Jest rok 2009. Wciąż jeszcze nieznany szerzej na komiksowym
rynku w USA Szymon Kudrański debiutuje w Image z komiksem, który zwraca uwagę
samego Todda McFarlane’a. Od tego zdarzenia mija raptem kilka miesięcy i nasz
rodak ogłoszony zostaje stałym rysownikiem ”Spawna”. Można by więc
pomyśleć, że ”Zombie Cop”, a więc tytuł, który otworzył mu te drzwi,
jest dziełem co najmniej bardzo dobrym pod względem graficznym. Dlatego też,
gdy zobaczyłem komiks ten w całkiem niezłej cenie na ostatniej edycji MFKiG,
postanowiłem go kupić. Niestety, zarówno moja pierwsza jak i druga konfrontacja
z nim nie należała jednak do najprzyjemniejszych rzeczy i o tym właśnie
chciałbym napisać w dzisiejszej recenzji.
"Zombie Cop” to wydane przez studio ShadowLine OGN.
Oznacza to, że historia od razu ukazała się w jednym tomie i nie poprzedzona
została publikacją zeszytową. Historia skupia się na policjancie o imieniu Joe
Mundy. W trakcie prowadzenia śledztwa zostaje on ugryzione przez zombie, które
atakują jego miasteczko. Dni gliniarza są policzone, lecz gdy dowiaduje się on,
że nagły atak nieumarłych łączy się z zaginięciem nad którym pracował,
postanawia doprowadzić do końca ostatnią sprawę w swoim życiu.
Omawiany dziś komiks to dzieło Jeffa Mariotte, który
odpowiadał za scenariusz, oraz wspomnianego już Szymona Kudrańskiego. Pierwszy
z nich to weteran Image, ponieważ z przerwami działał w Image Comics
praktycznie od samego początku jego istnienia. Mam na półkach kilka komiksów z
jego scenariuszem i to właśnie było powodem moich największych obaw dotyczących
”Zombie Cop”. Teoretycznie, wszystko wydawało być całkiem w porządku:
punkt wyjścia fabuły był całkiem oryginalny, a dotychczasowe znane mi prace
Kudrańskiego napawały optymizmem.
Tymczasem bardzo dużo rzeczy tu nie zagrało. Owszem, fabuła
”Zombie Cop” jest jasno podana na tacy, ale brakuje w niej wielu punktów
zaczepienia. Mariotte tak mocno skupił się na dobrym przedstawieniu ”tu i
teraz”, że w komiksie zabrakło nieco kontekstu. Co prawda pojawiają się flashbacki
wyjaśniające w jakich okolicznościach Mundy został zombie, ale w połączeniu z
trającym śledztwem, nie układa się to w jakiś całkowity i przekonywujący obraz
tego, jak nastała epidemia zombie. Ok, jasne, Robert Kirkman też tego nie
wytłumaczył na łamach ”Żywych Trupów”, lecz tam zabieg ten był
zamierzony, zaś ”Zombie Cop” skupia się na tym temacie i nie dostarcza
czytelnikowi satysfakcjonujących odpowiedzi. Największą bolączką omawianego
dziś komiksu jest całkowity brak wykorzystania tkwiącego w nim potencjału. Jeff
Mariotte niestety nie pokusił się o wyjście z jakiegokolwiek schematu, w który
tkwi stworzony przez niego komiks. Lektura obfituje niestety w przewidywalne
ruchy, brakuje zaś zaskoczenia czy niespodziewanych zwrotów akcji. Główna oś
fabularna jest prosta i od samego początku dąży do bardzo przewidywalnej
końcówki. Czytając ”Zombie Cop” można odnieść wręcz wrażenie, że komiks
ten składa się z posklejanych fragmentów innych historii, tak bardzo tkwi w oklepanych
i nudnych schematach.
Nie pomaga przy tym fakt, że Jeff Mariotte postanowił
uczynić z ”Zombie Cop” komiks niezwykle brutalny, co ze względu na
tematykę trudno uznać za coś dziwnego, ale jednocześnie przerysowany i miejscami
niezdrowo przesadzony. Historia pełna jest krwawych scen, lecz część z nich nie
przeraża, a zwyczajnie zniesmacza lub daje poczucie tego, iż dana sekwencja
wrzucona została na siłę. Tutaj niestety muszę także ”obwinić” za taki stan
rzeczy także i Szymona Kudrańskiego. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Jeśli znacie dorobek naszego rodaka ze ”Spawna” czy dość
licznych komiksów dla DC Comics i przy okazji podoba się Wam jego styl, tutaj
możecie doznać szoku. Polak narysował ”Zombie Copa” w zupełnie odmiennym
stylu, który zupełnie nie przypadł mi do gustu. Przyzwyczaiłem się do
fotorealistycznych prac Kudrańskiego, które bardzo mi się podobają, zaś tu tego
zabrakło. Pod względem graficznym komiks wypada tylko miejscami przyzwoicie,
gdy Szymon bawi się nieco konwencją. W innych scenach, bywa już niemal wyłącznie
źle. Na wielu kadrach totalnie leżą proporcje, a Kudrański jakby nie potrafił się
ustabilizować. Widać to wyraźnie na przykładzie głównego bohatera, którego
kształt twarzy i ogólna postura to rzeczy wyraźnie umowne i potrafiące zmienić się
praktycznie z kadru na kadr. Nie pomagają przy tym nakładane przez naszego
rodaka kolory i cienie. Jedno i drugie razi niedoskonałością przez praktycznie całą
lekturę. Brakuje tu wyczucia, za to na małą ilość przesady i fantazji narzekać
nie możemy. Szkoda tylko, że w efekcie daje to efekt daleki od godnego pochwał.
Komiks ”Zombie Cop” wydany został w 2009 roku i po
moim egzemplarzu już trochę to widać. Dlatego nie będę tu się rozwodzić na
jakością wydania, lecz sądzę, że te siedem lat temu na pewno nie było na co
narzekać. Pomówmy o dodatkach :) Chociaż liczba mnoga jest tu raczej
niepotrzebna, ponieważ komiks zawiera jedynie liczącą kilkanaście stron nowelkę
osadzoną w świecie z kart komiksu, której autorem jest oczywiście Jeff
Mariotte, zaś okazjonalne rysunki popełnił Kudrański. Krótko pisząc, poziom
historyjki jest praktycznie ten sam co komiksu, więc raczej mizerny. Fajny smaczek
znajduje się na początku ”Zombie Cop”, ponieważ dedykacja rysownika
podana jest po Polsku. I to z błędem :P
Kupiłem ten komiks zaintrygowany nazwiskiem naszego rodaka i
stosunkowo niską ceną na ubiegłorocznym MFKiG. Dziś jednak uważam, że te 45zł
które wówczas zapłaciłem i tak jest ceną za dużą, jak za produkt o tak niskiej
jakości. Historia jest kiepska, rysunki niestety również i nie widzę żadnego
powodu, dla którego miałbym zachęcać Was do kupienia tej pozycji. Ocena także
za wysoka nie będzie i wyniesie 2/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz