piątek, 9 października 2015

Saga #3 (Brian K. Vaughan/Fiona Staples)

"Saga” już od kilku lat wygrywa wszystkie branżowe nagrody. Łupem tej serii padają Eisnery, nagrody Harveya i cała masa innych wyróżnień. Jednocześnie wiele osób, w tym nawet taki psychofan tego komiksu jak ja, uczciwie powie Wam, że ”Saga” nie jest już aż tak wybitnym komiksem jak jeszcze kilkanaście numerów temu. Na szczęście Mucha Comics opublikowała dopiero trzecią odsłonę tego cyklu, domykając tym samym pierwszy większy rozdział opowieści snutej przez Briana K. Vaughana oraz Fionę Staples.

Marko i Alana wciąż nie podnieśli się po ostatnich wydarzeniach. Tymczasem nad ich głowami znów wiszą ciemne chmury, ponieważ udaje im się dotrzeć na planetę, na której mieszka autor pewnej ważnej dla kobiety książki. Nikt jednak nie spodziewa się tego, że to właśnie w tamtym miejscu przyjdzie im zmierzyć się ze ścigającymi ich istotami.

Nie odkryje tu przed Wami niczego nowego. Recenzji nie pisze się łatwo. Wielu z Was z łatwością potrafiłoby całkiem nieźle zapewne uargumentować to, że tekst który właśnie czytacie nie należy do wspomnianego gatunku. Niemniej recenzja ma za zadanie polecić lub zniechęcić do opisywanej rzeczy, posługując się oczywiście subiektywnymi odczuciami, ale przy zachowaniu maksymalnej możliwej ilości obiektywności. Tymczasem chyba każde z Was ma coś takiego, na co nie potrafi powiedzieć złego słowa, choćbyście bardzo się starali. Dla mnie takim właśnie dziełem jest ”Saga”, a tymczasem o wydanym niedawno trzecim tomie napisać coś muszę. Dlatego kolejne akapity napiszę w taki sposób: najpierw będę pisać za co daną rzecz uwielbiam, a jednocześnie spróbuję tam dopisywać coś, co przynajmniej będzie sprawiało wrażenie tego, że nie znam każdej strony trzeciego tomu ”Sagi” na pamięć.

Oczywiście nie ma mowy o tym, by ta odsłona serii mogłaby być tą, od której zaczniecie swoją przygodę z ”Sagą”. Brian K. Vaughan kontynuuje rozpoczęte już wcześniej wątki, konsekwentnie i naturalnie doprowadzając do ich krzyżowania się. Nie potrafię nie podziwiać tego scenarzysty za to, z jaką łatwością przychodzi mu dalsze wymyślanie przygód, które spotykają stworzonych przez siebie bohaterów. Widać wyraźnie, że wszystko jest częścią większego planu i każdy ma swoją rolę do odegrania. Chociaż obsada komiksu do małych nie należy, trudno odnieść wrażenie, by którykolwiek bohater został pominięty lub też jego wątek stracił na ważności. Scenarzysta dodatkowo całkiem nieźle dokłada kolejne postacie, tak jak w opisywanym tomie Oswalda Heista. Czytając trzeci tom ”Sagi” trudno się zgubić, zaś sama historia co kilkanaście stron przechodzi kompletną metamorfozę. Vaughan żongluje scenami śmiesznymi, smutnymi czy trzymającymi w napięciu. Żadne z nich nie mają przewagi nad innymi, dzięki czemu trzeci tom ”Sagi” jest doskonale wyważony.

Niezmiennie zadziwia pomysłowość obojga twórców komiksu. Podobnie jak poprzednim razem, tak i tutaj akcja przenosi się w zupełnie nowe miejsca, dzięki czemu zarówno scenarzysta jak i rysowniczka mają okazje popuścić wodze fantazji. Trafiamy zatem wraz z bohaterami komiksu w miejsca stworzone w głównej mierze z rzeczy, które niejednokrotnie gdzieś już widzieliśmy, ale za to w takich zestawieniach i przy takich sytuacjach, których przynajmniej nie spodziewaliśmy się zobaczyć. Raz za razem możemy natrafić także na zakamuflowane odwołania do naszej rzeczywistości, które stanowią miły dodatek do lektury.

Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Fionie Staples. Z tą artystką wiele osób ma pewien problem, dzięki czemu konsekwentnie od dłuższego czasu dzieli ona czytelników ”Sagi” na tych, którzy uwielbiają jej prace, a także tych, których nie do końca one przekonują. Co prawda oczywiście należę do tej pierwszej grupy, to jednak potrafię zrozumieć tych z Was, którzy mają odmienne zdanie. Pani Staples posiada bardzo charakterystyczny styl, który opiera się na potężnej dawce komputerowych efektów, a samego rysowania nie jest tu szczególnie dużo. Tyle tylko, że w mojej ocenie świetnie odnajduje się ona w realiach świata stworzonego przez Brania K. Vaughana i jej wręcz ubogi styl rysowania idealnie oddaje pustkę panującą w niekończącym się wszechświecie, po którym poruszają się bohaterowie komiksu.

Jak zwykle nie można mieć nic do zarzucenia wydaniu Muchy. Egzemplarz trzeciego tomu ”Saga” jaki wpadł w moje ręce jest wydany bez zarzutu, chociaż wcale się nie zdziwię jeśli wkrótce w pewnym-wiadomym-miejscu przeczytam coś o drukarni przygotowującej owy komiks. Albo znów powróci stara już kwestia ”niezwykle rzutujących” na poziom komiksu dialogów Hazel. To drugie już od dawna mi nie przeszkadza, a do niczego innego przyczepić się nie mogę. Wydanie od Muchy zawiera wszystko to, co było w oryginale, a oznacza to dodatek w postaci kilku stron okolicznościowych szkiców autorstwa Fiony Staples. Wyglądają bardzo sympatycznie, a zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu ten zamykający komiks, który znalazł się jakiś czas temu w magazynie ”Time”. Całość kosztuje zaledwie 59zł, co oznacza że z odpowiednimi rabatami możecie znaleźć tom ten w naprawdę świetnej cenie. Wystarczy tylko poszukać.

Dla mnie ”Saga #3”, która zamyka pierwszy większy rozdział tej historii, to historia bez zarzutu. Żadne naprawdę wielkie arcydzieło, ale nie potrafię znaleźć innego tytułu, przy którym bawię się równie dobrze. Jeśli szukacie typowo rozrywkowej historii, nie znajdziecie nic lepszego. Nie mogę więc dać innej oceny niż 6/6.

"Saga #3" do kupienia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz