Niezbyt
często wypowiadam się w dobrym tonie o komiksach wydawnictwa Marvel Comics, a
tym razem tak właśnie zrobię. Z duetem Rick Remender/Jerome Opena pierwszy raz
do czynienia miałem przy okazji ich krótkiej przygody z jedną z licznych serii
z Punisherem. Nieco później, obaj otrzymali angaż przy cyklu ”Uncanny X-Force”,
które również serdecznie polecam. Zwłaszcza, że lada chwila tytuł ten pojawi
się w naszym kraju dzięki wydawnictwu Mucha Comics. Jednak twórcy ci prawdziwie
zauroczyli mnie dopiero w momencie, gdy zdecydowałem się sięgnąć po ”Fear
Agent”. Tam Opena co prawda zilustrował mniej zeszytów niż Tony Moore, ale to
właśnie jego prace najmocniej wbiły mi się w pamięć. Gdy więc pojawiła tylko
się zapowiedź startu ”Seven to Eternity”, nawet się nie zastanawiałem.
Serio, nie czytałem opisu, zawierzyłem duetowi twórców. Dziś w kilku zdaniach
opowiem, czy żałuję tej decyzji.
Adam
Osidis i jego rodzina została pozbawiona honoru i nie ma dla nich miejsca w
miastach świata Zhal. Jednak pewno tragiczne wydarzenie sprawia, że ten
umierający na nieuleczalną chorobę rycerz postanawia podjąć ostatnie w życiu
ryzyko i w efekcie dołącza do niezwykłej drużyny magów, której celem jest
zabicie rządzącego twardą ręką, tajemniczego God of Whispers. Mają im w tym
pomóc magiczne zdolności, nadawane nielicznym przez tajemnicze istoty
nazywające się Mosak. Pierwszym celem drużyny jest niejaki Mud King.
Pierwszy
tom ”Seven to Eternity” czyta się błyskawicznie. Głównie jednak z powodu
tego, że wydanie zbiorcze jest zaskakująco krótkie. Składa się ono mianowicie
raptem z czterech zeszytów i garści dodatków, o których wspomnę także nieco
później. Ma to swoje wady oraz zalety i z tych drugich Remender skwapliwie
skorzystał. Bo chociaż wydawać by się mogło, że te niecałe sto stron historii
to niewiele, to jednak scenarzyście udało się zmieścić w nich mnóstwo treści i
to w taki sposób, że nawet przez moment nie ma tu fabularnych mielizn. Te
cztery zeszyty w zupełności wystarczyły, by udało się dość dokładnie nakreślić
realia przedstawionego świata, który stylistycznie oraz klimatem kojarzył mi
się dość mocno ze znacznie mniej sterylną wariacją na temat ”East of West”.
Na kartach komiksów widzieliśmy już niejeden krajobraz zbliżony do tego z kart
”Seven to Eternity”, lecz z jakiegoś powodu ponownie widoczny gołym
okiem smutek i beznadzieja świata do mnie totalnie przemówiła. Nie tylko jednak
ze względu na scenariusz. Fajnym pomysłem jest dopowiadanie tego, co nie
zostało pokazane. Trzy z czterech zeszytów zawartych w tomie rozpoczynają się
od fragmentów dziennika Adama, gdzie dostajemy sporo przydatnych dla
zrozumienia fabuły informacji. Jednocześnie fajnie wpisuje się to w klimat
komiksu.
Premierowy
tom zbiorczy ”Seven to Eternity” charakteryzuje się także bardzo
przyjemnie rozpisanymi bohaterami. Mam tu jednak drobną uwagę, która niejako
dotyczy objętości komiksu. Gdy Adam Osidis dołącza do grupy magów, wyraźnie
zabrakło paru stron, by chociaż nieco mocniej zarysować cechy charakteru
poszczególnych jej członków. Na szczęście ci, którym Remender poświęcił więcej
uwagi, są postaciami z krwi i kości. Przy praktycznie każdym scenarzysta
postanowił utrzymać odrobinę chociaż aury tajemniczości, co doprowadziło do tego,
iż po części obsady naprawdę nie wiadomo czego się spodziewać, a także przynajmniej
jednego, mocno zaskakującego dla mnie twistu. Nie zdradzę oczywiście na czym on
polegał, ale dotyczył postaci Mud Kinga. Tu przy okazji plus dla Remendera za
zaskakujące rozwinięcie i wykorzystanie tej postaci, dzięki czemu nie da się
jej zamknąć w zbyt szablonowym potraktowaniu złoczyńcy. Przy paru postaciach
ewidentnie widać, że twórcy trzymają dla nich coś na późniejsze numery. Zdecydowanie
można założyć, że córka Adama Osidisa, której było sporo w pierwszym rozdziale
i zasłużyła sobie nawet na miejsce na okładce tomu, odegra w przyszłości dość
istotną rolę.
Dosłownie
kilkanaście minut przez wypuszczeniem tej recenzji w świat przeczytałem, że
Jerome Opena pracował nad materiałem zawartym w pierwszym tomie ”Seven to
Eternity” przez blisko dziesięć miesięcy. I wiecie co Wam powiem? Że to
cholera widać na każdym kroku. Tytuł ten to kolejny komiks Ricka Remendera,
który graficznie zwyczajnie rozwala i nie pozwala szybko podnieść się z parteru.
Jerome Opena, jeśli tylko da mu się wystarczająco dużo swobody (a nie tak jak
było chociażby w ”Avengers” Jonathana Hickmana z Marvel NOW, gdzie rysownik się
po prostu męczył) to jest w stanie zrobić coś absolutnie niesamowitego. W tomie
znajduje się cała masa ogromnych i dopieszczonych pod każdym kątem kadrów. Design
postaci jest przemyślany, konsekwentny, miejscami absolutnie creepy i przede
wszystkim idealnie pasujący do przestawionego świata. Tez zaś powala
pomysłowością oraz rozmachem. Bardzo często zatrzymywałem się na niektórych
stronach na dłuższą chwilę, by móc w pełni zachwycać się wysiłkami Openy oraz
odpowiedzialnego za kolory Matta Hollingswortha. Ten ostatni udowodnił
ponownie, że rewelacyjnie odnajduje się w tego typu, mocno niepokojących
klimatach i osiągnął w ”Seven to Eternity” podobny poziom jak przy okazji
pracy nad ”Wytches” Scotta Syndera i Jocka. Wiem, że mamy dopiero
marzec, ale omawiany dzisiaj komiks raczej na pewno znajdzie się w ścisłym
gronie moich faworytów, przynajmniej pod kątem warstwy graficznej.
Jakby było
tego mało, ”The God of Whispers” posiada kilkanaście stron bonusowych
grafik. Są to również rewelacyjne warianty okładkowe (między innymi Tony’ego
Moore’a czy Grega Tocchiniego), a także szkicownik Openy, z którego możemy
dowiedzieć się jak wyglądały wstępne projekty niektórych postaci. Całość wydano
w promocyjnej cenie dziesięciu dolarów.
Rick Remender
znów to zrobił. To już jego piąty autorski tytuł w Image Comics i zarazem
piąty, który mam zamiar śledzić do samego końca. To zadziwiające, że twórca ten
ponownie z łatwością stworzył fajną i cholernie wciągającą fabułę, a komiks wygląda
rewelacyjnie, dzięki wysiłkom świetnego artysty i nie mniej utalentowanego
kolorysty. Sądzę że nie ma tu się nad czym zastanawiać. Jeśli przypadło Wam do
gustu ”Deadly Class” czy ”Tokyo Ghost”, ”Seven to Eternity”
także powinien spełnić Wasze oczekiwania.
"Seven to Eternity vol. 1: The God of Whispers" do kupienia w ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz