Styczniowy powrót na sklepowe półki serii "Nowhere Men" zbliża się nieuchronnie. Twórcy nowych odsłon cyklu dwoją się i troją, aby zainteresować czytelników. Efektem jest kolejny wywiad, w którym jednak nie padło zbyt wiele konkretów.
Zapytany o uczucia towarzyszące powrotowi tej serii, Eric Stephenson odpowiedział, że przede wszystkim czuje obawy. Jako naczelny Image Comics poznał już całkiem nieźle mechanikę rynku i sądzi, że jeśli uda im się zbliżyć do wyniku sprzedaży szóstego zeszytu serii, to będzie to duży sukces. Właśnie ten rezultat będzie dla serii kluczowy - jakiekolwiek planowanie przyszłości "Nowhere Men" nie ma sensu bez odpowiednich danych. Może bowiem okazać się tak, że seria zakończy się na #12, ale równie dobrze może trwać znacznie dłużej. Stephenson jest przygotowany na oba warianty.
Dave Taylor nie uważa, by jego pojawienie się na łamach serii "Nowhere Men" było czymś, do czego jest przyzwyczajony. Artysta ma w swoim cv mnóstwo momentów, gdy pojawiał się w jakiejś serii, by załatać dziury. O ile jednak wskoczenie w świat Batmana trudne dla niego nie było, o tyle już przejęcie odpowiedzialności za "Nowhere Men" od Nate'a Bellegarde'a, to już wyższa szkoła jazdy. Taylor podkreśla, że z szacunkiem podszedł do wszystkiego, co stworzył jego poprzednik, lecz i tak nie ma on zamiaru jedynie kopiować jego prac. Czytelnicy dostrzegą piętno nowego rysownika na warstwie graficznej.
Stephenson podkreślił, że długa przerwa nie sprawiła, że zmienił dużo w pierwotnym scenariuszu serii. Praktycznie, jedyną rzeczą którą zrobił, jest dołożenie back-upów z rysunkami Emi Lenox.
Źródło: Multiversity Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz