wtorek, 20 października 2015

Lazarus #2: Awans (Greg Rucka/Michael Lark)

Złamałem się. Pierwszy tom cyklu ”Lazarus” zrecenzowałem na podstawie kupowanych wydań zeszytowych. Te co prawda nadal zbieram na bieżąco, ale dosłownie pod koniec września zdecydowałem, że będzie to drugi tytuł, który sobie z przyjemnością zdubluję. Mam więc już oba Taurusowe wydania zbiorcze i tym razem to na ich podstawie piszę niniejszy tekst.

Pamiętam gdy na zeszłorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiks i Gier przeprowadzałem wywiad z Jakubem Pietrasikiem z wydawnictwa Taurus, ten drugi tom cyklu ”Lazarus” określił podtytułem ”Wyniesienie”. Jak zapewne wiecie, a jeśli nie to zaraz się dowiecie, ostatecznie omawiany dziś komiks otrzymał inną nazwę, brzmiącą po prostu ”Awans”. Prawdę powiedziawszy ta zmiana nieszczególnie przypadła mi do gustu, co jest chyba pierwszy takim przypadkiem, ponieważ wydawnictwo Taurus słynie z dobrych tłumaczeń. Nie ma to jednak niemal żadnego wpływu na ocenę całości, która jest po prostu… sprawdźcie sami.

Drugi tom ”Lazarusa” to połączenie wielu wątków. Z jednej strony obserwujemy dalsze losy Forever Carlyle, której zaufanie względem swojej rodziny zostało mocno zachwiane. Kobieta musi zmagać się nie tylko z własnymi wątpliwościami, lecz także z przygotowywanym przez jej ”bliskich” zamachem na nią. W międzyczasie domena Carlyle przygotowuje się do tytułowego Awansu. Jest to moment, w którym Odpady mają praktycznie jedyną szansę, by poprawić swoją pozycję społeczną. Wydarzenia te będziemy obserwować z punktu widzenia rodziny Barretów. Wkrótce losy ich i Forever skrzyżują się, a wszystko za sprawą grupy terrorystów zwanych Wolnymi.

Omawiany dziś komiks składa się z pięciu oryginalnych zeszytów. Jest więc niewiele tylko grubszy od premierowej odsłony serii ”Lazarus”, a mimo to różni się od niego zdecydowanie. Tak praktycznie pojawiał się tylko jeden wątek fabularny skupiający się na Forever, a całość wprowadzała nas dość śmiało w świat wykreowany przez Grega Ruckę i Michaela Larka, lecz to właśnie ”Awans” pokazuje, że tak naprawdę ”Rodzina” nie pokazała nam nic z tego ostatniego. Jestem pełen podziwu, zresztą nie pierwszy raz, dla umiejętności scenarzysty. Udało mu się bowiem na 120 stronach zmieścić sporą ilość wątków i uczynić to w taki sposób, by czytelnik nie tylko nie czuł się przytłoczony, ale także w każdy z nich dał się wkręcić. Niejednokrotnie wcześniej słyszałem opinie, że drugi tom ”Lazarusa” psują nieco retrospekcje z dzieciństwa Forever, lecz zupełnie się z tym nie zgadzam. Ten fragment fabuły nie tylko pokazuje nam jej trening, ale także nakreśla jej relację z głową rodziny i czytało mi się go z nie mniejszym zainteresowaniem niż pozostałe. Uczciwie jednak przyznaję, że jest jeden wątek, który zdecydowanie wybija się ponad pozostałe.

Jest nim wątek podróży i zmagań rodziny Barretów, by przejść selekcję do awansu. To właśnie tutaj Greg Rucka pokazuje realia stworzonego przez siebie świata, a przynajmniej te panujące na terenach rodziny Carlyle. Przeniesienie ciężaru części fabuły na dotychczas tylko wspominane Odpady jest nie tylko bardzo dobrze zrealizowany zabiegiem, ale przede wszystkim raz za razem szokuje. Przemoc, bieda i wyzysk to rzeczy, które łatwo można było przewidzieć w kontekście codziennych zmagań ludzi z najniższych warstw społecznych, lecz scenarzysta i tak dał radę przedstawić to wszystko w sposób nie zostawiający czytelnika obojętnym. Nie potrafię sobie wyobrazić, by ktoś, kto sięgnie po drugi tom ”Lazarusa”, z czasem nie zaczął kibicować Barretom. ”Awans” właśnie dzięki ukazaniu czytelnikowi znacznie szerszego spojrzenia na rzeczywistość panującą w komiksie najmocniej zyskuje. Choć oczywiście nie tylko dzięki temu.

Tutaj chyba moje zdanie będzie różniło się od większości pozostałych recenzentów, lecz niemniej podobały mi się wszystkie wątki i intrygi wewnątrz oraz między rodzinami. Tom praktycznie otwiera naprawdę świetna scena na granicy terytoriów Carlyle oraz Hocków, a później co rusz jesteśmy świadkami knowań i planowanych zdrad. Drugi tom serii ”Lazarus” równie dobrze pokazał to, że praktycznie cała obsada komiksu to postacie z krwi i kości, dodając przy tym kilka nowych i wcale nie mniej interesujących. W tym wszystkim zgubiły się nieco fragmenty dotyczące wiadomości, którą Forever otrzymała pod koniec pierwszej odsłony cyklu. Niestety wątek praktycznie nie ruszył z miejsca, a Rucka ograniczył się praktycznie tylko do tego, by kilka razy zaznaczyć, że o nim nie zapomniał. Całe szczęście, że jednocześnie prowadził on tyle równoległych i wciągających fabuł, że ten przestój nie rzuca się w oczy zbyt mocno, a już na pewno nie przeszkadza w lekturze.

Całość drugiego tomu ”Lazarus” zilustrował Michael Lark i ponownie nie mam mu nic większego do zarzucenia. Mało tego, wydaje mi się że artysta poprawił się względem poprzedniej odsłony, ponieważ właściwie zabrakło mi wszystkiego tego, na co kręciłem nosem. Tym razem jest bardzo czytelnie, a kadrowanie scen walk zostało poprawione. Jeśli dodać do tego, że Lark nie tylko wyeliminował niedociągnięcia, ale także wyciągnął na światło dziennie wszystkie swoje zalety, można stwierdzić iż warstwa graficzna jest idealna. No cóż, ja naprawdę nie mam jej nic do zarzucenia, ale z artystą tym jest tak jak z każdym innym – to co ja uwielbiam, nie każdemu musi się podobać. Lark dysponuje brudną, ponurą kreską, która idealnie pasuje do realiów świata przedstawionego na łamach serii ”Lazarus”. Bardzo dobrze wspomaga go nakładający kolory Santi Arras. Widać tu, że obaj panowie doskonale się rozumieją, dzięki czemu efekt ich pracy w stu procentach trafia w to, co lubię. Jeśli jednak przeczytaliście pierwszą odsłonę tego cyklu i graficznie nie przypadła Wam ona do gustu, tutaj raczej swojego zdania nie zmienicie.

Wydanie Taurusowi ponownie w stu procentach pokrywa się z oryginalnym tpb. Oznacza to, że w środku nie znajdziemy żadnych dodatków, za wyjątkiem miniaturek okładek poszczególnych zeszytów. Sam komiks edytorsko stoi jak zwykle na wysokim poziomie. Kredowy papier, sztywna okładka to bardzo przyjemny standard. Gdy weźmiecie komiks ten do ręki, wyda się on Wam znacznie solidniejszy niż wydanie oryginalne. Cena okładkowa to 55zł, zatem nie zmieniła się w stosunku do pierwszego tomu. To plus, ponieważ mamy tu do czynienia z zauważalnie większą ilością stron. Z różnymi zniżkami możecie spokojnie dostać ten komiks za około cztery dyszki i zapewniam Was, że nie będzie to zły zakup. Na pewno tańszy niż oryginał.

Choć może powyższy tekst na to nie wskazywał, dla mnie drugi tom ”Lazarusa” jest jednym z najlepszych komiksów wydanych w tym roku w naszym kraju. Oczywiście spośród tych, z którymi miałem do czynienia. Świetna fabuła i w niczym nie ustępujące jej rysunki mogą przełożyć się w mojej opinii tylko na jedną ocenę. Jest nią oczywiście 6/6 plus Krzysztofowy znak jakości.

"Lazarus #2: Awans" do nabycia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz