niedziela, 3 maja 2015

Mark Millar krótko o swoim pomyśle na dalsze numery "Chrononauts"

Co tu dużo pisać? Najnowszy tytuł Marka Millara, a więc oczywiście "Chrononauts" spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem fanów i właściwie trudno się temu dziwić. Nie jest to może komiks wart jakichś nagród, lecz w kategorii komiksu potrafiącego odstresować sprawdza się doskonale. Nic więc dziwnego, że scenarzysta udziela na jego temat kolejnych wywiadów, lecz zarazem mocno skąpi w nich konkretnych informacji. Oto co wyciągnąłem z kolejnego.
Na początek ciekawostka. Co prawda zostało to ogłoszone stosunkowo niedawno, to jednak Millar prawa do ekranizacji "Chrononauts" sprzedał jeszcze w zeszłym roku. Scenarzysta był namawiany do tego, by wcale nie robić komiksu, a jedynie film, lecz się nie zgodził.

Sam komiks z kolei ma być zwariowaną i zabawną historią dwóch kumpli. Co prawda podróże w czasie i przestrzeni są niezwykle ważną częścią fabuły, to jednak Millar chce po prostu opowiedzieć historię o niezwykłej sile przyjaźni dwóch totalnie niepodobnych do siebie osób. Quinn ma być cały czas tym "ważniejszym" bohaterem, lecz możliwość umieszczenia obu bohaterów w dowolnym okresie historycznym daje możliwość wykazania się obu głównym postaciom.

Twórca odniósł się także do przyszłości Millarworld. Scenarzysta chce, by każdy z jego przyszłych tytułów zaczął się ukazywać dopiero w momencie, gdy on i rysownik całkowicie skończą nad nim pracę. Ma to na celu eliminację opóźnień. Biorąc pod uwagę to, że jak dotąd wiemy jedynie o wciąż nienazwanym projekcie z Bryanem Hitchem oraz drugim woluminie "Jupiter's Legacy", można już mieć całkiem uzasadnione obawy o to, czy w ogóle dożyjemy premier tych komiksów ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz