piątek, 29 maja 2015

Chew #2: Międzynarodowy smak (John Layman/Rob Guillory)

Długo przyszło czekać nam na wydanie przez Mucha Comics drugiego tomu serii ”Chew”. Po tym, jak premierowa odsłona tego cyklu została przyjęta bardzo ciepło, trochę martwiłem się, że w obecnym zalewie komiksów od DC i Marvela możecie stracić tytuł ten z oczu. Ani ważcie się tak robić, ponieważ jeśli początkowe przygody agenta Tony’ego Chu przypadły Wam do gustu, to drugi tom najprawdopodobniej sprawi, że wyskoczycie z butów. Przynajmniej w moim przypadku to dokładnie miało miejsce.

Po niespodziewanych wydarzeniach z końcówki pierwszego tomu, Tony’emu Chu przydzielony zostaje nowy partner. Wkrótce wpadają oni na trop sprawy, która pogna głównego bohatera serii na daleką, egzotyczną wyspę. Rośnie na niej pewien owoc, który smakuje niemal jak kurczak, a po ugotowaniu dokładnie jak kurczak. Tony nie wie jednak, że jego przybycie zostanie szybko zauważone, a on sam wplącze się w sprawę, która może kosztować go życie oraz zagrozi kilku innym znanym nam osobom. Warto także odnotować pojawienie się kurczaka, który w przyszłości odegra bardzo ważna rolę w serii ”Chew”.

”Międzynarodowy smak” już od pierwszych stron pokazuje, że twórcy będą robili naprawdę wiele, by przebić i tak bardzo dobrą, debiutancką odsłonę serii. O ile w przypadku ”Przysmaku konesera” można było jeszcze mówić, iż fabuła do najbardziej skomplikowanych nie należy i skupia się na przedstawianiu czytelnikom poszczególnych bohaterów oraz prezentuje wątek główny, co wcale nie uważam za zarzut, ponieważ wykonane zostało na bardzo dobrym poziomie, tak drugi tom to już pełnoprawna i wielowątkowa fabuła. John Layman świetnie czuje się w wykreowanym przez siebie świecie i paradoksalnie spodobało mi się to, że drugi tom ”Chew” ma w sobie znacznie mniej żartów słownych oraz sytuacyjnych, chociaż wciąż trudno nie uśmiechnąć się podczas lektury.

Humor w premierowej odsłonie cyklu był wciśnięty gdzie tylko się da, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie podczas lektury. ”Międzynarodowy smak” oferuje go znacząco mniej, ale wbrew pozorom nie jest to żadna wada. John Layman idealnie wykorzystuje zaoszczędzone miejsce, rozwijając właściwie każdą ze znanych nam postaci, a także puszcza wodze wyobraźni przy tworzeniu nowych. W tym tomie pojawia się ich kilka i chociaż niektórzy dostają zaledwie kilka stron, każde z nich otrzymuje własny, konkretny charakter. Również cały wątek główny zasługuje na to, by go pochwalić.

Jak już wcześniej wspomniałem, drugi tom ”Chew” oferuje czytelnikowi wielowątkową fabułę. Scenarzyście jednocześnie udało się sprawnie przeprowadzić przez nią czytelnika, dzięki czemu właściwie w żadnym momencie nie poczułem się zagubiony. Twórca na tyle zręcznie posługuje się flashbackami oraz tak steruje narracją, że wydaje mi się iż nawet brak znajomości pierwszego tomu serii nie odebrałby przyjemności z czytania ”Międzynarodowego smaku”. Zwłaszcza, że tak naprawdę dopiero tutaj główny bohater serii pokazuje na co go stać, nawet pomimo tego, iż pierwszy rozdział tomu na to jeszcze nie wskazywał. Tak, Tony Chu zdecydowanie mocno rozwinął się w drugim tomie i to w kierunku, który czytelnikowi powinien przypaść do gustu. Dotąd uchodzić mógł za raczej kiepskiego agenta z niezwykłymi możliwościami, lecz tym razem twórcy ”Chew” pokazali nam, że z bohaterem tym zdecydowanie należy się liczyć.

Jeśli pamiętacie moja recenzję pierwszego tomu cyklu, rysunki Roba Guillory’ego skrytykowałem za to, jak przedstawia postacie kobiece. Trzynasta strona drugiego rozdziału, a więc scena gdy Tony Chu spotyka Lin Sae Woo, sprawiła że moje oczy zaczęły krwawić. Pomijając już abstrakcyjność z jaką stworzono tę postać, narysowanie jej tak, jak we wspomnianej sekwencji w windzie, jest po prostu karygodne. Ale na tym moje zarzuty wobec rysownika się kończą. Mało tego, właściwie cała reszta tomu to nie tylko mocno charakterystyczna, ale zarazem bardzo dobra kreska. Ponadto trzeba też pochwalić Guillory’ego za niesamowitą ilość easter eggów, jaką można wyłapać w ”Międzynarodowym smaku”. Na poszczególnych stronach pojawiają się postacie z innych komiksów, wyłapałem także twarze samych autorów, a i ukazujące się tu i ówdzie wycinki gazet, ekrany telewizorów czy napisy na murach też stanowią puszczanie oka do czytelnika.

Mucha Comics jak zwykle nie zawiodła jeśli chodzi o jakość wydania. W Internetach krążą bardzo nieprzychylne opinie kierowane wobec drukarni, w którym wydawnictwo to drukuje swoje komiksy. Chciałbym niejako na przekór większości napisać, że posiadam blisko 30 różnych pozycji od Muchy i nie miałem nigdy problemów z żadną z nich. Podobnie jest w przypadku ”Chew #2”. Komiks ten wydany został w twardej oprawie i na bardzo przyjemnym, gładkim papierze i zawiera cztery strony dodatków. nie jest to oszałamiająca ilość, ale przynamniej nie jest to standardowa galeria okładek. Cena okładkowa to 49zł, odpowiednie rabaty pozwolą Wam na kupno ”Międzynarodowego smaku” już za mniej więcej 34-35. Jest to raptem kilka złotych mniej niż kolejny tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, ale przynajmniej otrzymacie historię na poziomie o lata świetlne lepszym niż trzy czwarte tego, co możecie tam znaleźć.

W mojej ocenie drugi tom ”Chew” jest nawet lepszy niż pierwszy. Znacznie lepsze wyważenie historii oraz jej jakość sprawiły, że zaraz po zakończeniu pisania tej recenzji, jeszcze raz przeczytam sobie omawiany komiks. Moja ocena to 5/6 i mnóstwo zachwytów.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

"Chew #2: Międzynarodowy smak" do kupienia w sklepie wydawnictwa Mucha Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz