Do tego momentu seria dążyła od samego swojego początku. Stel Caine - główna bohaterka serii "Low" postawi stopę na spalonej słońcem powierzchni Ziemi, gdzie znajduje się być może jedyna nadzieja na przetrwanie ludzkości. O tym co to oznacza dla tytułu, CBR postanowił porozmawiać z twórcami tytułu.
"Low" jest dla Ricka Remendera najtrudniejszym do pisania tytułem. Dziesiąty zeszyt zaliczył opóźnienie właśnie z jego powodu, ponieważ przez kilkanaście dni nie potrafił w satysfakcjonujący dla siebie sposób napisać zakończenia poprzedniego story-arcu. Scenarzysta miał duży problem, aby samemu uwierzyć w motywację własnej bohaterki. Na szczęście udało mu się z tego wyjść obronna ręką, jednocześnie nadając nową dynamikę kobiecie, gdy ujawnił, że także i ona działa czasem z czysto samolubnych pobudek.
Zem oraz Mertali - towarzysze Stel, którzy zawdzięczają życie jej martwemu synowi - nie pałają do siebie sympatią i będzie to nadawało dynamiki tym postaciom. Remender każe zwrócić baczniejszą uwagę zwłaszcza na Zema.
Tajo i Della Caine nawiążą niezwykła relację. Pierwsza z sióstr desperacko chce komuś zaufać i liczy na to, że będzie to jej siostra, ta zaś nie ma zamiaru pozwolić nikomu zbliżyć się do siebie. Remender porównał ich zachowania do dwóch kompletnie różnych sposobów poradzenia sobie z syndromem Sztokholmskim.
Powierzchnia planety będzie miejscem dość zaskakującym. Twórcy komiksu postawili za cel uczynić z niej coś niespodziewanego, pełne niezwykłych stworzeń stanowiących nierzadko mieszankę gatunków już dobrze nam znanych. Zdaniem scenarzysty, Greg Tocchini mocno poszalał przy tworzeniu designu kolejnych elementów fauny i flory, lecz jednocześnie nie przesadził z rozmachem.
Trzeci rozdział "Low" ma za zadanie mocno namieszać w mitologii komiksu, podobnie jak uczyniły to niedawne numery "Deadly Class" oraz "Black Science".
Źródło: CBR
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz