Za nami już
trzy odcinki nowego sezonu ”The Walking Dead” i chciałbym podzielić się
z Wami swoimi kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi wyemitowanych dotąd epizodów.
Zaznaczyłem to już w tytule, ale także i tutaj przestrzegam Was przed
spoilerami, których tym razem zupełnie się nie wystrzegałem, a przecież możecie
być jeszcze nie na bieżąco. Jako że całość dzisiejszego ”Top 5” została
zainspirowana przez wydarzenia z epizodu trzeciego, spoilerów dotyczących
właśnie niego jest najwięcej.
5. Mają
rozmach skurkobańce
Pamiętacie
jeszcze te czasy, gdy drugi sezon miał tak okrojony budżet, że bieda aż
wylewała się z ekranu? Dopóki oglądalność wciąż jest bardzo wysoka, chociaż nie
aż tak jak w dwóch zeszłych latach, do tych czasów nie wrócimy. Ale uczciwie
przyznać trzeba, że jeszcze chyba nie zdarzyło się twórcom przez aż trzy
epizody pokazywać widzom czegoś w stylu: ”patrzcie ile mamy pieniędzy”. Zapowiedziano więcej
komputerowych efektów specjalnych i faktycznie je w kilku scenach widać, lecz
jednocześnie nie kłują one za bardzo w oczy. Ponadto horda zombie wymagała
zatrudnienia dużej ilości statystów oraz dokładne ucharakteryzowanie ich, a
nawet mniej uważne oko zauważyło, że wśród licznych ofiar dotychczasowych
trzech epizodów dominują postacie wprowadzone na jeden, góra dwa odcinki.
Chyba
więcej grosza sypnięto też scenarzystom, ponieważ do dotychczas wyemitowanych
odcinków trudno mieć zastrzeżenia. Na pewno było konsekwentnie, uniknięto
naprawdę poważnych dziur fabularnych, a i postawiono kilka pytań, które nie
uzyskały jeszcze odpowiedzi i powodują u widza zainteresowanie.
4. Bez
Daryla też można
Wasz
ulubiony redneck w dotychczasowych epizodach nie miał zbyt wiele do zrobienia.
Naliczyłem z jego udziałem cztery sceny dłuższe niż minutę i mniej więcej tyle samo
wypowiedzianych kwestii. I okazuje się, że gdy Daryl Dixon nie jest w centrum
uwagi, serial może spokojnie iść dalej i właściwie nic na tym nie stracić.
Tutaj mogę być w mniejszości, ale podoba mi się tymczasowe przynajmniej
odsunięcie tej postaci z pierwszego polanu, ponieważ mniej więcej od drugiej
połowy czwartego sezonu, gdy jego rola sprowadzona została do warczenia,
robienia groźnych min i strzelania z kuszy, nie widzę żadnego jego pozytywnego
wpływu na rozwój fabuły.
Dlatego też
nie jestem wielkim fanem zasygnalizowanego w trailerach pewnego wątku
związanego z Wilkami, gdzie najwyraźniej grający Daryla Norman Reedus nadrobi z
nawiązką swoją niewielką dotychczas obecność na ekranie.
3. Niezamierzona
(?) autoparodia
Do tego
punktu podejdźmy z przymrużeniem oka, nie chciałbym bowiem za jakiś czas w
komentarzach przeczytać, jaki to ze mnie rasista czy coś w tym stylu.
Jest kilka
takich dziwnych rzeczy, które zarzucano twórcom ”The Walking Dead” i na
które być może postanowili odpowiedzieć wydarzeniami w serialu. To oczywiście
tylko teoria wysnuta jedynie z przypuszczeń, lecz z drugiej strony – coś w tym
chyba jest.
Przykładowo,
bardzo często śmiano się, że gdy do serialu wprowadzono jedną czarnoskórą
postać, oznaczało to rychły zgon dla niej samej lub też innej o tym samym
kolorze skóry. Tymczasem w wyemitowanych już odcinkach szóstego sezonu trup
ściele się gęsto, ale jeśli dobrze się przyjrzycie, z jakiegoś powodu twórcy w
obecnej serii unikają jak ognia eliminację afroamerykanów – zginął tylko jeden
czarnoskóry, który w dodatku nie miał nawet imienia. Było to w drugim odcinku,
a gość należał do Wilków. W najnowszym epizodzie zaś doszło nawet do takiego
paradoksu, że z liczącej kilka osób i będącej prawdziwie etniczną mieszanką
ekipy wracającej do Alexandrii, na miejsce dotarło tylko troje czarnoskórych.
Ze skrajności w skrajność?
Twórcy byli
oskarżani o nadmiar bezsensownej przemocy? Ich odpowiedź była łatwa do
przewidzenia i tak oto w drugim epizodzie jesteśmy świadkami tego, jak
napastnicy należący do Wilków zabijają ludzi z Alexandrii i radośnie ich ćwiartują
siekierami i maczetami, chociaż przez całe 45 minut tak naprawdę nie mamy
zielonego pojęcia dlaczego to robią.
Daryl z
kuszą i Michonne z kataną są postaciami przesadzonymi? Co w takim razie
myślicie na temat Morgana, który kopie ludziom i zombiakom dupska używając
drewnianego kija i orientalnych sztuk walki?
A może
komuś przeszkadza momentami naprawdę obrzydliwy wygląd zombie? Co powiecie
zatem na trupa, który zaczepia skórą o stalowy element przyczepy do tira i na
naszych oczach rozdziera sobie ją do samego pasa. Z kolei zapowiedzi kolejnych
epizodów jasno sugerują, że na tym wyobraźnia twórców się nie skończy.
2. Siedź
i się emocjonuj
Mniej
więcej od momentu wejścia ekipy Ricka do Alexandrii poziom tego serialu w mojej
ocenie wskoczył ponownie na całkiem wysoki poziom i się go konsekwentnie
trzyma. Jednakże to trzy dotychczas wyemitowane epizody najnowszej serii
powodują, że z naprawdę dużą niecierpliwością oczekuję kolejnych epizodów.
Dzieje się naprawdę dużo, a twórcy pierwszy raz od jakiegoś czasu pokazują, że
potrafią prowadzić równolegle i z pomysłem kilka wątków. Czy horda dotrze do
Alexandrii? Czy Carol i Morgan skoczą sobie do gardeł? Kim są Wilki? Kto przetrwa?
Kto zginie? To tylko kilka pytań, które zadaję sobie oczekując na piąty epizod.
Tak, tak, nie pomyliłem się. najnowszy najprawdopodobniej nie udzieli nam wielu
odpowiedzi, ponieważ ma się skupić na Morganie i wyjaśnić jak doszło do jego
przemiany z człowieka, którego widzieliśmy w trzecim sezonie w mistrza kung-fu,
którym jest obecnie.
1. Aktywacja
fanów
O ogromnej
popularności serialu świadczą nie tylko wyniki oglądalności, ale także
aktywność fandomu. W przypadku ”The Walking Dead” ostatnio było z tym
raczej kiepsko, ponieważ tak naprawdę ostatni raz gdy chociaż przez moment
widzowie serialu mocniej się uruchomili, była ta niezwykle zabawna sytuacja,
gdy w jednym z epizodów poprzedniego sezonu widzieliśmy niewinnego w zasadzie
całusa dwóch mężczyzn i homofoniczna część widowni zdębiała. Tymczasem od kilku
dni Internet wypełniony lamentami, płaczami, krytyką, komentarzami i licznymi
hasztagami dotyczącymi losów Glenna z ostatniej sceny najnowszego epizodu.
WIELKI
SPOILER: i tak wszystko wskazuje na to, że bohater jakoś przeżyje, a flaki
które widzieliśmy na końcu wspomnianego epizodu należały jedynie do Nicolasa.
Aktor grający Glenna jest widoczny na zdjęciach z przyszłych epizodów, które na
pewno nie są flashbackami, ponieważ widzimy na nich także Paula ”Jesusa”
Monroe. I jestem ciekaw jak twórcy to wytłumaczą, skoro właściwie wszystkie
potencjalne możliwości wyjścia z tej sytuacji ocierają się o żenadę.
No ale
najważniejsze jest jednak to, że Internet huczy. Nie jest to co prawda takie
szaleństwo jak te, które rozpętało się wokół Jona Snowa z ”Gry o Tron”, ale
takie zainteresowanie serialowi stacji AMC na pewno nie zaszkodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz