Maj za nami, czas więc na podsumowanie formy premierowych komiksów, które pojawiły się w ofercie Image Comics. Tych tym razem było aż siedem (nie liczę tutaj kolejnego one-shota do "The Wicked + The Divine"), ja zaś zajmę się sześcioma z nich. Czy spełniły pokładane w nich nadzieje? Może coś pozytywnie zaskoczyło? To wszystko znajdziecie w rozwinięciu posta.
Twórcy serii "Alex + Ada" powracają z nowym projektem, który wydaje się być znacznie bardziej ambitną pozycją od wymienionego przed chwilą. Tyle tylko, że wynika to bardziej z zapowiedzi, niż z samego, premierowego zeszytu. Przenosimy się na świat, w którym słońca są nieprzewidywalnym darem. Wynika to z faktu, że zachowują się one dość nieprzewidywalnie i w miejscu, gdzie jednego dnia są tropiki, kolejnego może nastać zima stulecia. W kraju, w którym bardzo twardą ręką rządzi Wieczna Imperatorka, żyje także pewna niewolnica. Ma ona bliżej niezrozumiałe dla niej wizje i postanawia uciec z miejsca, gdzie jest przetrzymywana. I w zasadzie to wszystko, co można powiedzieć o tym zeszycie. Podobnie jak w przypadku "Alex + Ada", trudno nie odnosić wrażenia, że forma zeszytowa wręcz szkodzi temu komiksowi. Nie ma tutaj jakiegoś wyrazistego zawiązania akcji, cliffhanger wcale szczególnie mocno nie zachęca do sięgnięcia po kolejny numer i ogólnie brakuje tu czego, co przykułoby czytelnika. Rysunkowo jest to typowy Jonathan Luna, więc szału nie ma. Kolejne numery sobie odpuszczę.
3/6
"Grrl Scouts: Magic Socks #1" (Jim Mahfood)
Po czternastu latach przerwy cykl "Grrl Scouts" powraca na karty komiksów. Nie znam żadnej poprzedniej odsłony serii Jima Mahfooda, lecz umieszczone na początku krótkie streszczenie w zupełności wystarczyło, by bez problemu połapać się w samym komiksie. Zresztą konstrukcja tego zeszytu jasno pokazuje, że jest on skierowany przede wszystkim do osób, które podobnie jak ja, nie miały wcześniej z cyklem tym do czynienia. Sama fabuła to szaleństwo w czystej formie. Jest sporo bijatyk, krew leje się strumieniami, a przekleństwa stawiane są zamiast przecinków. Trudno było mi pozbyć się wrażenia, że szczątkowa fabuła stanowi tu tylko pretekst do pokazania kolejnego mordobicia czy rzucenia kontrowersyjnym tekstem. W efekcie nie zdziwię się, jeśli za tydzień zapomnę, że w ogóle czytałem ten zeszyt. Na plus na pewno ciekawa warstwa graficzna. Mahfood świetnie pokazał narkotykowy odlot jednej z bohaterek, a i cała reszta trzymała niezły poziom. To jednak dla mnie odrobinę za mało.
3/6
"Paklis #1" (Dustin Weaver)
Kolejna autorska antologia w barwach Image Comics. Jakiś czas temu pisałem pokrótce o pierwszym numerze "Sun Bakery" i bardzo mi się spodobało, dziś mogę spokojnie napisać, że i Dustin Weaver dał radę. W pierwszym numerze "Paklis" znajduje się kilka krótkich historii i każda z nich okazała się być całkiem ciekawa, dość oryginalna i przede wszystkim zajmująca. To chyba najważniejsze przy antologiach, które nierzadko charakteryzują dużymi wahaniami formy. Tutaj tego nie było, zarówno scenariuszowo jak i graficznie zeszyt stoi na wysokim poziomie i nie będę mieć żadnych wątpliwości przy premierach kolejnych odsłon. Oby tylko "Paklis" spotkało się z cieplejszym przyjęciem wśród czytelników od wspomnianego "Sun Bakery", którego pierwszy numer zadebiutował bardzo nisko na listach sprzedaży.
5/6
"Regression #1" (Cullen Bunn/Danny Luckert)
Cullen Bunn to scenarzysta bardzo nierówny. Z jednej strony, ma na koncie kilka naprawdę udanych komiksów autorskich, lecz na każdy z nich przypadają po dwa paździerze napisane dla Marvela czy też DC. Premierowa odsłona "Regression" idzie na szczęście w kierunku tych lepszych pozycji. Głównym bohaterem komiksu jest Adrian, którego od dłuższego czasu męczą potworne halucynacje. Z tego powodu odsunął się nieco od rodziny i znajomych, a ci zaczęli podejrzewać, że chłopak zaczął brać narkotyki. Przyjaciółka Adriana nakłania go do wizyty u znajomego hipnotyzera, który stwierdza, że jest w stanie mu pomóc. Sytuacja jednak jeszcze tego samego wieczora przybiera niespodziewany i tragiczny obrót. Nie ukrywam, zaciekawił mnie ten komiks. Nie jest to co prawda nic szczególnie mocno odkrywczego, lecz Bunn sprawnie porusza się w typowych klimatach komiksowego horroru. Danny Luckert rysuje naprawdę nieźle i w klimacie, lecz odnoszę wrażenie, że jego wysiłki rozwaliła nieco kolorystka, miejscami dobierając kiepską paletę barw. Niemniej jestem zaintrygowany i rzucę okiem na kolejne numery.
4+/6
Trochę polecieliśmy w stylu Marvela, prawda panie Andrews? :) Jedynka na okładce jest mocno myląca, ponieważ mamy tutaj do czynienia z regularną kontynuacją wcześniejszej miniserii. Najwyraźniej pomysłem Kaare Andrewsa na ten cykl jest puszczanie go jako seria miniserii z kolejną jedynką co story-arc. Dla mnie nie ma tu nic nowego - wszystkie wady i zalety z "The One %" są obecne także i we "Freelancer" i to właściwie wszystko, co mogę na ten temat napisać. Dodam jeszcze tylko, że nie jest to zbyt gościnny zeszyt dla osób, które nie czytały pierwszej miniserii.
4/6
"Samaritian #1" (Matt Hawkins/Atilio Rojo)
O tym tytule nic nie napiszę, ponieważ go nie czytałem. Jednak nie z powodu mojej niechęci do Matta Hawkinsa, a przez to, że "Samaritian" jest spin-offem crossoveru "Eden's Fall" (którego nie znam) i osadzony jest w świecie budowanym przez serie, których od dłuższego czasu nie czytam.
"Youngblood #1" (Chad Bowers/Jim Towe)
Srogi zawód. Odświeżona wersja "Youngblood" na papierze wyglądał całkiem nieźle, a gdy przyszło co do czego, wyszły wszystkie jej słabości. Z jednej strony mamy tu do czynienia z kontynuacją wcześniejszych woluminów, lecz dzięki wprowadzeniu nowych postaci, wokół których kręci się większa część fabuły, całość jak najbardziej jest przystępna dla nowego czytelnika. Tylko co z tego, skoro główny wątek jest od samego początku naiwnie i topornie prowadzony, a ilość wątków, delikatnie mówiąc, kuriozalnych jest naprawdę spora. Mówimy przecież o uniwersum, w którym prezydentem USA jest żonaty superheros-robot-patriota ;) Inną sprawą jest nagromadzenie wątków. W samym tylko pierwszym numerze Bowers zaznacza ich bodaj sześć i żadnemu nie poświęca na tyle dużo miejsca, by spróbować chociaż zainteresować nimi czytelnika. Jim Towe rysuje całkiem niexle jak na debiutanta, lecz ten brak obycia jeszcze po nim widać. Zaś bonusowa historyjka autorstwa Roba Liefelda to zwykłe marnotrawstwo miejsca.
3/6
Kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" pojawi się 2 lipca.
Okładki pochodzą ze strony Comicvine
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz