Przesunięcie
drugiego tomu ”Chew” od Muchy sprawiło, że zwolniło mi się miejsce na
jeszcze jedną recenzję w kwietniu. Miała to być kolejna odsłona ”Z archiwum
Image”, ale zabierając się za wertowanie archiwaliów przypomniałem sobie o
tekście, który wisiał w niebycie już dobry miesiąc. Tak więc uznałem że czas
zakończyć jego oczekiwania i przy okazji swoją przygodę z książkowym cyklem ”The
Walking Dead”.
Trzeci tom książkowej
przygody Roberta Kirkmana i Jay’a Bonansingi nosi tytuł ”Upadek Gubernatora
część pierwsza” i ponownie skupia się na bodaj najsłynniejszym przeciwniku
Ricka Grimes i spółki. Tym razem przenosimy się wraz z mieszkańcami miasteczka
Woodbury w ramy czasowe znane nam z piątego i szóstego tomu komiksowego
pierwowzoru. Jak sam tytuł wskazuje, będziemy mieli do czynienia ze znacznie
bardziej rozbudowaną historią zakończenia rządów szaleńca, którą rozpoczęło
uwięzienie w mieście wspomnianego już szeryfa Grimes wraz z Michonne i Glennem.
I co tu
dużo mówić, to jest największy mój problem z tą książką. Ona po prostu kopiuje
to, co widzieliśmy na kartach komiksu, dodając oczywiście kilka wątków, lecz
nie mających naprawdę żadnego, większego wpływu na to, co dzieje się na
kolejnych stronach. ”Upadek Gubernatora część pierwsza” moim zdaniem nie
jest pozycją właściwie dla nikogo. Fani komiksu niczym nie dadzą się zaskoczyć,
wielbiciele serialu mogą zdziwić się tym, że nie ma on nic wspólnego z ich
ulubioną produkcją, a osoby które sięgną po tę książkę niejako przez przypadek
w żaden sposób nie będą mogli w pełni cieszyć się tym, co przeczytają. O ile
wcześniejsze dwa tomy opowiadały historie nowe, umieszczające zupełnie nowe i
nierzadko bardzo zaskakujące wątki w świecie wykreowanym przez Roberta Kirkmana,
ten w mojej opinii jest już tylko podawaniem podaniem odgrzanego kotleta w
dodatkową surówką, którą można zjeść ale z pewnością nie będzie pamiętało się
jej smaku przez kolejne miesiące.
Druga sprawa,
to – nazwę rzecz po imieniu – bezczelny skok na kasę w wykonaniu autorów
książki. ”Upadek Gubernatora” składa się bowiem z dwóch części i w żaden
sposób nie potrafię tego uzasadnić inaczej, niż chęcią wydarcia z czytelników
większej ilości kasy. Przez twórców, nie przez wydawnictwo Sine Qua Non,
ponieważ już w oryginale historia ta została podzielona. Jak to wygląda w
praktyce? Otóż opisywana dziś pozycja liczy sobie nieco ponad 300 stron. Standardowo,
można sobie pomyśleć, ale NIE! Książka posiada na tyle dużą czcionkę oraz sporą
interlinię, że gdyby jedno i drugie akceptowalnie zmniejszyć, otrzymalibyśmy
zapewne coś około 240 stron. Zważywszy na to, że tom drugi jest podobnych parametrów,
całość spokojnie mogła się ukazać jako jednotomowy, nieco grubszy tom. Wtedy przynajmniej
”Upadek Gubernatora część pierwsza” nie czytałoby się tak szybko, jak ma
to miejsce teraz. Nie jestem po kursie szybkiego czytania, ale i tak
przerobienie tej książki w całości zajęło mi niecałe 4 godziny. Czasem to, że
lektura idzie naprawdę błyskawicznie i sprawnie stanowi zaletę. Nie tym razem.
Ale czy tak
naprawdę ”Upadek Gubernatora część pierwsza” to jedna wielka porażka? Tego
napisać nie mogę. Posiadane przeze mnie wydanie posiada świetną okładkę, równie
klimatyczną i przykuwającą wzrok co te z części poprzednich. Ponadto sama
zawartość książki momentami potrafi wciągnąć. Kirkman i Bonansinga bardzo
fajnie, nawet jakby nieco lepiej niż wcześniej, tworzą warstwę narracyjną. Tu oczywiście
muszę dodać ”ale”. Ale i tak rozbija się to o fakt, że ”Upadek Gubernatora
część pierwsza” właściwie niczym nie zaskakuje.
No, za
wyjątkiem jeszcze bardziej dosłownych i obrzydliwych opisów poszczególnych
scen. Jeśli zemsta Michonne na Gubernatorze z komiksu była dla Was mocną sceną,
to uwierzcie mi – książkowa jest mimo wszystko znacznie bardziej dosadna.
Okładkowa cena
tej książki to 35zł. Za tę cenę można znaleźć dużo znacznie lepszych książek. Wiem,
że generalne opinie o trzecim tomie Trupiego cyklu są dobre, lecz nie potrafię
się z nimi zgodzić. Moim zdaniem ”Upadek Gubernatora część pierwsza” to
książka szalenie średnia, wydana w bezsensowny sposób i stanowić może tylko
dodatek do kolekcji fanów uniwersum wykreowanego przez Roberta Kirkmana. Po drugą
część już nie sięgnę, więc jeśli w przyszłych odsłonach ”Nie tylko komiks”
pojawi się coś o książkowych ”Trupach”, to raczej będzie to jakaś opinia o
zapowiedzianym i chyba jeszcze nie wydanym nowym cyklu.
Moja ocena
to 2/6, choć zapewne większość z Was się ze mną nie zgodzi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz