czwartek, 30 kwietnia 2015

Nie tylko komiks #18

Przesunięcie drugiego tomu ”Chew” od Muchy sprawiło, że zwolniło mi się miejsce na jeszcze jedną recenzję w kwietniu. Miała to być kolejna odsłona ”Z archiwum Image”, ale zabierając się za wertowanie archiwaliów przypomniałem sobie o tekście, który wisiał w niebycie już dobry miesiąc. Tak więc uznałem że czas zakończyć jego oczekiwania i przy okazji swoją przygodę z książkowym cyklem ”The Walking Dead”.

Trzeci tom książkowej przygody Roberta Kirkmana i Jay’a Bonansingi nosi tytuł ”Upadek Gubernatora część pierwsza” i ponownie skupia się na bodaj najsłynniejszym przeciwniku Ricka Grimes i spółki. Tym razem przenosimy się wraz z mieszkańcami miasteczka Woodbury w ramy czasowe znane nam z piątego i szóstego tomu komiksowego pierwowzoru. Jak sam tytuł wskazuje, będziemy mieli do czynienia ze znacznie bardziej rozbudowaną historią zakończenia rządów szaleńca, którą rozpoczęło uwięzienie w mieście wspomnianego już szeryfa Grimes wraz z Michonne i Glennem.

I co tu dużo mówić, to jest największy mój problem z tą książką. Ona po prostu kopiuje to, co widzieliśmy na kartach komiksu, dodając oczywiście kilka wątków, lecz nie mających naprawdę żadnego, większego wpływu na to, co dzieje się na kolejnych stronach. ”Upadek Gubernatora część pierwsza” moim zdaniem nie jest pozycją właściwie dla nikogo. Fani komiksu niczym nie dadzą się zaskoczyć, wielbiciele serialu mogą zdziwić się tym, że nie ma on nic wspólnego z ich ulubioną produkcją, a osoby które sięgną po tę książkę niejako przez przypadek w żaden sposób nie będą mogli w pełni cieszyć się tym, co przeczytają. O ile wcześniejsze dwa tomy opowiadały historie nowe, umieszczające zupełnie nowe i nierzadko bardzo zaskakujące wątki w świecie wykreowanym przez Roberta Kirkmana, ten w mojej opinii jest już tylko podawaniem podaniem odgrzanego kotleta w dodatkową surówką, którą można zjeść ale z pewnością nie będzie pamiętało się jej smaku przez kolejne miesiące.

Druga sprawa, to – nazwę rzecz po imieniu – bezczelny skok na kasę w wykonaniu autorów książki. ”Upadek Gubernatora” składa się bowiem z dwóch części i w żaden sposób nie potrafię tego uzasadnić inaczej, niż chęcią wydarcia z czytelników większej ilości kasy. Przez twórców, nie przez wydawnictwo Sine Qua Non, ponieważ już w oryginale historia ta została podzielona. Jak to wygląda w praktyce? Otóż opisywana dziś pozycja liczy sobie nieco ponad 300 stron. Standardowo, można sobie pomyśleć, ale NIE! Książka posiada na tyle dużą czcionkę oraz sporą interlinię, że gdyby jedno i drugie akceptowalnie zmniejszyć, otrzymalibyśmy zapewne coś około 240 stron. Zważywszy na to, że tom drugi jest podobnych parametrów, całość spokojnie mogła się ukazać jako jednotomowy, nieco grubszy tom. Wtedy przynajmniej ”Upadek Gubernatora część pierwsza” nie czytałoby się tak szybko, jak ma to miejsce teraz. Nie jestem po kursie szybkiego czytania, ale i tak przerobienie tej książki w całości zajęło mi niecałe 4 godziny. Czasem to, że lektura idzie naprawdę błyskawicznie i sprawnie stanowi zaletę. Nie tym razem.

Ale czy tak naprawdę ”Upadek Gubernatora część pierwsza” to jedna wielka porażka? Tego napisać nie mogę. Posiadane przeze mnie wydanie posiada świetną okładkę, równie klimatyczną i przykuwającą wzrok co te z części poprzednich. Ponadto sama zawartość książki momentami potrafi wciągnąć. Kirkman i Bonansinga bardzo fajnie, nawet jakby nieco lepiej niż wcześniej, tworzą warstwę narracyjną. Tu oczywiście muszę dodać ”ale”. Ale i tak rozbija się to o fakt, że ”Upadek Gubernatora część pierwsza” właściwie niczym nie zaskakuje.

No, za wyjątkiem jeszcze bardziej dosłownych i obrzydliwych opisów poszczególnych scen. Jeśli zemsta Michonne na Gubernatorze z komiksu była dla Was mocną sceną, to uwierzcie mi – książkowa jest mimo wszystko znacznie bardziej dosadna.

Okładkowa cena tej książki to 35zł. Za tę cenę można znaleźć dużo znacznie lepszych książek. Wiem, że generalne opinie o trzecim tomie Trupiego cyklu są dobre, lecz nie potrafię się z nimi zgodzić. Moim zdaniem ”Upadek Gubernatora część pierwsza” to książka szalenie średnia, wydana w bezsensowny sposób i stanowić może tylko dodatek do kolekcji fanów uniwersum wykreowanego przez Roberta Kirkmana. Po drugą część już nie sięgnę, więc jeśli w przyszłych odsłonach ”Nie tylko komiks” pojawi się coś o książkowych ”Trupach”, to raczej będzie to jakaś opinia o zapowiedzianym i chyba jeszcze nie wydanym nowym cyklu.

Moja ocena to 2/6, choć zapewne większość z Was się ze mną nie zgodzi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz