środa, 6 maja 2015

Felieton: Z wizytą w Klubokawiarni Allboom

Już od dłuższego czasu Górny Śląsk i okolice nie mogły poszczycić się właściwie żadnym punktem na komiksowej mapie Polski. Zniknęły spotkania w Katowickim Rondzie Sztuki, zaprzestano prowadzić prelekcje w Gliwicach, księgarnia Imago zmieniła się w antykwariat i do niedawna tylko Katowicka Komiksiarnia, której 80% powierzchni zajmują mangi, była jakimś miejsce powiązanym z naszym ulubionym hobby. Jakiś czas temu to się zmieniło, gdy w stolicy województwa Śląskiego na ulicy 1 maja 46 otwarto Klubokawiarnie Allboom. Wydaje mi się, że nazwa ta będzie na blogu pojawiać się nieco częściej, ale na razie warto napisać o miejscu tym więcej, niż tylko lakoniczny komunikat w jednym z „Linkowisk”.

W tymże właśnie wspomniałem, że miejsce to mi się podoba chociaż jego minusem może być oddalenie od ścisłego centrum Katowic. Klubokawiarnia nie znajduje się na najdalszym wygwizdowie miasta, lecz aby tak dotrzeć niezmotoryzowani muszą przejechać około 4-5 przystanków tramwajem od Rynku w stronę Zawodzia. Allboom znajduje się w mało imprezowej części miasta, a w pobliżu znajduje się Uniwersytet Ekonomiczny, więc przypuszczam że największy ruch jest tam w godzinach, gdy studenci mają zajęcia.
Założycielami lokalu są Damian i Bartosz (znajdziecie ich na powyższym zdjęciu?), bardzo pozytywnie nastawieni do życia faceci i przy okazji starający się nieustannie poszerzać swoje barmańsko/baristyczne umiejętności. Wydaje się, że tym znacznie bardziej komiksowym z duetu jest pierwszy z wymienionych, aczkolwiek mogę się mylić. Nie jest to jednak najważniejsze. Jestem absolutnie przekonany, że każdy fan amerykańskich komiksów w Polsce po wejściu do Allboomu natychmiast szeroko się uśmiechnie. Nie sposób bowiem inaczej zareagować na widok komiksowych zbiorów zebranych na miejscu.

Praktycznie w całym lokalu znajdują się porozwieszane półki i szafki, na widok których pokolenie dorastające w latach 90-tych może się wzruszyć. Znajdują się na nich dziesiątki, jeśli nie setki komiksów z TM-Semica w stanie niemal idealnym. Wśród nich doszukać można się prawdziwych perełek, jak chociażby legendarny ”Daredevil: The Man Without Fear” wydany swego czasu w ramach kwartalnika Mega Marvel. Podczas mojej pierwszej wizyty w Allboomie jednak znacznie bardziej ucieszyło znalezienie Supermana bodajże 8/94, z legendarną okładką przedstawiającą zakrwawiony symbol Człowieka ze Stali. Co prawda Semici zdominowały mniejsze półki i stoliki, doszukać możecie się także starszych wydań ”Kaczora Donalda” czy ”Gigantów”. Słowem, dla każdego coś miłego.
 
Jednakże pierwszym co rzuca się w oczy po wejściu do lokalu, jest gigantyczny rysunek na ścianie, przedstawiający największych superbohaterów DC w czerni i bieli. Komiksowe jest tu właściwie wszystko, nawet na drzwiach do ubikacji nie znajdziecie trójkąta i kółka tylko znak Supermana oraz Wonder Woman. Strasznie fajnym akcentem są stoliki pokryte grafikami z komiksów różnych wydawnictw. Moim ulubionym jest oczywiście ten z Image, który widzicie powyżej :)
Największe skarby Allboom skrywa przy barze. To właśnie tam znajdują się regały z komiksami nowszymi. Dominują tam wydania oryginalne od Image, DC, Marvela oraz wielu innych. I nie są to tylko standardowe wydania, ponieważ natknąć się możecie między innymi na ”Saga Deluxe HC”, ”Big Hard Sex Criminals Deluxe HC” czy ”Batman: Trybunał Sów” w edycji z dołączoną maską. Przyznam się Wam szczerze, że pomimo tego iż w Allboomie byłem już kilkukrotnie, właściwie ani razu nie zwróciłem uwagi na inne komiksy, niż te z Image. Szybki rzut oka na profil klubokawiarni na Facebooku uświadomił mi jednak, że wybór jest naprawdę potężny i z każdym tygodniem się jeszcze bardziej rozszerza.

No dobra, komiksy komiksami, ale co właściwie można kupić na miejscu? Jak już wielokrotnie podkreśliłem, Allboom jest klubokawiarnią i możecie tam dostać typowe dla tego typu miejsc napoje. Jest więc dość szeroki wybór kaw, herbat i piw, aczkolwiek wielbiciele ”mainstreamów” nie mają tu czego szukać. Zresztą zobaczcie co znajduje się w lodówkach:
Co prawda nie mogę zataić faktu, że czasem w Allboomie jest problem z dostępnością niektórych składników (syrop cookie!), to jednak na plus zaliczyć trzeba fakt, że nie przepłacicie za nic. Kawa kosztująca 8-9zł podawana jest w dużym kubku, a nie małej filiżance i przy tym nie jest to jakiś odmęt, tylko faktycznie dobrze smakujący napój. Właściciele przyjmują zarówno gotówkę jak i płatności kartami.

Ale nie samym komiksem i kawą człowiek żyje. Podczas mojej ostatniej wizyty w Allboomie skorzystaliśmy wraz z moja cudowną dziewczyną z możliwości zagrania w planszówki. Wybór padł na ”Splendor” i nawet nie zauważyliśmy jak minęły nam dwie godziny w dobrej atmosferze.

Zachwyty, zachwyty, zachwyty. Ale to najszczersza prawda. Co prawda nie mam okazji wpadać do Allboomu zbyt często, ale każda wizyta tam sprawia, że żałuje tego tylko bardziej i bardziej. Jeśli jesteście z Katowic lub okolic, nie zastanawiajcie się i zostawcie trochę swoich pieniędzy na koncie Damiana i Bartosza. Z pewnością zasłużyli.

Natomiast ja mogę obiecać, że nazwa klubokawiarni już wkrótce pojawiać się będzie na blogu nieco częściej. Szczegóły wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz