Złamałem
się. Pierwszy tom cyklu ”Lazarus” zrecenzowałem na podstawie kupowanych
wydań zeszytowych. Te co prawda nadal zbieram na bieżąco, ale dosłownie pod
koniec września zdecydowałem, że będzie to drugi tytuł, który sobie z
przyjemnością zdubluję. Mam więc już oba Taurusowe wydania zbiorcze i tym razem
to na ich podstawie piszę niniejszy tekst.
Pamiętam
gdy na zeszłorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiks i Gier
przeprowadzałem wywiad z Jakubem Pietrasikiem z wydawnictwa Taurus, ten drugi
tom cyklu ”Lazarus” określił podtytułem ”Wyniesienie”. Jak zapewne
wiecie, a jeśli nie to zaraz się dowiecie, ostatecznie omawiany dziś komiks
otrzymał inną nazwę, brzmiącą po prostu ”Awans”. Prawdę powiedziawszy ta zmiana
nieszczególnie przypadła mi do gustu, co jest chyba pierwszy takim przypadkiem,
ponieważ wydawnictwo Taurus słynie z dobrych tłumaczeń. Nie ma to jednak niemal
żadnego wpływu na ocenę całości, która jest po prostu… sprawdźcie sami.
Drugi tom ”Lazarusa”
to połączenie wielu wątków. Z jednej strony obserwujemy dalsze losy Forever
Carlyle, której zaufanie względem swojej rodziny zostało mocno zachwiane.
Kobieta musi zmagać się nie tylko z własnymi wątpliwościami, lecz także z
przygotowywanym przez jej ”bliskich” zamachem na nią. W międzyczasie domena
Carlyle przygotowuje się do tytułowego Awansu. Jest to moment, w którym Odpady
mają praktycznie jedyną szansę, by poprawić swoją pozycję społeczną. Wydarzenia
te będziemy obserwować z punktu widzenia rodziny Barretów. Wkrótce losy ich i
Forever skrzyżują się, a wszystko za sprawą grupy terrorystów zwanych Wolnymi.
Omawiany
dziś komiks składa się z pięciu oryginalnych zeszytów. Jest więc niewiele tylko
grubszy od premierowej odsłony serii ”Lazarus”, a mimo to różni się od
niego zdecydowanie. Tak praktycznie pojawiał się tylko jeden wątek fabularny
skupiający się na Forever, a całość wprowadzała nas dość śmiało w świat
wykreowany przez Grega Ruckę i Michaela Larka, lecz to właśnie ”Awans”
pokazuje, że tak naprawdę ”Rodzina” nie pokazała nam nic z tego ostatniego.
Jestem pełen podziwu, zresztą nie pierwszy raz, dla umiejętności scenarzysty.
Udało mu się bowiem na 120 stronach zmieścić sporą ilość wątków i uczynić to w
taki sposób, by czytelnik nie tylko nie czuł się przytłoczony, ale także w
każdy z nich dał się wkręcić. Niejednokrotnie wcześniej słyszałem opinie, że
drugi tom ”Lazarusa” psują nieco retrospekcje z dzieciństwa Forever,
lecz zupełnie się z tym nie zgadzam. Ten fragment fabuły nie tylko pokazuje nam
jej trening, ale także nakreśla jej relację z głową rodziny i czytało mi się go
z nie mniejszym zainteresowaniem niż pozostałe. Uczciwie jednak przyznaję, że
jest jeden wątek, który zdecydowanie wybija się ponad pozostałe.
Jest nim
wątek podróży i zmagań rodziny Barretów, by przejść selekcję do awansu. To
właśnie tutaj Greg Rucka pokazuje realia stworzonego przez siebie świata, a
przynajmniej te panujące na terenach rodziny Carlyle. Przeniesienie ciężaru
części fabuły na dotychczas tylko wspominane Odpady jest nie tylko bardzo
dobrze zrealizowany zabiegiem, ale przede wszystkim raz za razem szokuje.
Przemoc, bieda i wyzysk to rzeczy, które łatwo można było przewidzieć w
kontekście codziennych zmagań ludzi z najniższych warstw społecznych, lecz
scenarzysta i tak dał radę przedstawić to wszystko w sposób nie zostawiający
czytelnika obojętnym. Nie potrafię sobie wyobrazić, by ktoś, kto sięgnie po
drugi tom ”Lazarusa”, z czasem nie zaczął kibicować Barretom. ”Awans”
właśnie dzięki ukazaniu czytelnikowi znacznie szerszego spojrzenia na
rzeczywistość panującą w komiksie najmocniej zyskuje. Choć oczywiście nie tylko
dzięki temu.
Tutaj chyba
moje zdanie będzie różniło się od większości pozostałych recenzentów, lecz
niemniej podobały mi się wszystkie wątki i intrygi wewnątrz oraz między
rodzinami. Tom praktycznie otwiera naprawdę świetna scena na granicy terytoriów
Carlyle oraz Hocków, a później co rusz jesteśmy świadkami knowań i planowanych
zdrad. Drugi tom serii ”Lazarus” równie dobrze pokazał to, że
praktycznie cała obsada komiksu to postacie z krwi i kości, dodając przy tym
kilka nowych i wcale nie mniej interesujących. W tym wszystkim zgubiły się
nieco fragmenty dotyczące wiadomości, którą Forever otrzymała pod koniec
pierwszej odsłony cyklu. Niestety wątek praktycznie nie ruszył z miejsca, a
Rucka ograniczył się praktycznie tylko do tego, by kilka razy zaznaczyć, że o
nim nie zapomniał. Całe szczęście, że jednocześnie prowadził on tyle
równoległych i wciągających fabuł, że ten przestój nie rzuca się w oczy zbyt
mocno, a już na pewno nie przeszkadza w lekturze.
Całość drugiego
tomu ”Lazarus” zilustrował Michael Lark i ponownie nie mam mu nic większego
do zarzucenia. Mało tego, wydaje mi się że artysta poprawił się względem
poprzedniej odsłony, ponieważ właściwie zabrakło mi wszystkiego tego, na co
kręciłem nosem. Tym razem jest bardzo czytelnie, a kadrowanie scen walk zostało
poprawione. Jeśli dodać do tego, że Lark nie tylko wyeliminował
niedociągnięcia, ale także wyciągnął na światło dziennie wszystkie swoje
zalety, można stwierdzić iż warstwa graficzna jest idealna. No cóż, ja naprawdę
nie mam jej nic do zarzucenia, ale z artystą tym jest tak jak z każdym innym –
to co ja uwielbiam, nie każdemu musi się podobać. Lark dysponuje brudną, ponurą
kreską, która idealnie pasuje do realiów świata przedstawionego na łamach serii
”Lazarus”. Bardzo dobrze wspomaga go nakładający kolory Santi Arras. Widać
tu, że obaj panowie doskonale się rozumieją, dzięki czemu efekt ich pracy w stu
procentach trafia w to, co lubię. Jeśli jednak przeczytaliście pierwszą odsłonę
tego cyklu i graficznie nie przypadła Wam ona do gustu, tutaj raczej swojego
zdania nie zmienicie.
Wydanie Taurusowi
ponownie w stu procentach pokrywa się z oryginalnym tpb. Oznacza to, że w
środku nie znajdziemy żadnych dodatków, za wyjątkiem miniaturek okładek
poszczególnych zeszytów. Sam komiks edytorsko stoi jak zwykle na wysokim
poziomie. Kredowy papier, sztywna okładka to bardzo przyjemny standard. Gdy weźmiecie
komiks ten do ręki, wyda się on Wam znacznie solidniejszy niż wydanie
oryginalne. Cena okładkowa to 55zł, zatem nie zmieniła się w stosunku do
pierwszego tomu. To plus, ponieważ mamy tu do czynienia z zauważalnie większą
ilością stron. Z różnymi zniżkami możecie spokojnie dostać ten komiks za około
cztery dyszki i zapewniam Was, że nie będzie to zły zakup. Na pewno tańszy niż
oryginał.
Choć może
powyższy tekst na to nie wskazywał, dla mnie drugi tom ”Lazarusa” jest
jednym z najlepszych komiksów wydanych w tym roku w naszym kraju. Oczywiście spośród
tych, z którymi miałem do czynienia. Świetna fabuła i w niczym nie ustępujące
jej rysunki mogą przełożyć się w mojej opinii tylko na jedną ocenę. Jest nią
oczywiście 6/6 plus Krzysztofowy znak jakości.
"Lazarus #2: Awans" do nabycia w ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz