Na łamach niedawno wydanego, 167 numeru "The Walking Dead" doszło do kolejnego szokującego wydarzenia, które już odbiło się sporym echem wśród czytelników i nie tylko. W końcu odniósł się do niego także i Robert Kirkman, a ponieważ mamy tu do czynienia ze spoilerami, jeśli nie chcecie zepsuć sobie zabawy, nie czytajcie dalej.
.
.
.
.
.
.
.
We wspomnianym numerze żegnamy ugryzioną przez zombie Andreę - jedną z czterech ostatnich postaci, które obecne były w serii niemal od samego jej początku.
Robert Kirkman stwierdził, że wiedział iż do tego dojdzie od dłuższego czasu. Pozwalał sobie nawet wrzucać podpowiedzi w kolumnach listowych i uznawał za zabawny fakt, iż znakomita większość czytelników brała to za dowcip. Andrea była dla Kirkmana osobą, która w trakcie trwania serii zmieniła się w sposób najbardziej radykalny i z cichej myszki z drugiego planu stała się jedną z najważniejszych osób z obsady. Chociaż Kirkman wiedział, że Andrea zginie, było to dla niego znacznie trudniejsze do napisania, niż początkowo zakładał. Dlatego też "The Walking Dead #167" kończy się listem skierowanym do czytelników, w którym scenarzysta w pewnym sensie tłumaczy się z podjętej decyzji. Jednocześnie dowiadujemy się, że wydarzenie to oraz okoliczności śmierci Andrei skierują komiks w niespodziewanych kierunkach.
Kirkman dodał także, że mógł powstrzymać się od zabijania tej postaci i dać jej oraz Rickowi swoisty happy end, lecz uznał, że "The Walking Dead" nie jest światem, w którym dobre zakończenia mają miejsce.
Źródło: CBR
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz