wtorek, 1 grudnia 2015

Sunstone #1 (Stjepan Sejic)

Koszmar. To słowo ciśnie mi się na klawiaturę jako podsumowanie moich podchodów do zrecenzowania pierwszego tomu ”Sunstone”. Powód jest prozaiczny i zarazem zabawny. Jak wszyscy dobrze wiemy, pozycja ta jest komiksem erotycznym, podejmującym tematykę BDSM, a także opowiadającym o dwóch biseksualnych kobietach. W dobie doszukiwania się przejawów seksizmu, rasizmu i innych ”izmów” w absolutnie każdym zdaniu, trudno było mi napisać recenzję tak, aby nie zostać o czymś posądzonym. Dodatkową trudność stanowił fakt, że komiksów erotycznych w życiu nie przeczytałem zbyt wielu – kojarzę tak naprawdę dwa od Milo Manary – i czuję się w tej tematyce ”nagi”, przez co było mi bardzo trudno napisać coś, co miałoby ręce i nogi. No ale trzeba było spróbować i oto, co udało mi się stworzyć.

"Sunstone” to komiks opowiadający losy Lisy i Ally. Te dwie młode kobiety lubujące się w BDSM, są znudzone swoim dotychczasowym życiem seksualnym. Zakładają więc konta na portalu dla ludzi z ich upodobaniami, dzięki czemu nie tylko nawiązują kontakt, ale także z czasem umawiają się na spotkanie. Czytelnik jest świadkiem tego, jak obie kobiety nie tylko pierwszy raz spotykają się, ale także odkrywają, że seksualnie bardzo do siebie pasują. Z czasem między nimi rodzi się uczucie, którego dalsze losy będą dość skomplikowane.

Od razu trzeba wspomnieć, że jeśli oczekujecie po ”Sunstone” mocnych, ocierających się o pornografię scen seksu, podobnych do tych pokazywanych w ”Sex” Casey’a i Kowalskiego, będziecie bardzo zawiedzeni. Stjepan Sejic postawił na oszczędność i subtelność, za co należą mu się duże pochwały. Nie tylko podjął się zadania wytłumaczenia meandrów BDSM czytelnikowi, ale przede wszystkim zrobił to w sposób niewartościujący. Podczas lektury nawet przez moment nie odczułem, by Sejic opowiadał o podjętym przez siebie temacie, jako o czymś lepszym, gorszym czy zwłaszcza – nietypowym. Komiks praktycznie nie jest ordynarny, chociaż czasem nie brak w nim pomysłowych i dosłownie pokazanych scen erotycznych. Zresztą, czy tak naprawdę możemy tu pisać o erotyku? Dla mnie ”Sunstone” to przede wszystkim historia obyczajowa, która praktycznie pod każdym aspektem broni się doskonale.

Dzieło Stjepana Sejica zdecydowanie najmocniej skupia się na tym, co dzieje się w głowach głównych bohaterek. Obie praktycznie od samego początku da się lubić. Lisa to trochę zakręcona oraz momentami przeuroczo nieporadna istota. Ally z kolei jest kobietą, która odniosła sukces, lecz nie zmienił on ją na tyle, by nie chciała iść na browara z najlepszym kumplem. Pomijając ich wciąż dość nietypowe preferencje seksualne, obie są całkowicie normalnymi osobami, z którymi spora część z nas może spokojnie się utożsamiać. Sejic nieco więcej uwagi poświęcił Lisie, przez co może ona wydawać się czytelnikowi ciekawsza. Faktycznie, czuć tu mały ”niedobór” Ally, co uważam za niewielką wadę, wartą poprawienia w kolejnym tomie. Na pewno za to nie uważam, by tempo opowiadanej historii stanowiło tu jakiś problem. Owszem, ”Sunstone” jest historią spokojną, snutą w jednostajnym i dość wolnym tempie, ale nie potrafię sobie wyobrazić, by miało być inaczej. Chociaż kilka scen faktycznie może się dłużyć, widać tutaj zamysł Sejica, polegający na jak najbardziej kompleksowym przedstawieniu myśli i wątpliwości obu bohaterek. Bardzo podobało mi się to, że na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu stron możemy zaobserwować ich przemianę oraz coraz mocniejsze otwieranie się na partnerkę, nie tylko pod względem seksualnym. Wspomniane wolniejsze tempo wynika z tego, że większość ze wspomnianych przemian to efekt samotnych przemyśleń, których to jesteśmy świadkami. Dodam, ze całkiem dobrze i wiarygodnie przedstawionych. Może zabrzmi to dziwnie, ale już dawno nie czytałem komiksu, w którym faktycznie byłem w stanie uwierzyć w szczerość uczucia rodzącego się pomiędzy dwoma, a w tym przypadku akurat dwiema, postaciami z niego. ”Sunstone” pod tym względem dało radę.

Pod względem graficznym komiks prezentuje się bardzo dobrze, o ile oczywiście lubi się styl Stjepana Sejic. Nie jest to co prawda ten poziom, który twórca prezentował w ”Witchblade”, lecz również daleko jest od poziomu tego, co Chorwat prezentował po zmianie stylu swojego rysowania, roboczo nazywanym przeze mnie ”totalnym zubożeniem”. Każda strona ”Sunstone” ma szansę zachwycić jakością grafik i wiele z nich naprawdę bardzo mocno ucieszyło moje oczy. Dla równowagi wspomnę jednak, że pojawiło się kilka kadrów sprawiających wrażenie szkiców obrobionych na szybko w photoshopie.

Ale niech Was nie zwiedzie to, że jak dotąd właściwie tylko rozpływam się nad komiksem Stjepana Sejica. Jest to pozycja solidna, zdecydowanie najlepsza w scenariuszowym dorobku Chorwata, ale z całą pewnością wzbraniałbym się przed nazwaniem go jakkolwiek inaczej, niż komiksem solidnym. Widać wyraźnie, że twórca przyłożył się do tematyki, którą potraktował z szacunkiem i z pewnością poświęcił sporo czasu na research, brakuje tu tej iskierki, która sprawiłaby, iż do ”Sunstone” będę często wracać. Jest to jedna z tych pozycji, które dość szybko uciekają z pamięci po przeczytaniu, lecz być może wynika to z faktu, przy czym nie robię z tego żadnego zarzutu, że w mojej ocenie komiks sprawia wrażenie skierowanego zdecydowanie do fanów romansów (niekoniecznie z dodatkiem erotyki), a do tych akurat się nie zaliczam.

Wydanie Waneko jest rewelacyjne. ”Sunstone” to pierwsza pozycja w ofercie tej firmy, która nie jest mangą i widać wyraźnie, że wydawnictwo się postarało. Okładka jest sztywna znacznie bardziej, niż w formatowo podobnych komiksach od Egmontu czy Taurusa. W środku oczywiście gładki, kredowy papier oraz aż 36 stron dodatków. duży plus dla Waneko, że sięgnęli nie tylko po materiały, które obecne były w oryginalnym wydaniu Top Cow, ale także dorzucili kilka grafik, których próżno tam szukać. Jest tu ilustrowany tekst Sejica opowiadający o powstawaniu ”Sunstone” oraz cała masa pojedynczych grafik i szkiców. Wszystko to w cenie okładkowej w wysokości 44,99zł. Stosunek jakości względem ceny jest bardzo dobry, a biorąc pod uwagę zniżki, można powiedzieć, że wręcz rewelacyjny.

Sunstone” to nie jest komiks dla każdego, dlatego zdecydowanie warto dwa razy zastanowić się nad kupnem. Dla mnie była to solidna lektura, bardzo dobrze narysowana, świetnie wydana, lecz także mało porywająca oraz jednocześnie nie zapadająca w pamięć w jakimś wielkim stopniu. I to chyba jedyne moje zarzuty wobec tej pozycji. Duże brawa dla Waneko za odwagę i oby był to początek dłuższej historii z publikacją komiksów nie będących mangami. Moja ocena to 4-/6.

Sunstone #1” do kupienia w sklepie Waneko

1 komentarz:

  1. W zasadzie moj pierwszy komiks, bo siedze raczej w wylacznie web dzielach. Podobalo mi sie okrutnie, kolorystyka rysunkow urzekla. Zwykle kupuje tylko mangi (moj swiat), ktorych cena jest jednak nizsza, jednak na Sunstone jestem w stanie wyzydzic te 33zlote (znizki gildii najlepsze) co jakis czas, dorzucic do tony mang. Nie moge sie doczekac nowego tomu ;)
    Naprawde fajna recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń