W najnowszej przesyłce od ATOM Comics znalazłem gratisowy katalog "Image Classics", opublikowany z okazji dwudziestopięciolecia wydawnictwa. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, zeszycik ten okazał się kompletną stratą czasu oraz papieru i w tym poście krótko wyjaśnię dlaczego.
Sporo wyjaśni już zaprezentowany na pierwszych dwóch stronach spis zawartości "Image Classics". Oto pełna lista dwudziestu pięciu tytułów, które zostały wybrane do grona tytułowych klasyków. Delikatnie pisząc, zestaw ten jest kontrowersyjny. Wybaczcie jakość zdjęcia.
Trudno w tym zestawieniu doszukać się jakiegokolwiek klucza doboru. Praktycznie z miejsca rzuca się w oczy to, że do grona "klasyków" włączono dziewiętnaście tytułów z ostatnich pięciu lat i tylko sześć z wcześniejszych dwudziestu. Co więcej, tylko dwa z nich to tytuły, które ukazywały się w początkowym okresie istnienia wydawnictwa Image. Ok, rozumiem wskazanie tych dwóch, ponieważ one jako jedyne publikowane są do teraz, lecz pominięcie "ShadowHawka" czy "Witchblade" jest jednak dużym niedopatrzeniem. To jednak nie jedyne odczuwalne braki. W katalogu nie wspomina się słowem o "Invincible", "Lazarusie", nominowanym swego czasu do Eisnera "Prophet", "Supreme" w wykonaniu Alana Moore'a, "Noble Causes" Jay'a Faerbera, "Rising Stars" Straczynskiego, wczesnych pracach Briana Bendisa i wielu, naprawdę wielu innych.
Jak już wspomniałem wcześniej, śmiało możecie powiedzieć, że pewnie katalog skupia się na tytułach publikowanych do dziś, stąd obecność w nim właśnie wymienionych "Spawna" i "Savage Dragona". No właśnie nie. W zestawieniu pojawiają się bowiem cztery tytuły zakończone, co tylko zdecydowanie mocniej zastanawia.
Jeszcze bardziej kuriozalne jest wskazanie jako klasyka Image takich tytułów jak zaorane przez samych twórców "Rat Queens", wiecznie opóźnionego "Bitch Planet" (zamiast na przykład "Pretty Deadly" tej samej autorki), przedruku z innego wydawnictwa ("Blue Monday") czy także wreszcie tytułu obecnie czasowo zawieszonego, jakim jest "Black Magick".
"Wanted" to jedyny przedstawiciel studia Top Cow wspomniany w "Image Classics". Mark Millar pewnie chciałby, aby katalog w całości składał się z jego komiksów. Niemniej na miejscu Marca Silvestriego nie byłbym szczególnie zadowolony z olania całego dorobku jego studia. Nie jestem wielkim fanem Top Cow, ale wiem, że było tam kilka wartych wspomnienia komiksów.
Kelly Sue DeConnick ostatnio ujawniła listę tytułów Image, które uwielbia. Osobiście uważam, że powinna więcej ciepłych uczuć skierować na swoje własne tytuły, a w szczególności na serię wymienioną wśród klasyków Image - "Bitch Planet".
Plus za pomysł i chęci, wielki minus za wykonanie. Jeśli dostaniecie w swoich przesyłkach "Image Classics", moim zdaniem możecie bez żalu i czytania się go pozbyć.
Dość niefortunna nazwa i faktycznie niefortunny misz-masz wszystkiego i niczego, ale dla komiksowego lajka, to w dużej mierze dobry punkt zaczepienia, by sprawdzić mnóstwo dobrych tytułów od Image.
OdpowiedzUsuńNo, ale faktycznie szkoda, że zrobiono to tak po macoszemu. Lepiej byłoby chyba wydać osobną publikację o początkach, potem "erze środkowej", czyli seriach już zakończonych i o tych aktualnych.