sobota, 13 lutego 2016

Zombie Cop vol. 1 (Jeff Mariotte/Szymon Kudrański)

Jest rok 2009. Wciąż jeszcze nieznany szerzej na komiksowym rynku w USA Szymon Kudrański debiutuje w Image z komiksem, który zwraca uwagę samego Todda McFarlane’a. Od tego zdarzenia mija raptem kilka miesięcy i nasz rodak ogłoszony zostaje stałym rysownikiem ”Spawna”. Można by więc pomyśleć, że ”Zombie Cop”, a więc tytuł, który otworzył mu te drzwi, jest dziełem co najmniej bardzo dobrym pod względem graficznym. Dlatego też, gdy zobaczyłem komiks ten w całkiem niezłej cenie na ostatniej edycji MFKiG, postanowiłem go kupić. Niestety, zarówno moja pierwsza jak i druga konfrontacja z nim nie należała jednak do najprzyjemniejszych rzeczy i o tym właśnie chciałbym napisać w dzisiejszej recenzji.

"Zombie Cop” to wydane przez studio ShadowLine OGN. Oznacza to, że historia od razu ukazała się w jednym tomie i nie poprzedzona została publikacją zeszytową. Historia skupia się na policjancie o imieniu Joe Mundy. W trakcie prowadzenia śledztwa zostaje on ugryzione przez zombie, które atakują jego miasteczko. Dni gliniarza są policzone, lecz gdy dowiaduje się on, że nagły atak nieumarłych łączy się z zaginięciem nad którym pracował, postanawia doprowadzić do końca ostatnią sprawę w swoim życiu.

Omawiany dziś komiks to dzieło Jeffa Mariotte, który odpowiadał za scenariusz, oraz wspomnianego już Szymona Kudrańskiego. Pierwszy z nich to weteran Image, ponieważ z przerwami działał w Image Comics praktycznie od samego początku jego istnienia. Mam na półkach kilka komiksów z jego scenariuszem i to właśnie było powodem moich największych obaw dotyczących ”Zombie Cop”. Teoretycznie, wszystko wydawało być całkiem w porządku: punkt wyjścia fabuły był całkiem oryginalny, a dotychczasowe znane mi prace Kudrańskiego napawały optymizmem.

Tymczasem bardzo dużo rzeczy tu nie zagrało. Owszem, fabuła ”Zombie Cop” jest jasno podana na tacy, ale brakuje w niej wielu punktów zaczepienia. Mariotte tak mocno skupił się na dobrym przedstawieniu ”tu i teraz”, że w komiksie zabrakło nieco kontekstu. Co prawda pojawiają się flashbacki wyjaśniające w jakich okolicznościach Mundy został zombie, ale w połączeniu z trającym śledztwem, nie układa się to w jakiś całkowity i przekonywujący obraz tego, jak nastała epidemia zombie. Ok, jasne, Robert Kirkman też tego nie wytłumaczył na łamach ”Żywych Trupów”, lecz tam zabieg ten był zamierzony, zaś ”Zombie Cop” skupia się na tym temacie i nie dostarcza czytelnikowi satysfakcjonujących odpowiedzi. Największą bolączką omawianego dziś komiksu jest całkowity brak wykorzystania tkwiącego w nim potencjału. Jeff Mariotte niestety nie pokusił się o wyjście z jakiegokolwiek schematu, w który tkwi stworzony przez niego komiks. Lektura obfituje niestety w przewidywalne ruchy, brakuje zaś zaskoczenia czy niespodziewanych zwrotów akcji. Główna oś fabularna jest prosta i od samego początku dąży do bardzo przewidywalnej końcówki. Czytając ”Zombie Cop” można odnieść wręcz wrażenie, że komiks ten składa się z posklejanych fragmentów innych historii, tak bardzo tkwi w oklepanych i nudnych schematach.

Nie pomaga przy tym fakt, że Jeff Mariotte postanowił uczynić z ”Zombie Cop” komiks niezwykle brutalny, co ze względu na tematykę trudno uznać za coś dziwnego, ale jednocześnie przerysowany i miejscami niezdrowo przesadzony. Historia pełna jest krwawych scen, lecz część z nich nie przeraża, a zwyczajnie zniesmacza lub daje poczucie tego, iż dana sekwencja wrzucona została na siłę. Tutaj niestety muszę także ”obwinić” za taki stan rzeczy także i Szymona Kudrańskiego. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Jeśli znacie dorobek naszego rodaka ze ”Spawna” czy dość licznych komiksów dla DC Comics i przy okazji podoba się Wam jego styl, tutaj możecie doznać szoku. Polak narysował ”Zombie Copa” w zupełnie odmiennym stylu, który zupełnie nie przypadł mi do gustu. Przyzwyczaiłem się do fotorealistycznych prac Kudrańskiego, które bardzo mi się podobają, zaś tu tego zabrakło. Pod względem graficznym komiks wypada tylko miejscami przyzwoicie, gdy Szymon bawi się nieco konwencją. W innych scenach, bywa już niemal wyłącznie źle. Na wielu kadrach totalnie leżą proporcje, a Kudrański jakby nie potrafił się ustabilizować. Widać to wyraźnie na przykładzie głównego bohatera, którego kształt twarzy i ogólna postura to rzeczy wyraźnie umowne i potrafiące zmienić się praktycznie z kadru na kadr. Nie pomagają przy tym nakładane przez naszego rodaka kolory i cienie. Jedno i drugie razi niedoskonałością przez praktycznie całą lekturę. Brakuje tu wyczucia, za to na małą ilość przesady i fantazji narzekać nie możemy. Szkoda tylko, że w efekcie daje to efekt daleki od godnego pochwał.

Komiks ”Zombie Cop” wydany został w 2009 roku i po moim egzemplarzu już trochę to widać. Dlatego nie będę tu się rozwodzić na jakością wydania, lecz sądzę, że te siedem lat temu na pewno nie było na co narzekać. Pomówmy o dodatkach :) Chociaż liczba mnoga jest tu raczej niepotrzebna, ponieważ komiks zawiera jedynie liczącą kilkanaście stron nowelkę osadzoną w świecie z kart komiksu, której autorem jest oczywiście Jeff Mariotte, zaś okazjonalne rysunki popełnił Kudrański. Krótko pisząc, poziom historyjki jest praktycznie ten sam co komiksu, więc raczej mizerny. Fajny smaczek znajduje się na początku ”Zombie Cop”, ponieważ dedykacja rysownika podana jest po Polsku. I to z błędem :P

Kupiłem ten komiks zaintrygowany nazwiskiem naszego rodaka i stosunkowo niską ceną na ubiegłorocznym MFKiG. Dziś jednak uważam, że te 45zł które wówczas zapłaciłem i tak jest ceną za dużą, jak za produkt o tak niskiej jakości. Historia jest kiepska, rysunki niestety również i nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym zachęcać Was do kupienia tej pozycji. Ocena także za wysoka nie będzie i wyniesie 2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz