wtorek, 22 września 2015

C.O.W.L. vol. 2: The Greater Good (Kyle Higgins/Alec Siegel/Rod Reis)

W ostatnich kilku miesiącach właściwie nie zdarzyło mi się otrzymać wydanie zbiorcze z Image wydane w swojej pierwotnej dacie premiery. Tym razem otrzymałem takie aż dwa. Jednym z nich zajmę się prawdopodobnie w przyszłym roku, lecz drugi wydaje się być nie mniej ciekawą pozycją. Chociaż jak pokazały wyniki sprzedaży, została ona zdecydowanie mniej doceniona przez czytelników, niż na to zasługiwała. Mowa oczywiście o ”C.O.W.L.”, którego drugi i najwyraźniej ostatni tom pojawił się niedawno w moich zbiorach. Szkoda, bo był to komiks naprawdę wart Waszej uwagi, do nadrobienia czego serdecznie zachęcam już teraz.

Zanim przejdę do opiniowania właściwej historii, mała uwaga. To, co brałem za kolejny błąd w zapowiedziach od Image okazał się jednak faktem i szósty zeszyt tej jedenastoczęściowej historii nie został zawarty w żadnym z dwóch wydań zbiorczych. Nie do końca rozumiem decyzję twórców, ponieważ co prawda zawierał on samodzielną historię skupiającą się na przeszłości głównego bohatera ”C.O.W.L.”, to jednak w kontekście całości ma dość znaczącą rolę. Historia ta wyjaśnia motywacje Grey Ravena, a dodatkowo utrzymana była w konwencji komiksu sprzed 50 lat, co nadało jej niesamowitego klimatu. No ale co się stało, to się nie odstanie i #6 w trendach nie znajdziemy. Co zatem zawarto w drugim woluminie ”C.O.W.L.”?

Końcówka pierwszego tomu zawierała scenę morderstwa jednego z agentów tytułowej organizacji. ”The Greater Good” przedstawia nie tylko efekty, jakie zdarzenie to przyniosło podopiecznym Geoffrey’a Warnera, ale także nowe zagrożenia czyhające na nich na ulicach. Gdy C.O.W.L. wydaje się być słabe jak nigdy dotąd, nieobecni od lat superprzestępcy wychodzą ze swoich ukryć, by raz jeszcze wstrząsnąć ulicami Chicago. Pytanie tylko, czy nieodpowiednio dofinansowana organizacja będzie chciała kolejny raz narażać życie swoich pracowników w obronie mieszkańców?

To, czym ”C.O.W.L.” zdobyło moją sympatię za pierwszym razem, w ”The Geater Good” wyniesione zostało nawet na jeszcze wyższy poziom. Premierowa odsłona tego komiksu zaintrygowała jako kolejne sprawne połączenie wątków politycznych oraz superbohaterskich i chociaż już wtedy sugerowano liczne nieczyste zagrania, to jednak dopiero w dzisiaj omawianej pozycji bohaterowie zrzucają maski i pozbywają się reszty zahamowań. Szybko okazuje się ile za uszami mają poszczególne postacie, a twórcy z łatwością sprawiają, że ci których polubiliśmy przy lekturze pierwszego tomu nierzadko są gorszymi draniami niż złoczyńcy z którymi walczą.

Trudno nie odnieść wrażenia, że ”C.O.W.L.” jest mocno inspirowane legendarnymi ”Watchmen”. Lektura komiksu uzmysłowi Wam, że porównywanie obu tych pozycji jest zdecydowanie nie na miejscu. Monumentalne dzieło Alana Moore’a stanowiło pierwszą tak mocną dekonstrukcję mitu superbohatera, zarazem dodając do fabuły dużą dawkę polityki. ”C.O.W.L.” zwłaszcza w drugim tomie odwraca te proporcje. Tutaj tak naprawdę nie powinniście szukać licznych pojedynków trykociarzy na ulicach Chicago. Kyle Higgins i Alec Siegel skupili się na tym, co dzieje się wokół ich działalności i muszę przyznać, że już dawno nie czytałem tak dobrze zarysowanej historii political-fiction. W ”The Greater Good” nieco niknie nam z oczu postać Reginalda Davisa – zastępcy Grey Ravena, ale za to twórcy znacznie mocniej skupili się na innych członkach C.O.W.L., czyniąc z nich znacznie ciekawszych bohaterów niż dotąd. Fabuła jest spójna i chociaż w kilku miejscach potrafi zaskoczyć czytelnika, to jednak nie można napisać, by było to coś na dłuższą metę nielogicznego. No i jeszcze te rysunki.

Rod Reis odwalił kawał solidnej roboty tworząc oprawę graficzną do ”C.O.W.L.”. Jego dość nietypowy styl moim zdaniem idealnie wpasował się w opowiadaną historię, a niektóre kadry zdecydowanie nie wyglądałyby tak dobrze, gdyby Reis był chociaż odrobinę bardziej ”mainstreamowy”. Rewelacyjnie wręcz poradził sobie z przedstawieniem złoczyńcy o pseudonimie Doppler. Ten manipulujący dźwiękiem przestępca kilkukrotnie na kartach komiksu okładał swoich przeciwników... literami z onomatopei, co w moim odczuciu było pomysłem genialnym w swojej prostocie, a dzięki pomysłowości Reisa, który miał mnóstwo swobody przy tworzeniu kolejnych stron, efekt końcowy jest po prostu znakomity

Niestety, podobnie jak przy okazji opiniowania pierwszego tomu, tak i teraz mam spore zastrzeżenia do nakładanych przez niego kolorów. Chicago przedstawione na łamach ”C.O.W.L.” momentami sprawia wrażenie skąpanego w wiecznych ciemnościach, co nie zawsze pasuje do określonej sceny. Reis skupił się na palecie bardzo zimnych kolorów i nie mam mu temu za złe, lecz wydaje mi się, że zbyt mocno skupił się na szarościach.

Artystę trzeba jednak dodatkowo pochwalić za okładki do poszczególnych zeszytów cyklu. Bardzo symbolicznych, ale zarazem pomysłowych i przykuwających uwagę. Wiele z nich Reis zrealizował używając do koloru barw ciepłych, teoretycznie niedopasowanych do siebie i krzykliwych, ale efekt i tak mocno przypadł mi do gustu.

Drugi tom ”C.O.W.L.” otwiera mapa kontrolowanego przez tytułową organizację Chicago, zaś chwilę potem ukazuje się nam krótki wstęp autorstwa Marca Andreyko. Jak większość tego typu bonusów, tak i ten niczym mnie nie zachwycił. Ot, kolejne znane nazwisko zachwala komiks, który i tak już kupiliśmy. Na samym końcu zbioru znajdziemy kilka krótkich notek o poszczególnych bohaterach, szkice postaci autorstwa Reisa oraz fragmenty oryginalnego scenariusza. Łącznie jest tego około dziesięciu stron, więc ilość nie powala, ale stanowi sympatyczny dodatek.

C.O.W.L. vol. 2: The Greater Good” to komiks zasługujący na znacznie większą uwagę. Jest to sprawnie zrealizowana historia, która jednak pozostawia nas z pewnym niedomkniętym wątkiem. Niestety, na chwilę obecna nie zanosi się na kontynuację tego tytułu. Nie zmienia to jednak w żaden sposób faktu, że gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po ten komiks. Moja ocena to 5/6

C.O.W.L. vol. 2: The Greater Good do kupienia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz