
przeznaczam na tytuł nie tyle najlepszy, co po prostu taki, który z jakiegoś
powodu mocno przypadł mi do gustu. Magdalena to jedna z wielu niedocenianych
postaci uniwersum Top Cow, co wydaje mi się tym bardziej niesprawiedliwe, bo
uważam oba jej solowe tytuły za naprawdę udane. Postać Patience zadebiutowała
na łamach „The Darkness” i na stałe wpisała się w uniwersum studia Marca
Silvestriego, a także jest kolejna postacią, którą nieco udoskonalił Ron Marz,
dodając jej bardziej wyrazisty charakter i... mniej skąpą garderobę.
4. Hellspawn
Długo się
zastanawiałem czy dać ten tytuł na trzecie czy czwarte miejsce. Ostatecznie
jednak „Hellspawn” ląduje za podium, chociaż jest to zdecydowanie
najlepsza pozycja z postacią Ala Simmonsa, na jaką możecie wydać pieniądze.
Świetny scenariusz, niesamowita warstwa graficzna i niepowtarzalny klimat
kupiły mnie od razu. Dlaczego więc jednak dopiero czwarte miejsce? Ponieważ
tytuł ten zdecydowanie nie jest dla każdego. Z doświadczenia wiem, że zarówno
zaprezentowany na łamach komiksu styl narracji jak i rysunków nie trafia do
każdego i na każdą osobę która pokocha ten komiks, znajdą się dwie, które przez
niego nawet nie przebrną. Mimo wszystko naprawdę zachęcam do przełamania się,
bo warto.
3. Prophet
Tej pozycji
wcale nie byłoby w dzisiejszej odsłonie ”Top 5”, gdyby nie Brandon Graham. To on
przejął stery tej serii przy wskrzeszeniu studia Extreme i stworzył komiks,
który według mnie powinien zdobyć w zeszłym roku Eisnera. Jest to dokonanie o
tyle wielkie, bo „Prophet” to w końcu postać wymyślona przez Roba Liefelda
i do czasów Grahama była tak samo pusta i bezużyteczna jak Youngblood, gdzie
Prophet debiutował. Prosty zabieg polegający na totalnym odcięciu się od tego,
co nawymyślał twórca tej postaci okazał się strzałem w dziesiątkę i zaowocował
najniższym stopniem podium. Rekomendacja jest tu zbędna, wszystkie trzy wydane
tomy warte są wydania naszych ciężko zarobionych złotówek.
2. Invincible
Tak, tak,
nasz ulubiony Niezwyciężony to także spin-off, o czym niewielu już pamięta. Postać
ta zadebiutowała na łamach „Tech Jacket” i po jej sukcesie otrzymała
wydawany do dziś tytuł, skromnie nazywanym najlepszym komiksem
superbohaterskim. Pokuszę się o stwierdzenie, że całkiem zresztą słusznie. Jeśli
jakimś cudem jeszcze nie znacie „Invincible” to napiszę, że tak dobrego
połączenia różnych styli w scenariuszu nie znajdziecie chyba nigdzie indziej. Tak
przyjemnych dla oka rysunków i jednocześnie tak fajnie pasujących do
opowiadanej historii także ze świecą szukać. Jak najbardziej zasłużone drugie
miejsce. Natomiast zwycięzcą jest...
1. Sam
& Twitch
Nie mogło
być inaczej. Jakiś czas temu uznałem ten komiks za jeden z najlepszych komiksów
Image wydanych w Polsce, a teraz daję mu palmę zwycięstwa w dzisiejszej
odsłonie „Top 5”. Brian Michael Bendis zabiera dwóch bohaterów z uniwersum
Spawna i niejako trochę ich od niego odcina. W rezultacie daje to niesamowitą
serię kryminalną odznaczającą się pomysłowością zarówno w sferze fabularnej,
jak i graficznej. Ba, nawet liternictwo użyte w tym komiksie było czymś
zupełnie nowym i np. przysporzyło sporo kłopotów wydawnictwu Mandragora. Komiks
za grosze możecie kupić w polskiej wersji językowej, ale jest to tylko pierwsza
historia z tej serii. Całość jest równie dobra, jeśli nawet nie lepsza.
Przybliżyłbyś kwestię problematycznego dla Mandragory liternictwa w "S&T"?
OdpowiedzUsuńMaciejewsky
Oczywiście. Komiks ten nie posiadał klasycznych dymków z tekstem, tylko coś takiego:
Usuńhttp://images.gildia.pl/_n_/komiks/komiksy/sam_twitch/zbiorcze1/skan3-600.jpg
http://images.gildia.pl/_n_/komiks/komiksy/sam_twitch/2/skan2-600.jpg
http://images.gildia.pl/_n_/komiks/komiksy/sam_twitch/4/skan1-600.jpg
Wówczas w Polsce nikt nie opublikował komiksu z takimi dialogami i szefostwo Mandragory przyznało, że nanoszenie polskiego tekstu było dla nich dość problematyczne, chociażby z racji braków sprzętowych. No ale ostatecznie się udało i otrzymaliśmy kawał świetnego komiksu
Dzięki za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńKomiks mam, wiem o czym mowa. I dalej nie rozumiem problemu. Nie wiem jak wygląda dostarczanie materiałów przez amerykańskiego wydawcę, ale podejrzewam, że dostają .psd/.indd, gdzie na osobną warstwę nakładają liternictwo (zdarza mi się po godzinach fotoszopa, czy innego korela odpalić, żeby ekstra talary zarobić, to i tak sobie mądruje). W wypadku S&T dodawanie liter było na pewno bardziej czasochłonne, ale wciąż nie rozumiem tej wielkiej problematyczności.
Maciejewsky
Pamiętajmy, że to był rok 2005 lub 2006 i wtedy oprogramowanie było dużo gorsze, a wydawnictwa komiksowe raczej nie zatrudniają grafików na pełen etat i musieli sobie radzić z tym co mieli i na czym mieli
Usuń